5. Lody dla ochłody

313 35 16
                                    

Dzisiejszy dzień był upalny.
Wybrałam się, więc z Raff'em do parku. Nie pytajcie czemu nie poszłam z moimi żeńskimi przyjaciółkami... No dobra, już dobra.. Miałam po prostu dosyć wszystkich, którzy w jakiś sposób byli związani z Lukiem.
- Vi., patrz kto do nas idzie! - zawołał głośno przyjaciel, wskazując palcem w dal. Hemmings. Boże, czy wspomniałam już, że ten drań zaczął mnie prześladować? Dosłownie. Ciągle go gdzieś widzę i o dziwo stara się być dla mnie miły, ale jakoś marnie mu to wychodzi. Tak czy siak, za nim szli jego przyjaciele. Jego nieziemsko przystojni przyjaciele. Mniam.
- Co tutaj robicie, dzieciaki? - spytał lekceważąco, kiedy wreszcie do nas dotarł. Był tylko o dwa lata starszy ode mnie i już się wywyższał. Idiota.
- Zapewne to samo co ty, staruchu - odpowiedziałam dziarsko. Raff zamrugał kilkakrotnie zdziwiony zapewne dlatego, że jeszcze nigdy nie widział mnie tak zirytowanej.
Do moich uszu doleciał czyjś chichot. Luke szybko się z nim uporał, rzucając grupie wściekłe spojrzenie.
- Rozumiem, że przyszłaś tu, aby błagać mnie o randkę. Odpowiedź brzmi "tak" - posłał mi swój łobuzerski półuśmiech. Kretyn.
Potrząsnęłam głową, starając się znaleźć na to jakąś ripostę, ale nic konkretnego nie przyszło mi do głowy. Kurczę. Speszona, poszukałam pomocy u przyjaciela. Zerknęłam na niego przelotnie. Na szczęście zrozumiał aluzję.
- Spadaj, stary. To moja dziewczyna - powiedział stanowczo Raff, po czym opiekuńczo objął mnie ramieniem. Starałam się nie udawać zaskoczonej i uśmiechnęłam się nieśmiało.
Luke obruszył się, drgnęła mu szczęka. Jego kumple zaczęli się szturchać ramionami i szeptać między sobą.
- Widziałem już wiele par, ale wy jakoś wyjątkowo do siebie nie pasujecie - skomentował gorzko, po czym dodał - Widzę, że już powoli goją ci się rany. Chyba za słabo ci przywaliłem, co powiesz na powtórkę z rozrywki?
Teraz to już przegiął. Raff zacisnął dłonie w pięści tak mocno, że aż kostki mu zbielały i zanim zdążył mu odpowiedzieć, wtrąciłam:
- Nie będzie żadnej powtórki, zostaw mojego chłopaka w spokoju. To, że ty nie masz nic do stracenia z twarzy, nie znaczy, że on nie ma - skłamałam. Mój przyjaciel zdecydowanie nie miał tyle do stracenia co Luke. Mmmm...
Casanova kłapnął na mnie zębami i po chwili odezwał się zdenerwowany do swoich przyjaciół.
- Idziemy - kiedy zauważył, że grupa mozolnie się rozchodzi, wrzasnął z siłą mrożącą krew w żyłach - Chyba jasno się wyraziłem!
Natychmiast wszyscy się ogarnęli i pospiesznie zaczęli się oddalać, włącznie z Hemmings'em. Co za dupretyn. Tak, oznacza to, że jest jednocześnie i dupkiem i kretynem.
- Vi.? - spytał spięty Raff.
Odwróciłam się błyskawicznie w jego stronę.
- Przepraszam, że przeze mnie... - nie dokończyłam, bo nagle oczami wyobraźni widziałam, jak Luke uderza go w twarz - to wszystko moja wina... - ciągnęłam. Pojedyncze łzy spłynęły mi po policzkach. Został pobity i to przeze mnie, a teraz jeszcze pewnie grupa będzie go dręczyła. Też przeze mnie. Jęknęłam głośno. Chłopak natychmiast przyciągnął mnie do siebie i oparł swój podbródek na czubku mojej głowy. Ogarnęła mnie oaza spokoju, której tak mi brakowało za każdym razem, gdy w pobliżu pojawiał się Luke. Zawiesiłam na nim swoje ręce. Padające na nas promienie słońca, ślizgały się po naszych ramionach. Z mojego gardła dobył się szloch.
- Ciii - uciszał mnie - nie pozwolę, aby coś ci się stało - dokończył, odsuwając się ode mnie powoli.
Zmarszczyłam nos i zagryzłam dolną wargę, moja typowa oznaka zawstydzenia.
- Przepraszam, że się rozkleiłam - zarumieniłam się - po prostu wiem, że Luke nie spocznie póki nie będę jego.
Chłopak potarł dłonią kark, wyraźnie zażenowany. Coś mu chodziło po głowie, a ja nie wiedziałam co. I ta świadomość mnie dobiła.
- O co chodzi? Coś kombinujesz, ale nie chcesz mi o tym powiedzieć - spojrzałam na niego oskarżycielsko. Na moje słowa, uśmiechnął się tylko słabo.
- Nieważne..
Krew zawrzała mi w żyłach. Chyba nie miał zamiaru wyznać mi miłości..? Bo to zdecydowanie nie był najlepszy moment, a zresztą wolałabym, żeby nadal pozostał moim przyjacielem i nikim więcej.
- No mów, nie jestem plotkarą.. - stwierdziłam cicho.
W końcu spojrzał mi w oczy, zrezygnowany.
- Nie obrazisz się?
- Nie obrażę - przełknęłam głośno ślinę.
Przestąpił z nogi na nogę.
- Obiecujesz?
Przysunęłam się do niego bliżej, po czym poklepałam go przyjaźnie po ramieniu.
- Tak.. - nagle usłyszałam, jak ktoś woła "lody", "lody". Niestety, ta słodycz była dla mnie ważniejsza, zważywszy, że od dwóch dni nie miałam niczego słodkiego w buzi.
Z nieskrywanym entuzjazmem rzuciłam się w stronę mężczyzny z budką na kołach.
- Poproszę czekoladowego! - zawołałam, nie zważając na uczucia przyjaciela. Musiał mnie zrozumieć, a przynajmniej miałam taką nadzieję. Młody i całkiem przystojny sprzedawca, spojrzał na mnie z ognikami w oczach.
- Loda?
Przewróciłam oczami. Chyba to oczywiste?!
- Tak!
Chłopak uśmiechnął się do mnie znacząco, po czym posłusznie podał mi to o co prosiłam. Od razu chwyciłam za patyk i zaczęłam kosztować mój deser. Mm..
- Jestem Brian, tak w ogóle - przedstawił się i podał mi uprzejmie rękę. Uścisnęłam ją i odwzajemniłam uśmiech.
- Violetta, ale znajomi mówią na mnie Violet - nawet nie zauważyłam kiedy za moimi plecami pojawił się Raff. Pewnie jeszcze porozmawiałabym sobie z Brianem, gdyby nie to, że przyjaciel pociągnął mnie za rękę.
- Muszę już lecieć - wyznałam, przepraszającym tonem.
Sprzedawca smutno skinął głową.
- Nie podasz mi swojego numeru telefonu, co nie?
Zaśmiałam się rozbawiona i podałam mu z pamięci swój numer. W końcu nie miałam nic do stracenia..
- Chodźmy już, bo zaraz się spóźnię do kumpla - wtrącił łagodnie Raff.
Skinęłam głową na pożegnanie Brianowi, po czym ruszyłam w ślad za przyjacielem.
- Przepraszam, mów to co chciałeś mi przedtem powiedzieć - zwróciłam się do niego z lekkim uśmieszkiem.
Teraz wreszcie dowiem się o co mu chodziło.
- Uważam, że powinnaś się z nim przespać - odchrząknął - Mam na myśli Luke'a.

**************************************************************************

*BADAMTSS*

Jak myślicie, jak zareaguje nasza kochana Vi.? ^^

Liczę na Waszą opinię. <3

PS: Chyba pisanie tutaj po północy popada w moją rutynę hahah (;

Wasza Wariatka xx

Zapomnij o nim / L.H Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz