1. Nieskończona nieskończoność

429 58 33
                                    

Violet *POV*
Pierwszą osobę, jaką wyszukałam wzrokiem, gdy weszłam do szkoły był oczywiście On - Luke Hemmings. Stał przy szafkach ze swoimi kumplami. Wszyscy mieli jakieś tatuaże i byli niesamowicie przystojni. Obecnie cała ich grupa się śmiała, oczywiście z wyjątkiem Luke'a. On stał tylko z założonymi rękoma i przyglądał im się rozbawiony. Nie mogłam od nich oderwać wzroku. Wszyscy byli napakowani, ale nie tak, jak kulturyści, tylko tak, jak każdy mężczyzna powinien być. Przez chwilę miałam wrażenie, że strużka śliny pojawiła mi się w kąciku ust, więc niezauważalnie przetarłam ją dłonią. Boże. Czemu ten facet musiał być taki powalający? A najgorsze jest to, iż jest on liderem całej tej bandy, pomijając już, że jego największym hobby jest dręczenie słabszych ludzi i sypianie z niemal każdą dziewczyną w szkole. Po prostu chłopak - ideał. Szczerze mówiąc, nie miałam zielonego pojęcia czemu on mi się podobał, ale coś mnie do niego przyciągało. Może to ten jego mrok? A może to po prostu przez jego władczość? Sama już nie wiem.
- Vi.! Vi.! - usłyszałam nagle czyjś krzyk na korytarzu. Była to Melanie, moja przyjaciółka, która niecały tydzień temu dała się przelecieć Casanovie o nazwisku Hemmings. Po prostu wspaniale.
- Mel. ! - odkrzyknęłam, po czym wskoczyłam na nią, śmiejąc się. Zamknęła mnie z chichotem w niedźwiedzim uścisku.
- Vi., ty wariatko, złaź już ze mnie - mruknęła mi we włosy - jak tam ci idzie ślinienie się na widok Luke'a?
Nadal w nią wtulona, odpowiedziałam z udawanym oburzeniem:
- Ja przynajmniej nie wymieniałam się z nim śliną.
Nagle Melanie pochyliła się i pozwoliła mi z siebie zejść, co też uczyniłam. Niestety, dopiero teraz mogłam ujrzeć jej poważny wyraz twarzy.
- Żałuję tego co zrobiłam - wybąkała - nie chcę, żebyś później też żałowała...
Zmieszana, pokręciłam głową.
- Może i jestem zabujaną po uszy wariatką, ale na pewno nie zdzirą - dopiero teraz doszło do mnie to co powiedziałam. O mało nie zakrztusiłam się własną śliną. Mel. spłoniła się i schyliła głowę.
- Faktycznie, lepiej nie dołączaj do tego grona zdzir, w którym się obecnie znajduję - wyszeptała, dławiąc w sobie łzy. Nie chciałam jej zranić...
- To nie tak.. - wykrztusiłam, ale nim zdążyłam dokończyć, wtrąciła:
- Wyluzuj, też bym tak powiedziała na twoim miejscu - wymamrotała nieswojo i klepiąc mnie po ramieniu, wyznała, że straciła już swój dobry nastrój, ale nie przeze mnie tylko przez Casanovę. Kiedy wtopiła się w tłum, samej pogorszył mi się humor. Brawo, Violet. Jesteś coraz lepsza w byciu niemiłym.

Zapomnij o nim / L.H Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz