5. Cinema

1.8K 118 26
                                    

Andrew

Nie spodziewałem się, że może być tak nieodpowiedzialna.  Nie może przesadzać z alkoholem, bo jej nerka może najnormalniej w świecie tego nie wytrzymać. Czy ona nie zdaje sobie z tego sprawy? Myślałem, że jest bardziej rozważna.

Kiedy wczorajszej nocy położyłem ją do łóżka, mamrotała coś o tym, że nie mogę nic jej zabraniać, bo sam kazałem jej się zabawić. Raz, pieprzony raz mnie posłuchała! Prychnąłem. Jeśli myśli, ze może robić co chce to nie! 

- Em... Cześć. - odezwała się, wchodząc do kuchni we wczorajszej koszulce. Jej głos był bardzo cichy i zachrypnięty. Pewnie boli ją głowa.

Kiwnąłem tylko głową w odpowiedzi, nie przerywając picia kawy. 

- Nie chciałam, żeby to tak wyszło.- mruknęła siadając naprzeciwko mnie. 

Kłamie. 

Wzruszyłem ramionami i wstałem podchodząc do ekspresu. 

- Kawy? - spytałem unosząc dzbanek. Kiwnęła głową. Była zdenerwowana i ewidentnie dręczył ją kac. Nie zamierzam jej nic ułatwiać. Postawiłem przed nią talerz z kanapkami, na widok których lekko się skrzywiła. Oto skutki picia. 

- Nie zamierzasz nic powiedzieć? - zapytała, kiedy cisza ciągnęła się w nieskończoność, a ja po prostu siedziałem czytając świeżą gazetę. 

- A tak - posłałem w jej stronę uśmiech - Smacznego.

Westchnęła głośno, opierając łokcie na blacie. Czułem na sobie jej wzrok, więc teatralnie przewróciłem kolejną stronę gazety. Nie minęło nawet pięć minut a Ana pękła. 

- Możesz przestać? - zawołała ze złością. 

- Nic nie robię. - odparłem spokojnie i  po raz kolejny przekręciłem kartkę. Sapnęła ze złością. Starałem się ignorować ją jak najbardziej umiałem. Trwaliśmy przez chwilę w ciszy, odgrodzeni cienką gazetą. Przydałyby się tu otwory na oczy, mógłbym wtedy chociaż przez nie zerknąć...

- I... nie będzie żadnego kazania? - zająknęła się. 

- Rób co chcesz. Mnie to nie obchodzi. 

-Nie obchodzi? - powtórzyła dużo ciszej, jakby musiała to przyswoić. Znów zapadła cisza. Właśnie to mnie zaniepokoiło i kazało na nią spojrzeć. 

Wpatrywała się w blat przed sobą, tempo śledząc szlaczki marmurowej powierzchni. Przełykala co chwilę ślinę i zaciskała kurczowo pięści na kolanach. Dokładnie widziałem jak krew z nich odpływa i stają się białe. Chciałem dać jej czas na przemyślenie tego, co właśnie działo się w jej głowie.

- Posłuchaj... - zacząłem ostrożnie, nie chcąc jej przestraszyć, ale dziewczyna i tak lekko podskoczyła i spojrzała na mnie zaskoczona. - Nie wiem co chciałaś tym udowodnić, ale jeśli już Ci się to udało, to proszę żebyś więcej tego nie robiła. 

- Po prostu chciałam chociaż na chwilę zapomnieć. Zresztą po co ja Ci się w ogóle tłumaczę? - zapytała retorycznie. - Jestem dorosła. - dodała już o wiele pewniej, unosząc brodę do góry. 

- Jest wiele lepszych rozrywek niż zalewanie się w trupa, tańczenie na stole z obcymi facetami. - na moje słowa westchnęła głośno i otworzyła usta chcąc coś powiedzieć, ale uprzedziłem ją kontynuując - Po za tym nie wolno Ci pic. A już na pewno nie w takich ilościach. Co gdyby któryś z tych fagasów chciał czegoś więcej niż tylko obmacywania się na parkiecie? - Anabelle na moje słowa wciągnęła głośno powietrze. 

Nie chciałem robić jej tego wykładu, ale jakoś nie wyszło.

- Ja wcale nie.... - zaczęła, a jej policzki stały się lekko zaróżowione z zawstydzenia. - Poza tym potrafię się bronic. - odparła hardo patrząc mi w oczy.

What Is Now | sequel What Was onceWhere stories live. Discover now