7

23 1 0
                                    

Tydzień później

Mal

Justin pije i pali jak dawniej (dla mnie to nic nowego, od zawsze to robił) ale tym razem przesądził. On twierdzi że zna swoje granice, ale tym razem był nieźle nawalony (bo 0.75 na łeb to dużo!!! Za dużo!). Został przyłapany przez pałe (dyrektora). Ma zakaz wstępu ną plac szkoły i boisko po szkole. Dzisiejszy dzień to będzie dla niego niezłe wyzwanie. Ną każdej lekcji był albo u kermita (wychowawczyni - no sory : Kazi, ale tak się przyjęło) albo u pały. Szkoda mi go było. Dodatkowo Lora wogóle z nim nie przebywała siedziała z sukami. Ną ostatniej lekcji również go zgarnęła. Ną poprzednich lekcjach brała go na 10-15 minut. A teraz? Została minuta do dzwonka, a jego nie ma. Dzwonek. Wyszłam z tej cholernej budy i coś kazało mi iść ną boisko, więc okey. Zobaczyłam go tam. Siedział pod jednym z drzew, miał twarz zasłoniętą dłońmi. Źle się poczułam. Poszłam do niego i przytuliłam. Wziął ręce z twarzy, chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy i również mnie obioł. Wtuliłam się w niego z całej siły.
- Lora ona ... ona - zaczął mówić łamiącym się głosem - Lora zerwała ze mną, powiedziała, że z żulami się nie spotyka i spikneła się z Halsey - Boże jaka z niej pizda, czemu to zrobiła, co Juss jej zrobił, przecież on jest najkochańszy ną świecie.
- Przykro mi - powiedziałam. Naprawdę szkoda mi było mojego przyjaciela.
- Należało mi się ... - chciał dokończyć ale przerwałam
- Wcale nie - wyrwałam się
- Tak, należało mi się. Przepraszam, byłem taki głupi ... Dziękuje za to, że ... że jesteś tutaj ze mną pomimo, że jestem takim dupkiem. - powiedział ciągle patrząc mi w oczy, aww to było mega urocze *_*
- Nie nie jesteś - powiedziałam i dotknęłam małym palcem jego nosa na co on się uśmiechnął, a ja wystawiłam mu język. Jeszcze raz zamknął mnie w mocnym uścisku. Jak mi tego brakowało.
- Ej Niallllllll oni są tacy uroczy, nie sądzisz? - zapytał Harold
- No ba tarzanie! - tak od tamtego czasu tak go nazywamy - Wata cukrowa w porównaniu z wami jest kwaśna. A tak poważnie to my tu z Hazzą żygamy tęczą! - Nialler zaczął się śmiać. My wszyscy również ale nie przez to co powiedział, tylko przez to że śmieje się jak żyrafa.
- Mals ty moja drogą. Czy pójdziesz że mną do kina? - zapytał Justin
- Z chęcią.
- A więc o 16 zjawię się u ciebie.
- Będę zaszczycona - powiedziałam, przytuliłam wszystkich i rozeszliśmy się. Nagle coś zawibrowało w mojej kieszeni.

Od: Juss
Tak, to jest randka.

Ną te wiadomość uśmiech sam wkradł mi się na twarz. Ciekawa jaki film! Kurde co ja mam ną siebie włożyć?!?!?
Ok. 15:30 byłam gotowa. O 15:50 zadzwonił dzwonek.
- Witaj piękna - powiedział Justin i pocałował mnie w policzek. Jest taki uroczy, a moje policzki już są czerwone. Starałam się to jakoś ukryć - Oooo to słodkie jak się rumienisz.
- Hej. Nie ma tak łatwo misiu - powiedziałam, on podał mi rękę. Gdy wzięliśmy do samochodu zapytałam - Gdzie jedziemy?
- To niespodzianka. Spodoba ci się - mam się bać?!? Okey, już nic nie mówiłam tylko patrzyłam przez okno. Dopiero teraz zrozumiałam, że on dalej trzyma mnie za rękę. Chyba oboje myśleliśmy o tym samym bo w równym czasie patrzyliśmy ną nasze ręce, a potem ną siebie, Juss znów się tak słodko uśmiechnął i poliki już czerwone ... O mój Boże jak ten człowiek ną mnie działa!

#

DON'T LET ME DOWN  | ✖Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz