1. Wspomnienia, o których nie chcemy pamiętać.

2.9K 202 42
                                    

1. Wspomnienia, o których nie chcemy pamiętać.

*Kursywa w tym odcinku znaczy wspomnienia albo po prostu chciałam wyeksponować wyrazy;*


"Where are you now?

Another dream?

The monsters are quite inside of me.

I'm faded."

~ Alan Walker - Faded.


        Czarnowłosa zgarnęła kosmyk niesfornych włosów za ucho. Spojrzała jeszcze raz na zdjęcie. To była ona z nim. Pamiętała to. To było tydzień po ich zaręczynach. W parku rozrywki, na wyjeździe.


"Hej, Mari! Popatrz!" Zawołał blondyn z daleka. Pokazał on na budkę ze zdjęciami. "Idziemy, My Lady? Czy pozowanie z Adrienem Agrestem jest nie na twoje nerwy?" zaśmiał się, a ta tylko posłała w jego stronę mordercze spojrzenie.

"Nie, Adrien, to mi nie przeszkadza. Pewnie, możemy iść. Ale potem kupisz mi watę truskawkową!" zapiszczała. On tylko znowu się zaśmiał, złapał ją w talii i skierował się w kierunku budki. Mimo, że byli we Włoszech (jakby ktoś pytał, byli w Mirabilandii. Jadę tam w czerwcu <3), to i tak każdy tutaj potrafił rozpoznać sławnego modela Adrien'a Agreste'a oraz jego słodką narzeczoną, Marinette Dupain-Cheng. Byli na językach każdego magazynu po ich sławnych zaręczynach pod Więżą Eiffla tydzień wstecz. Była to piękna, lipcowa noc. Obecnie ślub mają zaplanowany na grudzień, w scenerii zimowej. To był jej wymarzony ślub i wesele. Jeszcze kilka lat wstecz, kiedy nawet rok nie była Biedronką, super bohaterką Paryża, nie wyobrażała sobie, że kiedy kolwiek weźmie ślub z Adrienem. A co bardziej, że to on okaże się tym głupim dachowcem. 

"To teraz zapozuuuj." wymruczał jej do ucha jak na prawdziwego kota przystało. Ta zachichotała na jego durnowate zachowanie i pocałowała go czule. Budka pstrykała im zdjęcia. Po chwili wyszli i je odebrali.

"Wyglądasz słodko." stwierdził zielonooki, a ta się zarumieniła. Spotykała się codziennie z takimi komplementami od dużej ilości osób, ale tylko na tych blondyna najbardziej jej zależało. 


        Czarnowłosa pociągnęła nosem, po czym lekko wytarła o niego chusteczkę. To tak cholernie bolało. Spojrzała na swoją prawą. Na białych kafelkach łazienki, w małej kawalerce, leżał test. Test ciążowy. Dziewczyna jeszcze bardziej zaniosła się płaczem. Widniały bowiem na nim dwie kreski. Ten test nie był jakiś nowy, był sprzed 3 miesięcy. 3 miesiące temu on ją opuścił. Nawet nie wie. Jak miał się dowiedzieć? Opuścił ją bez słowa miesiąc przed ich ślubem. W dniu jego urodzin. Nadal pamiętała to uczucie. Miała mu to wtedy powiedzieć. Miała mu powiedzieć, że jest w trzecim miesiącu. Pamiętała to, jak gdy weszła do domu, przywitała się, a on jedynie machnął na nią ręką i wyszedł. Jego rzeczy nie było.


"Kocie, jesteś w domu?" zawołała przekraczając próg ich domu. Jedyne co usłyszała to jęknięcie. Zauważyła go chodzącego nerwowo w ich salonie. Położyła rękę na jego ramieniu. "Wszystkiego Najlepszego. Co się stało?" złożyła mu życzenia, i zauważając jego minę, spytała się o jego samopoczucie. Ten jedynie machnął ręką, podszedł do drzwi i bez słowa wyszedł. Bardzo ją to zasmuciło. Co to miało znaczyć? Poszła do łazienki przebrać się. Gdy nie zauważyła jego kosmetyków, szczoteczki ani ręczników, zmartwiła się. Weszła do garderoby. Była w połowie pusta. Dziewczyna zaniosła się z płaczem. Zostawił ją. Chociaż obiecał, że nigdy tego nie zrobił. Parszywy kłamca.


        Nathaneal położył rękę na jej ramieniu. Nie mogła się denerwować. Akurat trafił w czas z wizytą. Nathaneal i Marinette stali się przyjaciółmi - nic więcej. Nathaneal był zaręczony z Juleką. Mimo tego, nie wiedział o tym, że czarnowłosa jest - a raczej była - Biedronką.

- Mari, co się dzieje? Zapomnij o tamtym dupku. Nie był ciebie wart. - powiedział kładąc rękę na jej ramieniu.

- Nie, Nathan, ty nie rozumiesz. Ja go kochałam! Nadal kocham! A jedyne co mi po nim pozostało, to te dwie gwiazdeczki. - wyjęczała, kładąc ręce na swój brzuch.

- Marinette, zależy mi tylko na tym, abyś była szczęśliwa. - wyznał. - Zostały ci niecały 3 miesiące do porodu. Chcesz to zaprzepaścić? Chyba nie. Więc wstawaj, dzwoń po dziewczyny i zróbcie sobie babski wieczór. Powinno ci to poprawić humor, chociaż odrobinę. - zaproponował. Dziewczyna przytaknęła głową. - Dobrze, więc ja już cię muszę zostawić, Jul potrzebuje małej pomocy przy przygotowywaniu się do walentynek.

        Tak. To był 12 lutego. Co raz bliżej była data, która ta nienawidziła. 14 lutego zawsze działo się coś, co miało powiązanie z Adrienem, lub Chat'em. Jak nie pocałunek z Chat'em (który był ich pierwszym) to głupie wyznania miłości pod Wieżą Eiffla z Adrienem. Nie potrafiła już znieść tego dnia.

- Masz rację, Nath. Tak zrobię. Dziękuję Ci. - podniosła się ze śnieżno-białych kafelek i poczłapała w jego stronę, gdyż ten już był blisko wyjścia. Przytuliła go, potrzebowała tego. On tylko przytulił ją czule i pocałował w czoło.

- Nie poddawaj się, Mari. Masz mnie, masz Alyę, masz Nino, masz swoją rodzinę i wielu innych przyjaciół, którzy nigdy cię nie zostawią. Uwierz w to. - spojrzał jej głęboko w oczy z pewnością siebie.

- Wierzę.


***

To jest takie krótkie. Ale dziś postaram się jeszcze jeden napisać, bo mam mega wenę.

Na ten pomysł wpadłam już ok. 1,5 roku temu, ale nie miałam odpowiedniego fandomu. Teraz mam. ^^

Po za tym... Marinette w 6 miesiącu (jak ktoś nie umie liczyć, ale w to wątpie) ciąży, Adrien dupek sobie ją zostawił, a Nathaneal został jej najlepszym przyjacielem. ^-^ Lubię mieszać. <3

No... ten teges, to tyle na razie.

I sorki za jakieś dziwne rzeczy w opowiadaniu. Jest na to oczywista wymówka, którą każdy używa (zazwyczaj jest prawdą XD) - mam okres. ;_; Nienawidzę tego, mimo, że po mnie w ogóle nie widać, że takowy mam.

Salute.


Dam Sobie Radę. ~ Adrienette.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz