3

44 6 3
                                    

-Pojebało cię do reszty?- Pociągnęłam go jak najdalej od leżącego na ziemi chłopaka.- Dlaczego go pobiłeś i powiedziałeś, że jestem twoją dziewczyną? Teraz będzie gadał na lewo i prawo, że chodzę z tobą, czego nie zrobię nigdy.- Wydarłam się na Jacka, który patrzył na mnie obojętnym wzrokiem z nutką gniewu.

-To co do chuja miałem zrobić?! Siedzieć i patrzeć jak ci seks proponuje i robi z ciebie dziwkę?- Powiedział mi teraz już z gniewem wymalowanym na twarzy.

-Skąd wiesz, że nią nie jestem?- Zapytałam retorycznie, poirytowana.

-Bo to kurwa widzę!- Krzyknął złapał mnie za nadgarstki ściskając mocno, pokazując, że był wściekły. Skóra zaczęła robić się czerwona pulsowała. Bardzo mnie bolało i mogłam stwierdzić, że nie panował nad sobą.

-Zostaw mnie!- Nie chciałam pokazywać, że jestem słaba, że ktoś może mną kierować. Więc, zrobiłam to co uważałam za słuszne. Kopnęłam go z całej siły w miejsce intymnie, na co zwolnił uścisk i zwinął się w kłębek. - Masz zjebie.- Pokazałam mu faka i zaczęłam biec w stronę domu.

Biegłam ile sił w nogach. Nie będę kłamać. Bałam się go cholernie. Nie wiedziałam co mógł mi zrobić. Nie wiedziałam czy mnie nie pobije. Nie wiedziałam co mu odbiło. Nie znam go.

Zmęczyłam się, dlatego zatrzymałam się na chwilę i odwróciłam głowę. Ale na szczęście, nikt za mną nie biegł. Powoli stawiałam krok za krokiem. Byłam już tuż pod domem. Nie chciałam, aby ktoś zobaczył, że biegłam, dlatego do sąsiadów weszłam jakieś 2 minuty później.

- Hope, gdzie jest Jack?- Zapytała mnie mama, gdy usiadłam na swoim miejscu.

-Eeee..- Musiałam coś dobrego i rzeczywistego powiedzieć. No bo chyba nie powiem, że prawie stał się bezpłodny, do tego przeze mnie.- Jakaś dziewczyna z nim rozmawiała, więc nie chciałam im przeszkadzać. - Całe życie powtarzali mi, że jestem dobrą aktorką, dlatego nie miałam problemu z mówieniem kłamstwa prosto w oczy.

Zabrałam się za picie mego latte. Po jakichś 10 minutach w drzwiach ustał brunet z pokaźnym siniakiem na twarzy.

-Jezu dziecko, co ci się stało?! -Wrzasnęła jego matka. Podbiegła do
swojej pociechy i ujęła jego twraz w stwoje ręce.

-Wiesz pobiłem się o taką jedną dziewczynę.- Powiedział spokojnie, po czym przeniósł wzrok na mnie.

-Jack, zrobiłeś bardzo dobrze. A gdzie ta dziewczyna?- Zapytał zatroskny ojciec.

-Eee... Odprowadziłem ją do domu, mieszka blisko. - Patrzył się na podłogę, prawdopodobnie, bo nie umiał kłamać. Zdziwił mnie fakt, że prawdopodobnie chodzi o mnie.

-No dobrze, to my już pójdziemy. - Powiedziała moja rodzicielka, przerywając niezręczną ciszę panującą w jadalni. Wszyscy na te słowa wstali i oczywiście były prośby, abyśmy zostali dłużej. Ale wygraliśmy i chwilę potem stałam ubrana mówiąc "Do widzenia".

Rich Bitch |JG|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz