Prolog

1.5K 49 5
                                    

Był piękny słoneczny dzień. Bla bla... Spojrzałam na zegarek, była 7:00. O nie! (sarkazm) Na szczęście dzisiaj jest sobota. Wstałam i udałam się do łazienki. Umyłam się i poszłam przebrać w jakieś normalne ciuchy, czyli różową koszulkę z jednorożcem na środku i jakieś pierwsze lepsze spodenki. (jest lato oke).

- Pierwszy dzień wakacji - powiedziałam sama do siebie.

Na dworze była nawet znośna pogoda. Postanowiłam udać się na mały spacer, bo po co się przemęczać. Przecież może mi się makijaż zmyć i co wtedy zrobię?! tak lubię używać w swoich wypowiedziach sarkazmu. Niektórzy tego we mnie nie lubią, nie wiedzą co tracą... Szłam w stronę parku. Usiadłam na drewnianej ławce, a po chwili dosiadł się do mnie jakiś chłopak. Na oko mógł mieć 190 cm. Zastanawiałam się czy przypadkiem gdzieś go kiedyś już nie widziałam.

Miałam wrażenie, że cały czas patrzy się na mnie. Nie ma co robić?! Ale dobra, teraz będę spokojna, może on jest spoko. Odwróciłam się w jego stronę. Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy. W pewnym momencie on speszył się i zwrócił swoją głowę w innym kierunku. Czyli to muszę pierwsza się przedstawić? Niech mu będzie.

Wstałam. Podeszłam do niego i podałam mu rękę. Znajomi często mówią mi, że jestem chyba zbyt odważna i działam pod wpływem chwili nie zwracając uwagi na żadne konsekwencje. Najwyżej kolejna osoba będzie mnie uważała za jakąś stukniętą.

- Hej. - wyciągnęłam rękę w jego stronę, a ten ją uścisnął i przy okazji się uśmiechnął. - Jestem Paulina, a ty?

- Cześć, jestem Kacper. Przepraszam nie powinien był tutaj przychodzić. - no nie powinieneś, ale jak już tu jesteś to zostań.

- Dlaczego? - zdziwiłam się. - Tak w ogóle co robisz tutaj w parku o tak wczesnej porze i po co Ci taka wielka torba? - zaśmiałam się.

- Czekam na kolegów, mieli po mnie być już 5 minut temu. W torbie mam swój strój i buty na trening. A ty? - spytał.

- Postanowiłam się przejść, a jako iż tutaj jest cicho to postanowiłam, że przyjdę właśnie w to miejsce. - rozejrzałam się wokół siebie. - Co trenujesz? - zapytałam po chwili.

- Siatkówkę. - uśmiechnął się szeroko.

- Bardzo ją lubię. Czasami bywałam nawet na meczach reprezentacji. - zamyśliłam się przez chwilę. Już chyba wiem kogo on mi przypomina. - Czekaj, Kacper Piechocki?

-Tak, to właśnie ja. - Zaśmiał się. Wiedziałam, że skądś go znałam.

- Nie pomyślałabym o tym, że tutaj cię spotkam. - pokręciłam głową.

- No widzisz, jak życie nas czymś może zaskoczyć. - usiadłam obok niego i zaczęliśmy rozmawiać na temat jego klubu i o jego karierze. Chyba mnie polubił, wow, gratki!

Perspektywa Kacpra :

Jaka ona jest śliczna. Te jej długie ciemnobrązowe włosy i ten piękny uśmiech. Poznałem wiele dziewczyn, ale nie takich jak ona. Wie kim jestem.
Ciekawe czy tylko to, że jestem siatkarzem się w niej podoba... No nic, miejmy nadzieję, że ona może się okazać zupełnie inna niż wszystkie. (od a. - nie zmieniam tego, bo to samo w sobie jest bekowe)

- O jest mój kolega - powiedziałem - tu masz mój numer w razie czego.

- Dzięki, udanego treningu. - odpowiedziała i pomachała mi na pożegnanie.

- Dziękuję i myślę, że do zobaczenia niedługo - także jej odmachałem.

W aucie Andrzeja Wrony:

- Kacper, a co to za śliczna dziewczyna? - powiedział odwracając się Wrona w moją stronę.

- No właśnie? - dołączył się Kłos.

- A, ona to... Dzisiaj ją spotkałem i nawet polubiłem. Jest bardzo sympatyczna i też lubi siatkówkę.

- Uuu... - krzyknęli Karol i Andrzej w tym samym czasie.

- Przestańcie to tylko zwykła dziewczyna, nie ma co robić wielkiego halo. Na pewno ma chłopaka.

- Nie martw się, pogotowie miłosne Kłosa i Wrony ci na pewno pomoże - zaczęliśmy się śmiać.

- Oby... - dodałem po chwili.

------
Cześć, zapraszam Was do mojego fanfiction o siatkarzach.

Pozostawiam wam prolog i do następnego!

Skrzatskry 😘

Dwumetrowe szczęście! ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz