Rozdział Ósmy ~ Uśmiech

875 78 4
                                    

Po tym, jak Lucinda wyszła z pokoju Belli, dziewczyna zaczęła wpatrywać się tępo w przestrzeń, a w jej głowie powoli powstawał zarys planu. Cóż, o ile chęć rzucenia wszystkiego i ucieknięcia przez główne drzwi można nazwać planem to owszem, miała plan.

Podeszła do okna i zerknęła przez nie. Znajdowała się tak wysoko... Nawet nie było mowy, żeby mogła jakoś stąd zejść. W jednej z jej książek główna bohaterka kiedyś związała ze sobą prześcieradła i zeszła po nich z okna, używając ich jako prowizorycznej liny. Ale w jej przypadku... I przy jej gracji... O, nie, nie ma mowy.

Ten mężczyzna... Bestia... Kazał jej zejść na dół jak tylko przebierze się w suknię. Rzuciła niechętne spojrzenie złotej sukni i odwróciła się od niej plecami. Nie ma nawet mowy. Nie po tym, co usłyszała od Lucindy...

Więc co może zrobić? Uciec? Nie, do cholery, nie zna zamku, nie wie którędy...

Nagle Bella zamarła. No tak! W jej głowie samoistnie zaczął układać się plan, zaczęła planować swoje posunięcia... 

- Nie ma czasu do stracenia - mruknęła.

Podeszła do szafki przy łóżku i zaczęła tam szperać, przygotowując się do ucieczki. Szukała czegokolwiek, co mogłoby jej pomóc, przydać się... 

Uderzyła pięścią w drewnianą szafkę. Znalazła tylko koronki, materiały do szycia i inne nikomu nie potrzebne przedmioty.

W szafie nie było lepiej. Zrezygnowana rozglądała się po pokoju, gotowa już oderwać nawet deskę z podłogi, gdy jej wzrok się na czymś zatrzymał. Z zasłon od jej łóżka zwisała lina, całkiem porządnej roboty, nawiasem mówiąc. Służyła pewnie do związywania ze sobą zasłon, żeby światło nie dostało się do łóżka. Wpatrywała się w nią przez chwilę i ułożyła w głowie plan B. O wiele bardziej ryzykowny, który zakładał związanie Bestii podczas snu i ucieczkę z zamku, kiedy będzie próbował się wyswobodzić. Plan koszmarny, ale lepsze to, niż nic.

Odwiązała linę i splotła w... kokardę na pasku z tyłu jej niebieskiej sukienki. Mądry nie zapyta o ten nietypowy dodatek, a głupi nie zauważy. Taką przynajmniej miała nadzieję.

 Wymknęła się z sali, ale zaraz pisnęła ze strachu, gdyż pod jej drzwiami ktoś stał. 

Był to jeden z mężczyzn, których zobaczyła jako pierwszych po przyjściu do pałacu. To ten, który jak uśmiecha, to pokazuje tylko kilka swoich zębów.

Nawet nie podniósł na nią wzroku. Bella z szeroko otwartymi oczami patrzyła, jak kuca i powoli układa się na podłodze w dosyć nietypowej pozycji.

Już miała zacząć krzyczeć, gdy mężczyzna w końcu się odezwał.

- Schodami na dół, przy dużych drzwiach na lewo, a potem korytarzem aż do końca. 

Wypuściła ze świstem powietrze.

Mężczyzna rzucił jej ostatnie spojrzenie.

- Pamiętaj, maleńka. Pobiłaś mnie i zostawiłaś tutaj nieprzytomnego. Zaszłaś mnie od tyłu i nie zdążyłem nawet zareagować, bo straciłem przytomność.

Coś ścisnęło ją za serce. Nawet w tym miejscu, nawet, gdy myślała, że nie ma już nadziei...

- Dziękuję - powiedziała, przełykając łzy - Powiedz mi, proszę, jak ci na imię. Chcę wiedzieć, jak nazywa się człowiek, który ratuje mi życie.

Uśmiechnął się, ale dziewczyny nie przeraził już ten widok. Wyryła sobie jego uśmiech w sercu.

- Florian, pani. A teraz uciekaj, póki jeszcze nie straciłaś nadziei.

Uciekła, ale nie kierując się wskazówkami Floriana; udała się w stronę wschodniego skrzydła. Weszła do najdalej położonej komnaty, całej zniszczonej i zakurzonej. Wszystkie meble były poprzewracane, tapeta ze ścian pozdzierana... Jedyna nietknięta rzecz to czerwony kwiat; róża leżąca na drewnianym stoliku na środku pokoju. Swoją intensywną czerwienią od razu przykuwała wzrok. Bella westchnęła. Wyglądała jak zaczarowana...

Już miała schować się do szafy, kiedy  jeden ze zniszczonych obrazów przykuł jej wzrok. Zobaczyła oczy, które widziała już wcześniej. Chłodne, ciemne... Oczy Bestii... 

Podeszła do obrazu i dotknęła szram na płótnie, dopasowując rozerwane kawałki materiału do siebie. Jej oczom ukazał się muskularny, rudo-włosy młodzieniec z szarmanckim uśmiechem, trzymającym w dłoni berło. Z kolei na jego głowie... Leżała złota korona.

Bestia jest... księciem?

Gdy tylko usłyszała kroki na korytarzu szybko schowała się do szafy. Można by powiedzieć, że w ostatniej chwili. Ktoś wbiegł do pokoju i rozejrzał się wokół. Potem wychodząc nie zamknął drzwi, więc dziewczyna usłyszała jego krzyk.

- Tutaj też jej nie ma, Panie!

Udało jej się.

Uśmiechnęła się po raz pierwszy dzisiejszego dnia. Wszystko jak na razie szło zgodnie z jej planem. Ukryje się w zamku, podczas gdy Bestia myśląc, że uciekła, wyjdzie jej szukać do lasu. Przy odrobienie szczęścia zabierając ze sobą służbę. 

A ona wtedy zobaczy w którą stronę się uda i ucieknie w przeciwnym kierunku. Plan genialny!

Zostało jej już tylko czekać na to, aż książę opuści swój zamek.

Piękna i BrutalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz