- Hej gotowa? - Lilly siedziała na łóżku nie wiedząc co ma robić.
- Słucham?
- Mogę wziąść torbę i zawieść Ciebie do domu?
- Czekam na moich rodziców. - Zachowywała się jak nastolatka. Siedziała na łóżku. Nogi zwisały jej, a ona bez żadnych problemów machała nimi raz do przodu, raz do tyłu.
- Pojedziesz ze mną dobrze? Razem coś wymyślimy. - wzruszyła ramionami i podeszła do okna.
- Nie znam Ciebie. Nie znam nawet siebie. - otuliła się swetrem, który miała na sobie.
- Jestem Niall. Twój mąż. Błagam Cię pojedź, ze mną do domu. - wyciągnąłem rękę. W oczach żony zobaczyłem strach i nieufność. - Zaufaj mi- powiedziałem szeptem, a ona chwyciła dłoń i ruszyliśmy w stronę auta.*****
-Hej Mamo - Meg i Logan rzucili się by przywitać kobietę.
- Babciu, babciu spójrz co mam dla Ciebie- Luke skakał z rysunkiem na przeciwko Lilly, który ta go wzięła. Brunetka usiadła ma wielkiej kanapie w naszym salonie. Rozglądała się na wszystkie strony jakby po raz pierwszy była w tym miejscu. Z każdej strony, a to Meg, a to Logan coś mówili do swojej matki.
- Czy moglibyście wyjść? - Lilly skierowała się do wszystkich w domu. Dzieciaki spojrzeli na mnie, a ja kiwnąłem głową i odprowadzaiłem wszystkich do drzwi przepraszając za zaistniałą sytuację.
- Przepraszam. Nie wiedziałem, że będą.
- Nigdy więcej. Za dużo jak na jeden dzień. Jechać z nieznajomym do nieznanego mieszkania. To sporo, a jeszcze jak obcy ludzie gadają Ci o rzeczach, których kompletnie nie pamiętasz. To przesada.A/: Przepraszam, że nie było długo rozdziału. Piękna pogoda. Musiałam skorzystać. Obiecuję nadrobie zaległości w tym tygodniu.
Gwiazdkujcie, komentujcie xx
CZYTASZ
Family Horan |Sequel "I (do not) need you"
Fanfiction"Każdy dzień to odrobina życia: każde przebudzenie, to odrobina narodzin, każdy poranek, to odrobina młodości, każdy sen zaś, to namiastka śmierci."