9. Her home

1.6K 120 16
                                    

Andrew

- Chodź na chwilę. - Rzuciłem na kanapę obok nóg dziewczyny paszport. - Usiądź pod tamtą ścianą. - dziewczyna z niezrozumieniem wpatrywała się w mała książeczkę, a później na aparat w mojej dłoni. - Muszę Ci zrobić zdjęcie.

- Skąd to masz? - spytała, wstając.

- Siadaj. - Nie byłem dziś w nastroju do żartów, a to wszystko przez nią i moje codzienne poranne problemy przez sny z jej rolą główną. Jak gówniarz.

- Nie rozkazuj mi. - głośno westchnąłem tracąc powoli cierpliwość. - Poza tym zadałam pytanie. - warknęła. I oho, ktoś tu jest rozdrażniony.

- Brad zajmuje się takimi rzeczami. Skoro mamy jutro lecieć, nie ma czasu na załatwianie tego drogą urzędową, prawda? - spytałem retorycznie. Anabelle mruknęła coś pod nosem, siadając na krześle. - Wyprostuj się. - pouczyłem, w zamian dostając złowrogie spojrzenie.

- O której mamy lot? - spytała, kiedy ja próbowałem ustawić się, do zrobienia w miarę profesjonalnie wyglądającego zdjęcia.

- Nie mów, mi, że masz też lęk wysokości. - mruknąłem nie zawracając uwagi na jej coraz to bardziej rosnącą złość. Do dziś nie mogę uwierzyć, że ma klaustrofobie.

- Nie. - warknęła.

- Uśmiech. - poleciłem sam wykonując tą czynność. Dziewczyna o dziwo posłuchała, wcześniej biorąc głęboki oddech i zamykając na chwilę oczy. - Jutro z samego rana. U mnie w szafie są walizki.

- Nie będę grzebała Ci w gaciach.

- Nie, żebyś wcześniej tego nie robiła. - mruknąłem cicho, ale dziewczyna usłyszała to i aż zachłysnęła się powietrzem.

Wściekła - nie wiem na co, bo nie powiedziałem nic, co byłoby kłamstwem - wyszła z salonu i głośno trzaskając drzwiami od swojego pokoju.

***

Wyjechałem z podziemnego garażu, a gdy tylko złapałem zasięg, nawigacja włączyła się ukazując ostatni cel podróży. Wczoraj nigdzie nie jeździłem, a ostatnią osobą która używała ten samochód jest Anabelle.

- Byłaś u Camilli? - zielona kropka ewidentnie wskazywała mój rodzinny dom. Dziewczyna wzruszyła tyko ramionami, nawet na chwilę nie odwracając głowy od bocznej szyby. - Gdzie wtedy pojechałaś? - Spytałem przeglądając historię wyszukiwania w nawigacji. Nie było w niej nic nowego, oprócz adresu mamy i siostry.

- Patrz na drogę. - mruknęła układając się wygodniej w fotelu i przymykając powieki. Najnormalniej w świecie mnie olała. - Rozmawiałaś z kimś przez mój telefon? - próbowałem cokolwiek z niej wyciągnąć.

- Skończ. - mruknęła sennie.

- Spałaś w ogóle w nocy? - spytałem, zauważając półokrągłe cienie pod jej oczami. Po raz kolejny wzruszyła ramionami. - Przestań, zachowujesz się jak dziecko! - podniosłem głos.

- Tak, byłam u Camilli i tak, dzwoniłam. Nie, nie spałam w nocy. - otworzyła oczy i spojrzała na mnie wkurzona. - Masz jeszcze jakieś pytania?

- Do kogo dzwoniłaś? - postanowiłem wykorzystać jej moment bonusu szczerości.

- Dowiesz się w swoim czasie. - I koniec bonusu.

Przez resztę drogi milczeliśmy. To idiotyczne, że nawet piętnastu minut nie potrafimy normalnie porozmawiać, bez sprzeczania się. Ale to nie jest moja wina, że zachowuje się tak, jak się zachowuje. Tkwimy w tym razem, czy tego chce czy nie, więc mogłaby wykazać choć trochę zaufania i porozmawiać ze mną otwarcie. Myślałem, że skoro obiecałem jej nie wracać do tematu tamtej nocy, w zamian za informacje - będziemy współpracować. Ale chyba przeceniłem swoje nadzieje.

What Is Now | sequel What Was onceWhere stories live. Discover now