4

44 6 4
                                    

Po cichu wchodzę pierwsza do domu, nie chcąc zwracać na siebie uwagi ojca. Ten jednak nie śpi. Schodzi po schodach, przy okazji obijając się o ściany. Zdążyłam już ściągnąć buty, gdy do pomieszczenia, w którym się znajdowałam wszedł on...

- Gdzie ty kuwa byłas? W burdelu?- Pomachał dwuznacznie brwiami i oparł się ręką o ścianę, nie będąc w stanie stać na nogach. Nie wiem jak można doprowadzić siebie do takiego stanu.

- U koleżanki. - Mruknęłam cicho, kłamiąc przy okazji. Bo przecież nie powiem, że byłam u sąsiadów. Zacznie pierdolić, że pewnie go matka zdradza czy coś. A ja nie chce mieć problemów, nie teraz.

-A gdzie matka i Patrick?- Pierniczył tak że nie można było zrozumieć. Osuną się ze ściany i usiadł na ziemię. Przetarł ręką twarz i wzrok ponownie zwrócił na mnie.

-Poszli do sklepu, chyba. - Przeskoczyłam jego nogi aby udać się do swojego pokoju. Modliłam się w myślach aby poszedł spać i dał mi spokój.

-Jeszcze nie skończyłem kuwa!- Bóg mnie nie posłuchał i mi nie pomógł, więc musiałam sobie poradzić sama. Ach, te szczęście.

-Ale ja już tak! - Krzyknęłam po czym trzasnęłam drzwiami, zamykając je na wszelki wypadek na klucz.

Powoli zjeżdżałam wzdłuż drzwi, pozwalając łzom  napłynąć do moich oczu, aby potem wylać się niczym ulewa w lasach równikowych.

>>>Jack Gilinsky<<<

Tak mnie wkurwił ten sukinsyn, że nie dałem za wygraną. Oczywiście, nie odbyło się bez zbędnych pytań rodziców typu : Jaka to dziewczyna? Przyprowadzisz ją kiedyś? Dobrze Jack zrobiłeś.
Tylko było nie zostawiać Hope.

No i przez nią to wszystko. Mogła się kurwa odzwdzięczyć, a nie narzekać ,  sukinkot chciał z niej dziwkę zrobić.

Poszedłem na górę już po całej ceremoni. Do pokoju wbiegłem niczym czarna pantera na polowanie. Chcąc ostudzić swoje emocje postanowiłem wyjść na blakon. Powoli  otwieram drzwi balkonowe, pozwalając zimnemu powietrzu otulić moje ciało. Oparłem się o barierkę wyciągając z kieszeni mojego ulubionego e-papierosa, ananasowego. Powoli zaciągnąłem się , rozkoszując się smakiem. Uniosłem  wzrok ku górze  i popatrzyłem w okna sąsiedniego domu. Zobaczyłem w jednym , tuż na przeciwko mojego, Hope. Osuwała się ona po drzwiach swojej sypialni. Płakała. Miała rozmazaną tawarz, włosy rozczochrane, a oczy podkrążone i czerwone od płaczu.

Nagle jakby ją piorun strzelił, wstała i szybko się wytarła.Uczesała się w tępie natychmiastowym. I wzięła komórkę do ręki. Ze zdezorientowaniem przyglądałem się zaistniałej sytuacji. Nagle drzwi od pokoju dziewczyny drgnęły, ale się nie otworzyły z czego wnioskuję, że były zamknięte. Cały czas się ruszały więc kroś próbował tam wejść. Wkońcu zostały wywarzone. Ujrzałem mężczyznę , który wyglądał na jakieś 40 lat. Był wysoki (ok. 190 cm), gruby, zarośnięty i cały czerwony. Wyglądało na to, że nadużywa alkoholu. Pierwsze co przyszło mi na myśl to to, że  jest on jej ojcem.

Chwiejnym krokiem podszedł do Hope i coś do niej krzykną, a ta pokazała mu fakena. Na ten gest zamachną się  i z  liścia walną ją w policzek. Ona spróbowała się bronić ale wyszło na marne. Została pchnięta na okno , po czym upadła. Jej ojciec usiadł na jej tułów i macał jej cycki.

Strasznie mnie wkurwiła ta sytuacja i nie wiedziałem co zrobić. Wkońcu przypomniałem sobie słowa mojego ojca — kobiety trzeba traktować jak księżniczki, nawet te najgorsze. Już miałem skakac gdy do pokoju dziewczyny weszła jej matka i brat.

>>>Hope Bronson<<<

Siedział na mnie. Dotykał mnie.Rozbierał. Macał. Nie wiedziałam co zrobić. Był za ciężki. Zemdlałam. Nic więcej nie pamiętam.

™™™™™™™™™™™™™™
Jeśli chcecie więcej rozdziałów, to mnie zmotywujcie. Pozdrawiam Kaję :*
fuck_it69x

Rich Bitch |JG|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz