Tej nocy co chwile budziłam się, to pewnie przez ten stres związany z pierwszym dniem w szkole.
Budzik zadzwonił równo o 6, nie dość że byłam zmęczona to i jeszcze specjalnie nastawiłam go wcześniej, by wziąć prysznic. Najpierw zamierzałam przygotować sobie ubranie na dzisiaj. Oczywiście był to problem jak zwykle dla każdego. Z piętnaście minut szukałam odpowiedniego stroju aż w końcu zdecydowałam się na białą spódniczkę z małymi kwiatami oraz biały, krótki sweterek. Całość miały dopełniać kasztanowe botki na małym obcasie.
Po przygotowaniu tego poszłam pod prysznic. Postanowiłam, że użyję mojego ulubionego żelu pod prysznic o zapachu truskawki. Tak, on jest najlepszy. Nie wiedziałam jak się pomalować, więc stwierdziłam, że pójdę na prostotę i pomaluje tylko rzęsy. Dzisiaj nie chciałam się zbytnio wyróżniać chociaż i tak będę bo w końcu jestem "nowa".
Zeszłam na dół, gdzie Ana czekała na mnie i na Michała ze śniadaniem. Od razu wzięłam się za jedzenie płatków, nie zamierzam przez niego głodować. Niedługo później zjawił się chłopak. Miał na sobie ciemne jeansy i biały zwykły t-shirt. Na pewno jest lubiany w szkole.
-Cześć - powiedział
-Hej
-Jak tam stresujesz się mocno? - zaśmiał się
-Nie, wiesz w ogóle się nie stresuje. - Odpowiedziałam z ironią
-No to się cieszę hahaha - zrozumiał
-Chodźmy już bo się spóźnimy
-Okey
Po chwili zawołaliśmy Roberta prosząc o ty by nas zawiózł do szkoły. Niechętnie, ale się zgodził.
Jechaliśmy z jakieś 10 minut. Niemiłosiernie dłużyła mi się ta droga. Gdy dojechaliśmy już pod budynek zaczęło mi się kręcić w głowie. Zignorowałam to i poszłam dalej. Oczywiście nie odbyło się bez ciekawskich spojrzeń w moją stronę. To pewnie dlatego, że jestem tu z Michałem. Dziewczyny patrzyły ze ... Nie wiem jak to ująć ... wściekłością? Tak to odpowiednie słowo. Ze wściekłością w oczach. A chłopacy, jak to chłopacy gapili się. To nie były normalne spojrzenia ale takie natarczywe. Postanowiłam odezwać się do chłopaka idącego koło mnie.
-Czemu wszyscy się tak na mnie patrzą? Nie jestem jakimś chodzącym eksponatem z muzeum - wkurzyłam się troche.
-No wiesz - zaśmiał się - Jesteś ładna i idziesz z najbardziej popularnym chłopakiem w tej szkole, więc to w ogóle nie jest dziwne - puścił mi oczko.
Więcej się nie odzywałam i razem z nim poszłam pod salę z biologii. Nasza wychowawczyni, jak mi wiadomo, była nauczycielką biologii. Z tego co mi Michał opowiadał jest bardzo miłą i wesołą kobietą. Cóż przekonam się.
-Wchodzisz, czy będziesz tak stać? - zaśmiał się mój "kolega"
-Oj sorki, zamyśliłam się trochę - zarumieniłam się trochę.
Usiadłam sama, nie chciałam by chłopak zbyt często się mną zajmował. Myśląc tak nagle usłyszałam dźwięk dzwonka a nauczycielka weszła do sali i przywitała się z wszystkimi. Zaczęła sprawdzać obecność. Gdy doszło do mojego nazwiska, przypomniała sobie że musi mnie przedstawić.
-Aleksandra White?
-Jestem - odpowiedziałam niepewnie.
Zaczęła, jakże niezwykłą wypowiedź na mój temat, że jestem nowa itp. znużyło mnie to. Nic na to nie poradzę. Jak powiedziała, że mam coś o sobie powiedzieć, zamurowało mnie. Nagle z odważnej stałam się nieśmiała. Wstałam i zaczęłam mówić.
-No hey możecie do mnie mówić Ola. Przyjechałam tu z daleka. Jakieś pytania? - Tak, wiem typowe wypowiedzenie, nie chciałam zbyt dużo mówić. Nagle jakiś chłopak zapytał gdzie mieszkam. Szybko spojrzałam na Michała. Wydawał się spokojny i szybko zwrócił się do kolegi, że nie muszę na to na razie odpowiadać. Uff odetchnęłam z ulgą. Następnie jakaś dziewczyna, jak się nie mylę to Laura, zapytała czemu mam tak na nazwisko skoro jestem polką. Wytłumaczyłam, że mój tata pochodził z Anglii. Nie specjalnie podkreśliłam tamto słowo (pochodził), żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Nagle do klasy wszedł, nikt inny jak Brian. Pani spojrzała na niego z wyrzutem i powiedziała, że ma usiąść na wolnym miejscu. Było tylko jedno wolne, a mianowicie koło mnie. Michał spojrzał na niego, jak by miał zaraz go zabić. Mi to na razie nie przeszkadzało. Najwyżej zamienię się z jakąś tlenioną blondynką. Na pewno się ucieszy. Usiadłam i rozpoczęła się lekcja. Nienawidzę biologii. Zresztą od zawsze. W końcu usłyszałam dzwonek na przerwę.
-Hej - podeszła do mnie dziewczyna o zielonych oczach i kręconych blond włosach.
-Hej - powiedziałam, nie chciałam być niegrzeczna ale nie miałam ochoty na poznawanie innych.
-Jestem Rose
- A ja Ola
-Tak, już wszyscy wiedzą - zaśmiała się - Gadają o tobie od samego rana, jak wysiadłaś z Michałem z auta.
-Ahh, no tak mogłam się tego spodziewać.
Obydwie się śmiałyśmy z mojego stwierdzenia, czuję, że się z nią zaprzyjaźnię. Dobrze się z nią dogaduję. A co z Brian'em ? No Michał mi zabronił się z nim spotykać, ale mam inne zdanie o tym. Nie lubię oceniać ludzi po okładce.
