Rozdział 10

482 39 4
                                    

Tris
Przychodzi moja kolej. Oczywiście zadanie wymyśla Tobias, a kto inny? Już się boję. Na pewno wymyśli zemstę za jego zjazd z Hancoka. Widzę ten błysk w jego oku znaczący "Słodka Zemsta". Mój narzeczony uśmiecha się szeroko i już wiem że wymyślił zadanie.
- Musisz pójść do krajobrazu strachu, ale my wszyscy będziemy oglądali twoje lęki, tak jak egzaminatorzy na teście końcowym - fajnie. Myślałam że wymyśli coś lepszego. Za słabe jak na zemstę Cztery. Ale okej. Mi pasuje.
- Dobra! No to do bazy nieustraszoności!
Kiedy znajdujemy się nad dachem przy którym znajduje się tylne wejście do naszej bazy, wyskakujemy. Pamiętam jak robiłam to pierwszy raz, nieźle się wtedy wywaliłam i poobijałam. Teraz nawet się nie zatrzymuję tylko odrazu biegnę do przepaści.
Pierwszy skacze Tobias. Zaraz po nim ja, bez zastanowienia skaczę z budynku w odpowiednim miejscu. Ląduję na siatce i czuję jak Cztery ciągnie ją w dół, żeby pomóc mi zejść. Patrzę mu w twarz i widzę ten sam uśmiech co rok temu. Czuję się jakby cofnął się czas. Jestem bardzo szczęśliwa. Widzę wyciągniętą w moją stronę dłoń swojego narzeczonego. Łapię ją i zeskakuję. Czekamy na resztę. Słyszę że skacze kolejna osoba. To Uriah. Po pięciu minutach wszyscy są już na dole. Biegniemy tą samą drogą co mojego pierwszego dnia w nieustraszoności. Kiedy dobiegamy do jamy zmieniamy kierunek i wbiegamy do pokoju krajobrazu strachu. Wszyscy podłączają sobie do głów elektrody żeby móc zobaczyć moje lęki. Ja wchodzę do pokoju i staję na wyznaczonym miejscu. Zaczyna się. Na początku są kruki. Później utrata kontroli, potem utonięcie, następnie spalenie się i porwanie. Teraz muszę zabić swoją rodzinę. Słucham rady Tobiasa, którą dał mi kiedy pierwszy raz zabrał mnie do swojego krajobrazu strachu. Odwracam głowę i strzelam. Czekam na ostatni lęk. Ale to już koniec. Mam tylko sześć lęków. Wow.
Wychodzę z pokoju. Zastaję tam przyjaciół wpatrujących się we mnie z otwartymi ustami.
- WOW!!!
- Długo to trwało?
- Porąbało cię?
- Pobiłaś nawet swój rekord. Byłaś tam dwie minuty!
- Co?!
- I miałaś tylko sześć lęków.
- Gdyby Cztery do nas nie trafił, pobiłabyś rekord frakcji.
- Ale niestety trafiłem.
- Mam genialny pomysł! - zawołał Uriah.
- No dawaj.
- Skoro ty jesteś Cztery - wskazał na Tobiasa - i jesteście razem, to ty - wskazał na mnie - możesz być Sześć i razem będziecie Dziesięć.
- Dobrze gada! - uradował się Zeke i klepie brata po plecach.
- No to od dzisiaj będziemy na ciebie wołać Sześć.
- OK!
- Ogłoszę to dzisiaj na śniadaniu i wszędzie rozwieszę wiadomości.
- Dzisiaj?
- Przypominam że jest już koło trzeciej w nocy.
Kiedy zbiegamy na dół do bazy naszej frakcji. Nagle gdzieś obok otwierają się drzwi i wychodzi jakiś facet.
- Ludzie ciszej! Jest środek nocy i niektórzy próbują spać!!! - jest ciemno i nie widać twarzy, ale mężczyzna spogląda na nas - Jesteście pijani! Gracie w zadania?! - podchodzi do nas bliżej. Na taką odległość że widzimy jego twarz i zapewne on nasze też - A to wy. Przepraszam. Ale radzę iść już spać bo jutro robota czeka - jest to jeden z liderów. Jeszcze nie wiem jak się nazywa ale go rozpoznaję.
- Dobra dobra! Wyluzuj! Wracaj do łóżka!
Nawet się nie oglądam tylko biegnę dalej. Robimy jeszcze jedną rundę naszej gry, z której wychodzę z nowym tatuażem i kolczykiem na górze ucha. Tatuaż to wąż wychodzący spod pachy aż do końców dłoni. Tobias ma też nowy kolczyk na brwi. Wszyscy mamy nowe tatuaże lub kolczyki. Wracamy do mieszkań około szóstej rano. Kładę się do łóżka i odrazu zasypiam wtulona w narzeczonego.

Hej! Przepraszam że rozdziały są tak rzadko, ale nie mam czasu pisać. Duży ogród wiosną, szkoła itd. Mam nadzieję że się podobało. Proszę o gwiazdki i komentarze. 😉😘

Niezgodna - Inny (nie)koniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz