Justin's pov
Wszedłem do pokoju kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Chaz. Już chciałem zbiegać na dół kiedy zauważyłem, że mama otwiera mu drzwi.
- dzień dobry, jest Justin? - Chaz wyjżał mamie przez ramię.
- jest, ale niestety dziś nie wyjdzie, jest uziemiony.
Chwila. Czy ja dobrze usłyszałem? Uziemiony? Serio kurwa? Pełnoletni facet, na wakacjach, jest UZIEMIONY?
Zobaczyłem tylko, że Chaz kiwa głową i wychodzi a mama zamyka za nim drzwi. Bez zastanowienia zszedłem na dół i spojrzałem na mamę, która tylko wzruszyła ramionami i poszła do kuchni. Poszedłem za nią.
- mamo? - chrząknąłem.
- tak?
- co to miało być?
- nic Justin, to co zrobiłeś to przesada.
- ale nie możesz dać mi szlabanu! - krzyknąłem.
- owszem, mogę.
- ale ja jestem dorosły!
- jesteś pod moim dachem.
Wyszedłem. Miałem w dupie jakiś pieprzony szlaban. Napisałem do Chaza, że spotkamy się przed teatrem. To miejsce przywoływało we mnie miłe wspomnienia.
*FLASHBACK*
-Justin, przynieść ci wodę? - spytała Jazmyn.
- nie musisz kochanie. - uśmiechnąłem się.
Zacząłem śpiewać następną piosenkę i zobaczyłem Jazmyn biegnącą z butelką wody, westchnąłem i uśmiechnąłem się do niej.
- mówiłem. - zaśmiałem się. - że nie trzeba.
- mówiłeś, że nie muszę, ale ja chciałam.
Zachichotałem i objąłem ją ramieniem.
- cieszę się, że cię mam. - pocałowałem ją w czoło.
- ja cieszę się, że mam ciebie. - wtuliła się we mnie.
* koniec FLASHBACKu*
Na myśl o to wspomnienie, zrobiło mi się ciepło na sercu, ale chwilę później wszystko wróciło do normalności. Nie jest już tak, zmieniłem się. Nieważne.Chaz napisał, że będzie za kilka minut.
Kilka minut później byłem już na ulicy prowadzącej do Teatru, szedłem spokojnie, kiedy przede mną zobaczyłem nikogo innego a Jade. Poczułem coś dziwnego. Musiałem ją zagadać.
- cześć - mruknąłem.
Nie odpowiedziała.
- przepraszam. - westchnąłem.
- za co? Za to, że nazwałeś mnie dziwką? Oh, nie trzeba. - zaśmiała się ironicznie.
- naprawdę, przepraszam.
- dobra - machnęła ręką.
- może się jeszcze spotkamy? - uśmiechnąłem się.
- znów ta sama sztuczka? - przeniosła ciężar ciała na jedną nogę.
- ale co? - zmarszczyłem czoło.
- uśmiech. Znowu chcesz nim wszystko załatwić, tak?
- nie, tym razem to coś innego.
- och, tak?
- mhm - jęknąłem i pociągnąłem ją za rękę.
___________________________________________________
Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam teraz czasu, jutro obiecuję dłuższy.
Dziękuję za 6 głosów, ilysm xx
Cieszę się każdym wyświetleniem, kocham was x
do następnego, Olga :)