Michael ułożył swoją kurtkę na deskach, odgarniając dłonią znajdujące się na nich siano. Ułożył się na materiale i popatrzył wyczekująco w stronę Luke'a, aż ten pojawi się obok niego. Blondyn zdjął z siebie górne okrycie i położył je obok Michaela. Zielonooki zauważył na jego odkrytych ramionach, gęsią skórkę. Okrył chłopaka swoimi ramionami, a ten wtulił się w jego klatkę piersiową. Czuł się tak dobrze, bezpiecznie. Czyli tak, jak nigdy nie poczuł się nawet w swoim własnym domu. Michael zacisnął powieki, czując jak zaraz miał by się rozpłakać, nie chciał go tracić. Pragnął mieć go zawsze przy sobie. Nie potrafił myśleć o tym iż Derek może jeszcze kiedykolwiek go skrzywdzić, nie przeżyłby tego, a może nawet nie on, tylko ten popapraniec zwany jego ojczymem.
Luke oderwał się od niego, wymykając z jego objęć i popatrzył prosto w jego oczy. Michael nie potrafił się powstrzymać i złączył ich usta. Tym razem pocałunek był o wiele mniej niewinny niż ten za pierwszym razem. Był bardziej zachłanny i pełen pożądania. Kolorowowłosy przeniósł swe usta, na szczękę chłopaka i delikatnie ją całował, schodząc coraz niżej i zatrzymując się na szyi. Luke Odchylił głowę do tyłu, dając mu większy dostęp i czerpiąc z tego jeszcze większą przyjemność. Michael całował i przygryzał lekko skórę blondyna, tworząc tym zasinienia, które z każdą sekundą przybierały coraz to intensywniejszą barwę. Luke skrzywił się na ten czyn, a Michael od razu poczuł się winny iż za bardzo go poniosło.
-J-ja prz-przepraszam... -wyjąkał spuszczając głowę, lecz blondyn wcale nie był na niego zły.
-Nic się nie stało -pogładził dłonią jego włosy i pocieszająco się uśmiechnął. -S-swojej dziewczynie też tak robiłeś? -zapytał ze smutkiem. Michael poczuł się niezręcznie i popatrzył na niego z podobnym wyrazem twarzy, po czym splótł ich palce i wbił w nie wzrok.
-Nie miałem dziewczyny -przyznał, krzywo się uśmiechając. -Nie wiem dlaczego Cię okłamałem, może nie chciałem się czuć gorszym? -skierował pytanie do samego siebie. -Ale to i tak nie ma już znaczenia, teraz jesteś Ty -szepnął, a Luke znowu się zarumienił. Nie czekając dłużej, tym razem blondyn wpił się w jego usta, robiąc dość odważny krok jakim było umieszczenie swojej doni pod jego koszulką. Michael przymknął oczy z rozkoszy, czując ciepłe palce błądzące po jego skórze. Luke zataczał małe kółka na jego brzuchu, nie odrywając się od jego ust. Michael oderwał się na chwilę od chłopaka, zdejmując z siebie irytujący go, pożółkły podkoszulek. Luke popchnął go delikatnie do tyłu, siadając na chłopaku okrakiem i badając dłońmi, każdy kawałek jego ciała. Jasnoróżowe blizny malowały się na bladej skórze, co zadawało Luke'owi okropny cios. Gładził ostrożnie każdą z nich palcem, a następnie składał na nich delikatne pocałunki.
Michael nie był idealny, nie miał mięśni, lecz to nie przeszkadzało blondynowi. Zachwycała go każda jego niedoskonałość, to czyniło go jeszcze bardziej wyjątkowym.
-Zdejmij -zielonooki łobuzersko się uśmiechnął, wskazując na materiał, który nadal okrywał górną część ciała Luke'a. Szybko pomógł mu się go pozbyć, a później delektować się delikatną skórą chłopaka.
Po mimo chłodu panującego w stodole, oni go nie odczuwali przez namiętność jaką płonęli. Jedyne odgłosy jakie można było usłyszeć, to ich nierówne oddechy i pomrukiwanie wywoływane rozkoszą. Nic nie mogło zniszczyć tego co odczuwali. Mieli tylko i wyłącznie siebie i to jak najbardziej ich uszczęśliwiało. Dla Luke'a było to do niepomyślenia. Noc spędzona po za domem, z innym chłopakiem który właśnie obsypywał go masą pocałunków i błądził dłońmi po całym jego ciele. To było coś tak szalonego, w całym jego nudnym życiu.
Z każdym dniem uczucia blondyna do Michaela jeszcze bardziej się nasilały, lecz po dzisiejszym dniu, chyba już bardziej nie mogły. Był kompletnie zwariowany na jego punkcie. Chciał już zawsze zatapiać swoją dłoń w jego barwnej czuprynie, przyglądać się pięknym, szmaragdowym oczom i całować różowe usta. Ale także czuć przy sobie jego ciepło, mieć okazję aby się mu wyżalić, porozmawiać, a przynajmniej ujrzeć ten piękny uśmiech który rozpromieniał jego każdy dzień.
----
Taki bonusik :D
Od razu przepraszam że ten rozdział jest taki kiepski, ale nie potrafię pisać czegoś takiego...
Ogólnie te rozdziały mają być takie krótkie, niektore wychodzą trochę dłuższe, ale nie planowalam aby to byla jakos bardzo rozbudowana historia. No i za niedlugo chyba ją zakoncze, bo nie chce jej tak ciągnąć.
Rzadko dodaję tutaj notki, no ale dzisiaj miałąm potrzebę coś napisac.
W następnym dowiecie się, co tak bardzo smuci i zadręcza Michaela :(
Do Następnego i dziękuję wam za każdą gwiazdkę!!
YOU ARE READING
Circus | Muke
Fanfiction1930r. Pewnego ponurego dnia, pochodzący z biednej rodziny, blond włosy chłopiec o imieniu Luke, otrzymuje szansę zobaczenia cyrkowego show. Czy bajkowo wyglądający namiot sprawi iż Luke wyjdzie z niego szczęśliwy? Być może będzie świadkiem czeg...