Teddy zajął wolny przedział i usiadł koło okna wpatrując się w innych uczniów jadących do Hogwartu. Jedni żegnając się z rodzinami nie ukrywali łez, inni zaś zapierali się choćby przed przytuleniem przez mamę, tylko dlatego, żeby nie narobiła wstydu. Teddy choć tego nie okazywał szczerze pragnął być przytulonym przez matkę, której w końcu nie miał. Chciał żeby ktoś potargał mu ojcowsko włosy tak jak to zrobił Bill. Tylko, że chciał żeby to był Remus, Remus Lupin.
- Hej, Ted! Stary! Szukałem Cię! Mieliśmy się spotkać na stacji. - powiedział chłopak, który właśnie wszedł do jego przedziału.
Mimo smutku, który czuł młody Lupin uśmiechnął się do czekoladowookiego młodzieńca. Nie mógł powstrzymać uśmiechu. Nie widział go od tak dawna!
- Naty! Przepraszam, zapomniałem.
- Jasne. Zapomniałeś? A kto od trzech lat powtarza mi, że o przyjaciołach się nie zapomina? - skrzywił się Nat
- Tak, ale... miałem dość irytujący i zabiegany poranek. - powiedział Teddy.
- Tak widziałem jak byłeś zabiegany, gdy rozmawiałeś z tą laską. - mrugnął Nat. - Pytała o Ciebie. To powiedziałem, że jakby co jesteśmy w tym przedziale i może przyjść ze swoją koleżanką.
-Nat! One są na pierwszym roku!
Ted nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Nie mógł uwierzyć w to, że Nathaniel może go tak bardzo rozbawić. Uwielbiał go, w końcu byli najlepszymi przyjaciółmi.
- No i co z tego, że są na pierwszym roku. Przecież ja je tylko zaprosiłem. - powiedział blondyn. - Nie patrz tak na mnie! - dodał, gdy zobaczył minę Lupina.
Podróż mijała im spokojnie. Głównie śmiali się i wygłupiali. Jednak w głowie Teddy'ego wciąż kłębiły się myśli o Victorie i rodzicach. Jego rozmyślania i żarty Nata przerwały dopiero otwierane drzwi przedziału. Ted zobaczył w nich małą osóbkę o srebrnej kaskadzie włosów, była to Victorie, za którą stanęła nieśmiało jakaś blondyneczka o zielonych oczach. Była wyższa od młodej Weasley'ówny ale starała się jakby być w jej cieniu, co wychodziło jej zaskakująco dobrze. " To pewnie przez urodę Victorie" pomyślał Teddy.
- Cześć Teddy. Czy moglibyśmy porozmawiać? - zagadnęła srebrnowłosa.
- Jasne. - powiedział Lupin. - Może wyjdźmy na zewnątrz?
- Też tak myślę...
Na korytarzach poza przedziałami nie było wielu osób. Jakiś chłopak z piątej klasy podszedł do wózka ze smakołykami, aby coś kupić.
- Victorie... Ja...
- Dobra, nieważne.
- Nie Vicky. W sumie nie wiem jak się wytłumaczyć, ale po prostu. No to było dziwne. Przepraszam.
- Przeprosiny przyjęte. - Victorie uśmiechnęła się ukazując białe i niewyobrażalnie proste zęby. - Ja chciałam porozmawiać o czymś innym. - Srebrnowłosa nagle zmarkotniała.
- Hej, młoda. O co chodzi? - Ted złapał ją za ramię. Skórę miała tak delikatną, że czuł się jakby dotykał jedwabiu, czy jakiegoś innego równie delikatnego materiału. (Nie znał się na tym i raczej nie zamierzał poznać.)
- Och...
Lupin nie doczekał się jednak odpowiedzi, ponieważ z przedziału obok wychynęła głowa jakiegoś osiłka.
- Hej, ty Lupin! Co znalazłeś sobie nową laskę? - zarechotał głupkowato.
- Odwal się, Buch.
- Mam nadzieję, że nie trafi do Gryffindoru. Nie potrzeba nam tutaj takich jak wy.
- Powiedziałem, żebyś się odwalił. - powiedział Teddy tak spokojnie jak potarafił.
- Dobra, dobra. Całujcie się dalej. Hehe!
-Zamknij się! - Lupin stracił już cierpliwość.
- Hehe! Młoda, a ty Hogwart czy cyrk?
- Nie będziesz JEJ obrażał! - wrzasnął Teddy tak głośno, że parę osób opuściło swoje przedziały.
- Ted, stary! Co tu się dzieję?! - to Nat już stanął przy nim gotowy do bójki.
Cieszyło go to, że przyjaciel stał murem po jego stronie i był nawet walczyć razem z nim.
- No co stawiacie się? - zakpił Buch.
- DOSYĆ TEGO! - to małomówna przyjaciółka Vicky w końcu się odezwała.
- Sky! Spokojnie! - teraz już nawet Victorie zareagowała.
Krzyk Sky był tak donośny, że nawet Buch zrezygnował z szansy na bijatykę i schował się z powrotem w przedziale.
- Co to było?! - wykrzyknęli razem Ted i Nathaniel.
- No właśnie o tym chciałam z Tobą porozmawiać...- mruknęła Vicky.
******
Hej,hej Kochani! Mam nadzieję, że nowy rozdział się pobobał.
WESOŁYCH ŚWIĄT, SMACZNEGO JAJKA I MOKREGO DYNGUSA!
CZYTASZ
Barwne Przekleństwo Teddy'ego Lupina
Fanfiction- Hej! Ty! Tak do Ciebie mówię! Lupin nie? Nie zaprzątaj sobie nią głowy i tak woli mnie. - Słucham?! - Cieszę się, że słuchasz.- tęgi Gryfon uśmiechnął się głupkowato i odszedł.