3

30 1 1
                                    

Mal

Justina od tygodnia nie ma w szkole. Nie odbiera, nie odpisuje. Martwię się. Ok dziś czwartek. Najgorszy dzień w całym tygodniu, a jest tak mniej więcej od zawsze. No cóż. Wstałam i jestem już w sumie gotowa do wyjścia. Pierwsze dwie lekcje minęły na luzie ... w sensie no spałam bo nie bylo sensu słuchać tego pieprzenia nauczycieli. Teraz mamy długą przerwe. Idę z Harrym i Nailem na boisko (Harry i Nail są też w naszej "paczce" no w sensie również nie bawią się w związki). Stałam i słuchałam kłótni chłopaków na temat : która laska jest lepsza w łóżku. Ciekawe. O na horyzoncie pojawiła się suka.
- O kurwa właśnie czułem że czymś wali - powiedział Nail gdy Halsey podeszła bliżej.
- Zamilcz Horan - sykneła ta "wybitna" ... wybitna suka
- Grozisz mi??? Ej Hary, Mals pomóżcie mi uciec - zaśmiał się Nail
- Ta ... śmieszne jak muchy - tak Halsey i jej pociski
- Przynajmniej nie wale jak główno - Horan jest w tym niezły
- Co cie tu przywiało ? - zapytałam bo to nasz teren
- Ach no tak - ją chyba olśniło ale wygląda jakby miała zatwardzenie - słuchaj szmato, myślisz że jeśli jesteś bad to kuźwa możesz robić co co się tylko podoba. Zapamiętaj sobie że zawarłaś z elitą tej szkoły.
- Tsa boje się. Nail jednak musimy razem uciekać - zaśmiałam się. W niczym to nie pomogło bo dostałam tylko z liścia. Dostałam w mordę od największej suki ever! - Pojebało cie idiotko! - krzyknełam i zaczęłam masować mój policzek.
- Nie zadzieraj - powiedziała, trzepneła tylko tymi swoimi brązowymi włosami i odeszła.
- Ej mała nic ci nie jest? - zapytał Hazz.
- Tak. Chyba. Troche szczęka mnie boli ale luz.
- To git. Ją pierdziele ale chcę jej przyjebać - wyrwał się Nail
- Nie marnuj na nią czasu. Wiecie ją chyba się zmywam. Mam dość budy. - stwierdziłam
- Luz. To nara miśka - powiedział Harry i mnie przytulił
- Pa ! - krzyknął Nail i również przytulił. Nie miałam zamiearu iść do domu. Pójdę do naszego miejsca. Nie wiem co we mnie wystąpiło ale zaczęłam płakać. Niestety chłopacy to widzieli i nie chciałam żeby znów coś zaczeli więc odbiegłam. Całą drogę do tego NM (*Nasze Miejsce*) biegłam płacząc. Gdy byłam na miejscu usiadłam pod drzewem i zaczęłam jeszcze bardziej ryczeć. Właśnie teraz zrozumiałam że tak naprawdę nie ma żadnej osoby która tyle dla mnie znaczy ile Justin. Jest jedyną osobą którą mam. Tak jest Hazza i Nail ale oni są przez to że jestem bad a co gdybym nie była? A Juss jest od zawsze ...

Justin

Nie miałem ochoty przez ten tydzień na budę. Jedynie tęsknię za Mal ale jet z nią Harry i Nail. Nagle usłyszałem telefon.
- Halo? - zaczołem nie patrząc na to kto dzwoni
- Stary! - od razu rozpoznałem głos Hazzy - sprawa jest!
- Co tym razem ? - zapytałem
- Bo mała dostała z liścia od niej i stwierdziła że się urwie. Miała już iść ale rozpłakała się i uciekła. To coś nie w jej stylu.
- O kurwa! Japierdole Hary idioto mogłeś wjebać tej szmacie! Zabije tę suke! Jak ona mogła! Wiesz w która stronę pobiegła Mal?
- Niestety
- Ok. Pa - nie czekałem na nic tylko rozłączyłem się i wybiegłem z domu. Jedyne miejsce w którym może być to NM i tam się udałem. Gdy byłem na miejscu zobaczyłem ją. Była tyłem do mnie. Coś we mnie pękło. Teraz żałuję że nie poszedłem do tej powalonej budy. Kurwa! Czuje się dziwnie. Takie uczucie w brzuchu. Jak dawno go nie czułem. Gdy wtedy w parku na mnie wpadła poczułem to i wtedy przy najlepszej przyjaciółce, potem była Hals - nie czułem tego aż do teraz. Zwariowałem! Podeszłem do niej, podniosłem ją na rękach, odwróciłem twarzą do mnie i pocałowałem. Chwile nie reagowała lecz oddała pocałunek. Odsunęła się na chwile, spojrzała mi w oczy i powiedziała :
- Jesteś jedyną osobą którą mam, która tyle dla mnie znaczy - i tym razem ona mnie pocałowała.

#

DON'T LET ME DOWN  | ✖Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz