|16 part 2|

335 25 0
                                    

Luke's pov

Łzy od razu zaczęły napływać do oczu. Całe ciało zaczęło się trząść. W pewnym momencie nawet nie mogłem ustać. Upadłem na kolana. Po prostu siedziałem na środku korytarza. Łzy całkowicie zamazały mi obraz. Nie mogłem normalnie oddychać. Nie chciałem w to wierzyć. To nie mogło się zdarzyć. To było tylko jebane 20 minut. Calum poszedł do mnie i pomógł się podnieść. Przeszliśmy kawałek do krzeseł usiadłem tuż obok siostry. Ona od razu się do mnie przytuliła. Oboje płakaliśmy. Podała mi pluszaka pingwina którą wcześniej chyba przyniosła. Po chwili usłyszeliśmy otwieranie drzwi. Wszyscy zwróciliśmy oczy w tym kierunku. Parę osób wyszło z pokoju. Calum od razu do nich podbiegł. Chwilę rozmawiali. Potem wrócił do nas i przekazał wieści:
- Udało się im go odratować ale przekazali że jeśli się nie obudzi a sytuacja powtórzy będą zmuszeni do odłączenia go... mamy tam iść i informować jeśli coś się zmieni.
Poderwałem się z miejsca i tam wszedłem. Mike był bardzo blady. Widać to było tylko na skrawkach ciała które nie były pokryte siniakami. Usiadłem obok łóżka. Zapuchniętymi oczami wpatrywałem się w jego twarz. Zaraz po mnie Calum i Luna weszli do pokoju. Wszyscy siedzieliśmy dookoła łóżka chłopaka. Teraz można tylko czekać.

Każda minuta ciągnęła się niemiłosiernie. Odgłosy aparatur zaczynał mnie już denerwować ale tylko to pokazywało że on jeszcze żyje.

Calum's pov

Widziałem po Luke'u że ledwo wytrzymuje. Podobnie jak ja. Tak bardzo chciałem żeby on się wreszcie obudził. Strasznie się martwiłem.

Siedziałem i patrzyłem na chłopaka kiedy stało się coś na co tak długo czekaliśmy. Luke zauważył jak chłopak nagle zaczął się nieznacznie poruszać.
-Luna idź po kogoś - krzyknąłem w stronę dziewczyny. Szybko wykonała moje polecenie. Po chwili Michael zaczął się dusić. Szybko podbiegłem do niego i wyciągnąłem rurkę z powietrzem z jego gardła. Chłopak głęboko odetchnął otwierając oczy. Luke odrazu podbiegł i prawie rzucił się na Michaela. Ten znowu zaczął kaszleć. Różowowłosy odrazu się odsunął wyraźnie wystraszony.

Luke's pov

Przestraszony cofnęłem się. Kiedy kaszel ustał Mike spróbował się podnieść. Szybko zanalazłem się przy nim i nie pozwoliłem wstać.
- Nie możesz się przemęczać - powiedziałem do niego. Popatrzył na mnie smutnymi oczami.
- Jak bardzo źle jest? - zapytał.
- Jest dobrze. - w tym momencie wszedła Luna z lekarzem. Ten odrazu nas wyprosił. Staliśmy na korytarzu i czekaliśmy na wieści. Drzwi się otworzyły.
- Możecie już wrócić. Mówcie cały czas do niego. To poprawi mu samopoczucie. Informujcie jakby coś sie działo.

Mike cały czas leżał w łóżku. Podszedłem. Stres zżerał mnie od środka. Wiedziałem. Teraz albo nigdy.
- Mike? Mam takie małe pytanko.
- Tak Luke? - pochyliłem sie nad chłopakiem i zapytałem:
- Zostaniesz moim chłopakiem? - Michael napoczątku wytrzeszczył oczy potem zarumienił się.
- Tak.
- A teraz możecie się pocałować - dodał Calum. Wywróciłem oczami a następnie pochyliłem się aby cmoknąć mojego chłopaka.
- Teraz wystarczy co trochę odpoczynku i już niedługo zabiorę ciebie na prawdziwą randkę. -powiedziałem jednocześnie kładąc pluszowego pingwina na stoliku obok.

Calum's pov

Po tym jak Luke poprosił Michaela o chodzenie ze sobą postanowiłem wybrać się do lekarza po obecny stan zdrowia zielonookiego.
- Są dobre i złe wieści.
- No to proszę zacząć od dobrych.
- Tak więc. Stan jego zdrowia jest stabilny od kiedy się wybudził. Większość złamań już zaczyna sie zrastac a organizm regenerować. Rany na brzuchu bedą się jeszcze troche zrastać i mogą byc bolesne. Trzeba o nie dbać ale nic nie powinno się dziać. Za parę tygodni będzie trzeba ściągnąć szwy.
- A te złe.
- Pan Clifford prawdopodobnje nie będzie mógł nigdy więcej chodzić - w gabinecie zapadla cisza.
- Ale jak to?
- Obrażenia były na tyle poważne że wywołały paraliż od pasa w dół.
- I nie da sie z tym nic zrobić.
- Niestety nie.

Siedziałem na korytzarzu i zastanawiałem sie jak moge im to przekazać. To że Michael prawdopodobnie bedzie przykłuty do wózka.

- Luke choć na słówko.
- O co chodzi Cal? - chłopak chyba zauważył mój niepokój.
- Masz coś przeciwko osobom niepełnosprawnym?
- Nie a co? - po chwili chyba zauważył do czego to zmierzało - To nic związanego z Mike'iem?
- No wlasciwie to tak. Może być przykłuty do wózka. - kiedy to mówiłem moje oczy sie zeszkliły.
- Naprawdę? I tak zawsze będzie dla mnie moim słoneczkiem - widziałem łzy w oczach Luke'a.
- Wróc lepiej do niego. Potrzrebuje cię. - jak powiedziałem tak zrobił.

Michael przyjął wiadomość zaskakująco dobrze. Na chwilę posmutniała ale potem zaczął przeradzać to w jeden wielki żart.
Po chwili wszyscy byliśmy już w świetnym humorze.
- Ide po coś do picia. Kupić coś komuś?- zapytał Luke.
- Możesz zamówic pizzę? - neśmiało spytał Mike.
- Oczywiście skarbie - Luke pocałował swojego chłopaka a następnie wyszedł by wszystko załatwić.
- Calum? Luna? Myślicie że on nadal będzie mnie traktował tak jakbym był normalny?
- Michael po pierwsze jesteś normalny a po drugie, ty nawet nie wiesz ile mi opowiadał o tobie w domu. W ilościach masowych o każdej porze dnia i nocy. Nie podda sie tak łatwo i napewno ciebie nie zostawi - odpowiedziała mu Luna.

- Dobra zamówiłem 2 duże pizze. Będą za jakieś 30 minut. To co teraz robimy - Luke wszedł do sali z dużym uśmiechem na twarzy.

Długo mnie nie było. Ale oto powracam z martwych. Pisałam ten rodział ponad miesiąc ;-; Powiedzcie że nie jest taki zły jak mi sie wydaje ;-;

Penguin "MUKE"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz