Cały tydzień czekałem na wiadomość od Lilly. Traciłem już jakie kolwiek nadzieje na to, że się zgodzi, abyśmy do siebie wrócili. Z rozmyślań odciągnął mnie telefon, który zaczął dzwonić. Spojrzałem na wyświetlacz, który informował mnie połączeniu przychodzącym. Był to zaprzyjaźniony doktor Filks. Przesunąłem palcem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha.
- Witam! Coś się stało? - w tym momencie sciszyłem telewizor zdając sobie sprawę, że nie usłyszę dobrze Roberta.
- Witaj Niall. Mam dla Ciebie złą wiadomość. Lilly trafiła do naszego szpitala po wypadku. Jest w ciężkim stanie - przyjaciel przekazał mi tą informację, ze stoickim spokojem, a ja miałem ochotę go za to rozszarpać. Rozłączyłem nie żegnając się z lekarzem. Zatelefonowałem do syna by po mnie przyjechał. Żałowałem tego, iż wypiłem dziś kilka piw. Logan był u mnie kilka minut później. Oboje pojechaliśmy do szpitala. Poszedłem do rejestracji by dowiedzieć się cokolwiek. Brunet w tym czasie telefonował do wszystkich z rodziny o tym co właśnie się wydarzyło.A: Wiecie jak to jest gdy niechcący usuniesz wszystkie rozdziały napisane do przodu???
Przepraszam snapowiczów, że nie ma spojlerów, ponieważ mam za dużo do zrobienia. Od poniedziałku powinno być lepiej. Przepraszam za błędy poprawie je później.Rozdział dedykuję
Gwiazdkujcie, komentujcie xx
CZYTASZ
Family Horan |Sequel "I (do not) need you"
Fanfiction"Każdy dzień to odrobina życia: każde przebudzenie, to odrobina narodzin, każdy poranek, to odrobina młodości, każdy sen zaś, to namiastka śmierci."