Rozdział 13

527 28 7
                                    

Tris

Ruszam biegiem w stronę peronu kolejowego, a za mną rusza trzydziestka szesnastolatków. Narazie wszyscy żyją. Nawet wszystkim udaje się wskoczyć do pociągu i bezpiecznie z niego wyskoczyć. Staję na krawędzi budynku, dokładnie tam gdzie rok temu stał Eric. Jak wiele rzeczy zdarzyło się przez ten rok. Dokładnie rok temu stałam tam gdzie teraz nowicjusze, drobna, wystraszona i ubrana na szaro.

- Wszyscy są?! Cześć! Jestem Tris lub jeśli wolicie - Sześć. Jestem liderką nieustraszoności. Przeszliście już dwie próby naszej frakcji. Ale to dopiero początek. Następna próba, przetestuje waszą odwagę - przerwałam na chwilę - Musicie wejść do naszej siedziby - widzę pytające spojrzenia.

- Nie rozumiem co w tym trudnego? - odzywa się jakiś wysoki chłopak urodzony w prawości.

- Wchodzicie tylnym wejściem - znowu ten pytający wzrok - Musicie stąd skoczyć - pokazuję przepaść za sobą. - Kto pierwszy? - pytam z uśmiechem na twarzy.

Wszyscy patrzą ze strachem w oczach na siebie.

- Ja - mówi pewnym tonem pewna dziewczyna urodzona w nieustraszoności. Jest to Alison DiLaurentis. Zaraz za nią zgłasza się reszta ich paczki.

Dziewczyna z uśmiechem na twarzy podchodzi do brzegu dachu. W jej oczach widzę błysk strachu, którego wcale nie okazuje. Patrzy w dół, i skacze. Zaraz to samo po kolei robią to Spencer, Emily, Aria i Hanna. Reszta nie jest aż tak pewna siebie więc trwa im to trochę dłużej. Dopiero po czterdziestu minutach zostaję sama na dachu i mogę skoczyć. 

Na dole czeka na mnie mój narzeczony. Pomaga mi zejść z siatki, przy czym całuje mnie szybko w usta.

- Cisza!!! - wszyscy milkną i patrzą na nas z ciekawością - Urodzeni w nieustraszoności idą za mną do sypialni, ja będę was szkolić, Transfery idą za Cztery i to on będzie waszym trenerem.

Zapowiada się ciekawy rok. Mój własny system szkoleniowy, a do tego ja szkolę urodzonych w nieustaszoności, w tym naszą cudowną (wyczuj sarkazm) piąteczkę dowodzoną przez Alison DiLaurentis.

Prowadzę piętnastkę nastolatków do miejsca w którym będą mieszkać przez następne cztery tygodnie ich treningu - wydłużyłam czas, bo przez dwa tygodnie nie wyszkolą się wystarczająco żeby być gotowymi do pracy. Kiedy jesteśmy na miejscu odwracam się do nich.

- Tu będziecie mieszkać przez następne cztery tygodnie. Podczas treningów ćwiczycie osobno od transferów, ale wasze wyniki liczone są razem. W okresie waszej próby nie wolno się wam spotykać z rodzicami, poza posiłkami i dniami odwiedzin.


Alison

Pamiętam tę Tris ze szkoły. To ta wiecznie wystraszona sztywniaczka, która chodziła zawsze sama. Wow. Ledwo udało mi się ją poznać. Minął rok, a ona ma pełno tatuaży, spore mięśnie, jest pewna siebie, jest liderką frakcji, chodzi w seksownych ciuchach, a na dodatek jest znana w całym mieście, bo je uratowała. Aż dziwne. Ale tak czy siak, zapowiada się niezła zabawa. Ta frakcja jest zajebista. Teraz muszę tylko być najlepsza we wszystkim, co będzie trudne, bo Spencer robi wszystko, żeby być tak dobra jak ja. 

Podchodzę do najlepszego łóżka, oczywiście nikt się nie sprzeciwia. Za mną idzie reszta dziewczyn i zajmuje łóżka na około.

Mamy teraz półtora godziny wolnego więc idę do jamy gdzie w rogu pod ścianą zostawiłam wczoraj swoją torbę z ubraniami. Wracam do sypialni i przebieram się w czarne obcisłe leginsy i czerwono-czarną bluzkę z dużym dekoltem. Na nogi ubieram czerwone adidasy. Włosy spinam w wysokiego kucyka i idę do wilczego jaru gdzie jest jak zawsze hucznie. Kręci się tam pełno przystojnych, starszych ode mnie chłopaków. 

Żeby dobrze zacząć dorosłe życie, idę do studia tatuażu. Wisi tu pełno przykładowych wzorów tatuaży. Ale nie to przykuwa mój wzrok, tylko kilka zdjęć pewnej dziewczyny. Na wszystkich jest uśmiechnięta i widać że dobrze się bawi.

- Kto to? - pytam faceta, który tu pracuje.

- Moja siostra, Tori. Pracowała tu.

- Co się z nią stało?

- Słyszałaś o misji wiernych za granice miasta? - przytakuję - Zginęła podczas niej. - w jego oczach zaczynają pojawiać się łzy - Myślała, że nie żyję, bo w tajemnicy przed wszystkimi upozorowałem swoją śmierć i wyjechałem dokładnie tam gdzie oni na misję. Tylko, że jej nie udało się wydostać z miasta. - teraz mężczyzna zalewa się łzami, więc postanawiam zostawić tatuaż na jutro a jego pozostawić samemu. 

Patrzę na zegarek. Za chwilę kolacja.



_______

Hej! Przepaszam że rozdziały są teraz tak rzadko, ale zaczęły się wakacje, wię nie mam czasu żeby pisać. Przez następne 2,5 tygonia znowy nie będzie rozdziału ponieważ wyjeżdżam na obóz harcerski. Jeszcze raz przepraszam. Proszę o gwiazdki i komentarze, to na prawdę bardzo motywujące. ;-) 

Niezgodna - Inny (nie)koniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz