Większość Trybutów rusza przed siebie od razu, niektórzy stoją w jednym miejscu, jakby czekali na to co i tak miało się wydarzyć. Nie wierzą w swoje szanse. Nie próbują przeciwstawić się temu co zaplanowane.
A ja biegnę przed siebie starając się okrążyć Róg jak najszybciej potrafię.
Widzę jak Zawodowcy wracają spod Rogu już z łupami, którymi zaczynają mordować innych. Widzę jak krew ich ofiar barwi śnieg. Dostrzegam jak niektórzy z ulgą upadaja i po prostu poddają się ciosom. Umierają tak jak żyli- cicho. Nie zwracając na siebie większej uwagi.
Mijam w biegu też takich, którzy chcą żyć. Walczą. Zadają ciosy, ale po kilku chwilach przestają widziec w tym sens. Poddają się, a ich krew plami ziemię. Uginają się na kolanach, czekając na ostateczne ciosy, a kiedy je dostają, wydaje mi się, że dostrzegam cień ulgi na ich twarzach.
Buty trochę ślizgają się po oblodzonej powierzchni. Prawie się wywracam, ale udaje mi się utrzymać równowagę. Staram się nie rozglądać na boki i skupić się na swoim celu- górach. Ktoś uderza mnie w bok po czym wbija coś w mój policzek. Czuję posmak krwi w ustach. Biegnę dalej, licząc że zostawię napastnika za sobą.
Ale napastnik nie liczy zostawić mnie.
Trafia czymś ostrym w moją nogę, a ja czuję jak tworzy się rana, która pulsuje coraz bardziej z każdym ruchem. Spoglądam w prawo i robię coś za co Clovis zamordowałby mnie, gdyby nie to, że zaraz ktoś inny może to zrobić. Skręcam w prawo i biegnę tak blisko Rogu, że gdybym wystawiła rękę mogłabym go dotknąć.
Próbuję w biegu złapać coś czym mogłabym chociaż spróbować obronić się przed napastnikiem. Udaje mi się złapać nóż. Szybko liczę swoje szanse na to czy uda mi się trafić napastnika i zrobić mu krzywdę.
Jeżeli pamiętasz coś czego naczył cię Isaac, dasz sobie radę.
Nie wątpię.
Odwracam się w stronę napastnika i widzę jak dziewczyna z Jedynki zamierza się w moją stronę z maczetą. Ubiegam ją i rzucam nożem w jej stronę, po cichu licząc, że trafię.
Ale nie czekam na możliwośc sprawdzenia tego, po prostu odwracam się od niej i biegne w stronę drzew, koło których migneły mi czarne włosy Steva.
Słyszę, że sobą krzyk.
Trafiłaś.
Trafiłam.
Zabiłaś ją.
Nie, nie zabiłam. Nie rzuciłam tak, żeby zabić.
Odwróć, się. Zabiłaś ją.
Odwracam się i widzę jak wysoki blondyn pochyla się nad moją napstniczką zadając jej coraz szybsze razy w pierś. Krew dziewczyny bryzga mu na twarz. Widzę ją na jego rękach, kiedy wyciaga je do góry, żeby zadac kolejny cios. Widzę jak jego niebieskie oczy otwierają się szerzej, kiedy wydaję z siebie okrzyk.
Isaac.
Kiedy dostrzega, że dziewczyna przestaje się ruszać, zaczyna wstawać, ale nie czekam aż to zrobi. Uciekam od niego jak najdalej starając się nie nastapić na trupy. Biegnę w stronę lasu zostawiając go pod Rogiem.
Pozwalając mu mordować.
***
Nie wiem ile czasu już biegnę. Odkąd zostawiłam Zawodowców pod Rogiem mogło minąć parę godzin, jak i kilkanaście minut. Czuję, że muszę się zatrzymać, ale nie mogę dopóki nie znajdę brata.
CZYTASZ
A potem był koniec
FanfictionFanfiction inspirowane trylogią Suzanne Collins "Igrzyska Śmierci". W państwie gdzie nic nie jest pewne, żyje Rosemary Hill. Dziewczyna chce tylko jednego: sprawić, aby jej brat przeżył.