|9|

478 40 1
                                    

Michael's pov
Jęknąłem próbując rozplątać kolejny warkoczyk.
- Luke musiałeś tego tyle zrobić? - zapytałem.
Blondyn przysiadł na brzegu wanny chichocząc. Było to co najmniej irytujące.
- Nie znasz daty ani godziny mojej zemsty. - szepnąłem mu na ucho - a teraz mi pomóż rozplątywać włosy.
- Chłopak zaśmiał się jeszcze raz i paroma szybkimi ruchami rozplątał resztę mojego problemu.
- Dobra a teraz pomożesz mi w jeszcze jednej rzeczy. - zdezorientowany Luke popatrzył na mnie. Z uśmiechem na twarzy wyciągnąłem czerwoną farbę.

Dzisiejszy dzień zapowiadał się dość przyjemnie. Postanowiliśmy wyjść na miasto. Luke chciał kupić nowe conversy a ja pójść do kina.
I tak skończyło się na tym że przeszliśmy pół galerii. Byliśmy w jakiś 100 sklepach. Blondyn obecnie jest obładowany zakupami. Zjedliśmy lody i właśnie kierujemy się w stronę kina. Nie powiem było to bardzo ciekawe szczególnie jak Luke biegał po sklepie. Cały czas zachowywał się nieznośnie. W kinie udało mi się go namówić (czytaj: zmusiłem go) na Wierną. Uwielbiałem tą trylogię więc nie było wyjścia żebym nie poszedł.

- To było niesamowite! - wykrzyczałem jak tylko wyszliśmy z sali. Luke nawet nie przytaknął. Może był zły na mnie za to że znowu jego koszulka była mokra. Ledwo udało mi się powstrzymać łzy podczas filmu. Niektóre momenty były naprawdę smutne. Ale jednak wylałem tą Colę na Hemmingsa. Nie wyglądał na zachwyconego.

Wracaliśmy z Lukiem (czytaj: przemoczonym pingwinem) przez miasto. Oczywiście nasze dzisiejsze zajebiste szczęście sprawiło że autobus nam uciekł. Po prostu genialnie. Nie lubiłem w'u-f'u więc to była istna katorga. Czemu nas podkusiło żeby jechać na drugi koniec miasta a nie do najbliższego centrum handlowego? No tak. To tam były ulubione sklepy Luke'a. Byliśmy już pod jego domem kiedy coś zauważyłem. Jakiś samochód stał na podjeździe. Myślałem że to rodzice Luke'a. Postanowiłem się wycofać.
-Ehm... Luke. Tooo... może... ja już wrócę do domu.
- Dlaczego?
- Nie uważam że twoi rodzice chcieliby mnie poznać - stwierdziłem. Bardzo często spotykałem się się z dziwnymi spojrzeniami. Tym bardziej że od kiedy Luke zobaczył moje blizny już ich przed nim nie ukrywałem. Naprawdę chciałem zrobić na jego rodzicach dobre pierwsze wrażenie.
- Noooo chodź. Wyjdziesz jak nie będziesz już tam być - namawiał mnie a na jego ustach pojawił się przebiegły uśmiech. Podszedliśmy do drzwi które blondyn delikatnie pchnął. Otworzyłem je do końca i wszedłem czujnie się rozglądając. W domu było podejrzanie cicho. Czując się swobodniej poszedłem do salonu. W drzwiach stanąłem jak wryty. Na kanapie ktoś siedział. Brunet odwrócił się a ja pisnąłem ze szczęścia. Rzuciłem się na chłopaka.
- Calum! Co ty tu robisz? - byłem naprawdę zdziwiony że go widzę. Brązowooki roześmiał się dzwięcznie próbując się wydostać z mojego uścisku.
- On ci powinien to wytłumaczyć - pokazał głową Luke'a.

Hej. Wiem że znowu krótki ale naprawdę chciałam wam coś wstawić a obecnie nie mam za dużo czasu. Obiecuję że następne będą dłuższe. No i mamy niespodziankę Luke'a dla Mikea i nareszcie pojawia się Cal!!! Noo tooo do następnego! I dziękuję za wszystkie wyświetlenia, vote i komentarze ;)

Penguin "MUKE"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz