- Oto i jesteśmy! Całkiem pusta toaleta. Oddana wyłącznie do naszego użytku - powiedział Nate i dyskretnie szturchnął Lupina.
-Taaa... Całkowicie pusta, nie ma tutaj nawet ducha - mruknęła Chloe, patrząc przy tym na Teddy'ego spod wachlarza rzęs.
- Oui, całkiem pusta - powiedziała Maelys przysuwając się bliżej Nate'a.
Kiedy tylko Chloe zbliżyła się do Teda, ten wziął głęboki oddech i powiedział:
- Sorry dziewczyny, Nate - Tu kiwnął głową w kierunku przyjaciela- Ale to nie jest zabawa dla mnie. Mieliśmy Was oprowadzić po szkole, a nie po toalecie. Także przepraszam, róbcie co chcecie, ale bezemnie!
- Hej, Teddy! - krzyknął Nate, ale Teddy już go nie słyszał. Był już w połowie korytarza, gdy usłyszał, że ktoś za nim biegnie. Nie miał jednak ochoty patrzeć w tył.
- Teddy, zaczekaj! - to wolała Chloe tylko bez tego francuskiego akcentu... Chloe, a może jednak nie Chloe. Ciekawość wzięła górę i Teddy odwrócił się na pięcie po czym wpadł na jakiś niezidentyfikowany delikatny obiekt. To zdecydowanie nie była Chloe. Przed młodym Lupinem stała Victoire Weasley.
- Eee, Vicky?
- Teddy, to wszystko był mój pomysł... Chloe to ja. Myślałam, że jak dasz się poderwać innej dziewczynie to już będzie wystarczająca informacja, że nie mogę z Tobą być!
- Chciałaś mnie sprawdzić? - zapytał zaskoczony Ted.
- Zamknij się jeszcze nie skończyłam. Ale ty nie dałeś się poderwać idoto! - krzyknęła Victoire ze łzami w oczach. - A ja nadal nic nie wiem! Dlaczego? Hm? Co takiego ma ta Helena, czego nie miała Chloe? - w tej chwili po twarzy Weasley'ówny zaczęły płynąć łzy.
- Hej. Hej,hej,hej. Victoire, wszystko od początku. Czy ja dobrze zrozumiałem, że to ty byłaś Chloe? Chciałaś mnie poderwać będąc Chloe, żeby potem być pewną, że nie możesz ze mną być, będąc Victoire?
Weasley potaknęła.
- Dlaczego?
- Bo byłam zazdrosna o Helenę, idioto!
Na twarz Lupina wylał się rumieniec.
- Naprawdę?
- Tak, Teddy! Naprawdę.
- Kocham Cię - powiedział Lupin.
- Aaa... A Helena?
- Ja nie wiem kim ona jest! Przyszła do mnie kiedy leżałem w Skrzydle Szpitalnym. Nie mam pojęcia o co jej chodziło, chyba sobie wyimaginowała w tym swoim małym móżdżku, że brakowało mi adrenaliny i postanowiłem się bić z Buchem. A ja po prostu starałem się Ciebie bronić...
- Też Cię kocham - powiedziała Victoire, po czym została obdarowana delikatnym pocałunkiem w czoło.
- I tak na przyszłość, jeśli Beaugrand znowu się do mnie dowali to zignoruj to. Ja też tak robię - zaśmiał się Teddy.
- Zignorować? Chciałbyś! Prędzej moja pięść wyląduje pomiędzy jej tymi pięknym oczami - sprostowała Vicky i uśmiechnęła się zalotnie. Ted przytulił ją do siebie, a ona wspięła się ostrożnie na palce i pocałowała go. Stali tak długo na opustoszałym korytarzu. Lecz czy aby napewno był pusty? Oby.Wiem, że długo musieliście czekać na ten rozdział, ale oto i on! Rozwiewa wszystkie wątpliwości, nieprawdaż? Ale czy aby napewno?
CZYTASZ
Barwne Przekleństwo Teddy'ego Lupina
Fanfiction- Hej! Ty! Tak do Ciebie mówię! Lupin nie? Nie zaprzątaj sobie nią głowy i tak woli mnie. - Słucham?! - Cieszę się, że słuchasz.- tęgi Gryfon uśmiechnął się głupkowato i odszedł.