Tobias
- Położysz się obok mnie? Tylko tak zasnę.
- Oczywiście kochanie.
Kładę się koło niej na łóżku. Po dwóch minutach Tris już śpi.
**
Budzę się około 9:30. Wstaję po cichu żeby jej nie obudzić.
- Ja nie śpię - słyszę jej cudowny głos.
- Poproszę lekarza żeby cię zbadał i przyniósł wypis.
Wychodzę od niej z pokoju i proszę lekarza o wypis dla Tris. On podaje mi papier i uśmiecha się.
- Widać jak bardzo ją pan kocha.
- Tak. Kocham i nie mógłbym bez niej żyć.
- Powodzenia.
- Dziękuję.
Wracam do ukochanej.
- Mam twój wypis! - wołam w drzwiach.
- Dziękuję.
- Teraz musisz jeszcze tylko tutaj podpisać - wskazuję palcem na wyznaczone miejsce - i jesteśmy wolni.
Kiedy sprawy formalne już są załatwione, wracamy do sypialni gdzie jesteśmy zupełnie sami.
- Tobias?
- Mhm?
- Wiesz że cię kocham?
- Wiem. Ja ciebie też.
Przybliżamy się do siebie. Ja ją przytrzymuję ręką za biodra i nasze usta się stykają. Pogłębiamy pocałunek, a ja znowu czuję dotyk jej cudownych warg. Na chwilę odklejam się od niej, żeby spojrzeć jej w oczy. Są to te piękne niebieskie oczy, za którymi tak tęskniłem po wyjeździe z Agencji.
- Tris?
- Tak?
- Może lepiej zakluczmy drzwi.
- Dobry pomysł.
Wstaję, przekręcam trzy razy klucz w drzwiach i wracam do niej. Stoimy bardzo blisko siebie. Wsuwam jedną rękę pod jej koszulkę, A drugą we włosy, które już urosły i sięgają jej do ramion.***
Tris
Budzę się rano w łóżku z Tobiasem. Jesteśmy plątaniną nagich ciał. Wdycham zapach jego perfum, kojarzący mi się z bezpieczeństwem.
- Śpisz? - sepczę mu do ucha.
- Nie.
Przytulam się do niego mocniej i czuję jego usta na moim czole. Wstajemy, ubieramy się i idziemy na śniadanie. Kiedy siedzimy przy stole, przypomina mi się, że Uriah leży nieprzytomny w szpitalu.
- Tobias?
- Tak?
- Czy Uriah wciąż jest nieprzytomny?
- Tak. Wczoraj Zeke i ich mama zdecydowali, że poczekają jeszcze tydzień i jeśli jego stan się nie zmieni, odłączają go od aparatury.
- Może zostaniemy tu jeszcze przez ten czas?
- Dobry pomysł skarbie.
- Wiem, mój książę z bajki.
- Ta nasza bajka raczej nie jest
radosną bajką dla dzieci. Jedyne
co w niej jest miłego to miłość i
przyjaźń.
- Trzeba ją rozweselić.
- Nasze kolejne bardzo ważne
zadanie, Rozweselić naszą bajkę.
Nasze usta znów się łączą i zanużamy się w pocałunku.
- Mhm... Przeszkadzam państwu?
powiedziała Christina, przychodząc jak zawsze w idealnym momencie.
- Hej Chris!!! - wołamy
jednocześnie.
- Mamy nowe ważne zadanie! - mówię.
- Jeśli znowu masz zamiar narażać swoje życie, to się nie zgadzam! - powiedziała groźnym tonem.
- To zadanie jest zupełnie inne - odpowiada jej Tobias.
- Jeśli tak, to jakie to zadanie?
- Musimy rozweselić bajkę w której żyjemy, bo na razie to nie jest ona zbyt kolorowa - tłumaczy mój chłopak.
- Dobry pomysł. Mogę się przyłączyć?
- Oczywiście! - odpowiadam.
- Ale pamiętaj że to nie będzie takie proste jak się zdaje - dodaje Cztery.
- Wiem.
- Właśnie! Mamy jeszcze jedną informację - przypominam sobie.
- Jaką?
- Zostajemy tutaj jeszcze jakiś czas. Bo zupełnie zapomnieliśmy o Uriahu.
- Kurde. Ja też zupełnie o nim zapomniałam, przy tym wszystkim co się ostatnio działo - spojrzała na mnie.
- Zeke i ich mama zadecydowali że jeśli jego stan się nie zmieni, to za tydzień odłączają go od aparatury - opowiada Tobias.
- Zostajesz z nami? - pytam.
- Pewnie.
- Jeśli tu zostajemy to może się gdzieś wyrwiemy? - proponuje Cztery.
- Dokąd ty chcesz się wyrywać?
- Na przykład na peryferie.
- Myślisz że tam jest bezpiecznie?
- No risk no fun!*
- 100% nieustraszony.
- Bo nim jestem. Nie wymądrzaj się, bo jest w tobie za dużo prawości.
- Tak jak w was obojgu Altruizmu.
- Przepraszam bardzo, ale we mnie jest tyle samo każdej frakcji.
- A ta znowu wyjeżdża z tą swoją niezgodnością.
Wybuchamy śmiechem, a Christina robi głupią minę, co jeszcze bardziej nas rozśmiesza.
- Nasza misja się rozwija. Wracają stare dobre czasy, kiedy wszyscy razem się śmieliśmy.
- Było coś takiego jak dobre czasy?
- Nie było. Ale mam nadzieję że to się zmieni.
- Też mam taką nadzieję.
- Ale na spokój nie mamy co liczyć - mówię.
- Nie w tej bajce skarbie - odpowiada Tobias całując mnie w czoło - Ale chociaż ją rozbawimy. Przecież spokój jest nudny.
- Racja.
- A teraz wszyscy sobie obiecajmy że już nigdy dobrowolnie nie zostawimy się nawzajem narażając życie - mówi Chris, po czym obie pary oczu zwracają się na mnie.
- Obiecuję.
- Chris daj spokój - przerywa Tobias. - Obietnice działają na nią jak serum, tylko ją mobilizują do przeciwstawienia się im. Już dwa razy mi obiecywała że nie zrobi nic głupiego, po czym szła na śmierć i nie wiem jakim cudem jeszcze żyje.
- Serio Tris??!! Nie wiedziałam. Może przysięga zadziała?
- Dobrze - powiedziałam już lekko zirytowana - w takim razie przysięgam.*****
*"No risk no fun" - jedna z moich reguł życiowych.
Hejo! Mam nadzieję że rozdział wam się spodobał. Jeśli tak to zostaw po sobie jakiś znak. To bardzo motywuje. Chcialabym jeszcze życzyć wszystkim wesołych świąt!!! 😘🐇
CZYTASZ
Niezgodna - Inny (nie)koniec
FanfictionKsiążka dla tych co przeczytali do końca całą trylogię "Niezgodna". Opowiada o miłości i dalszym życiu Tobiasa i Tris, po wydarzeniach w Agencji Bezpieczeństwa Genetycznego. Jest to moje pierwsze opowiadanie więc proszę o wyrozumiałość.