32. Przymus złej woli

196 22 6
                                    

Gdyby ktoś zapytał się mnie kilka miesięcy temu, co jest najgorsze lub jaka emocja nie pozwala rozsądnie i trzeźwo myśleć, z całą dozą przekonania odpowiedziałabym, że ból. Znałam ból fizyczny, obcowałam z nim kilkakrotnie. Już jako mała dziewczynka – niespełna 5-latka – złamałam nadgarstek w dwóch miejscach z przemieszczeniem. Nie nazwałabym tego miłym doświadczeniem, ani innych następnych. Znałam także ból emocjonalny. Będąc nastolatką, straciłam ukochaną babcię, rok później przyjaciółkę od kołyski i do teraz pamiętam, jak pewien chłopak mnie wykorzystał, kiedy jeszcze nie słyszał o mnie cały świat. Wszystko, co przeżyłam do tej pory bolało. Do tego stopnia, że wierzyłam, iż gorzej już być nie może. Obstawiałam, że los wystarczająco sobie ze mnie zadrwił i nadszarpnął moje emocjonalne, jak i fizyczne struny. Czułam się wykorzystana w każdy możliwy sposób, co nie tylko było dołujące, ale przede wszystkim sprawiło, że zaczęłam patrzeć na otaczającą mnie rzeczywistość zupełnie inaczej.

Ale teraz? Właśnie teraz było o wiele gorzej. Kompletnie nic nie równało się z niepewnością wypełniającą każdą komórkę mojego ciała. Sparaliżowała mnie, paliła mi grunt pod nogami i niejako poddawała w wątpliwość powszechnie znane twierdzenie, że każdy zasługuje na szczęście.

Myślałam, że to, co się wydarzyło między nami jeszcze bardziej zbliży nas ku sobie, a raczej to Harry otworzy się przede mną i w końcu pokaże swoją prawdziwą twarz. Chciałam, żeby zaprezentował mi się w pełnej krasie. Chciałam, żeby dał mi się poznać tak jak jeszcze nikomu. Ale zaraz po przebudzeniu, gdy spojrzałam w jego oczy, wiedziałam, że coś jest nie tak. Leżał pod tym samym kocem co ja, wpatrywał się we mnie intensywnie, a jednak zdawał się być zupełnie gdzie indziej. Jakaś niewidzialna bariera oddzielała mnie od niego i nie byłam w stanie się przez nią przebić. Bałam się, w głowie pojawiła się setka dręczących mnie pytań, na które nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi. Po raz kolejny nie byłam pewna niczego i walczyłam, żeby się nie rozpłakać z bezsilności. Nie chciałam, żeby zobaczył moje łzy, które pokazałaby, ile dla mnie znaczy. Jak szalenie jest dla mnie ważny.

Wielkiej guli w gardle towarzyszyła paniczna, potężna cisza. Ani on jej nie przerwał, ani ja. W pośpiechu się ubraliśmy, w pośpiechu opuściliśmy miejsce, które jest kolejną zadrą w moim bezsprzecznie zakochanym w nim sercu i równie szybko znaleźliśmy się w jego apartamencie. A raczej to ja się tam znalazłam, ponieważ Harry po niecałym kwadransie trzasnął frontowymi drzwiami, pozostawiając mnie zupełnie samą. Z natłokiem myśli, bólem i niepewnością, z którą nie umiałam sobie poradzić. Nie wiedziałam, jak ją pokonać, dlatego w końcu dopuściłam do siebie wszystko i zalałam się krokodylimi łzami. Nieprzerwanie łkałam i spazmatycznie łapałam powietrze. Chciałam, żeby to się skończyło. Pragnęłam się oczyścić, zrzucić emocjonalny ciężar ze swoich barków, lecz z każdą sekundą było coraz gorzej. Jakimś cudem dotarłam do sypialni i niemal od razu rzuciłam się na łóżko, ale zaraz momentalnie zerwałam się na nogi. Nawet pościel nim pachniała, co jeszcze bardziej przypominało mi naszą upojną noc – to jak drżałam pod jego dotykiem, to jak szeptał do ucha moje imię i scałowywał słone krople potu z mojej skóry, pokrytej gęsią skórką. Przebywając w miejscu, które było naznaczone jego obecnością, coraz bardziej się dusiłam. Musiałam się od tego odciąć, uciec. Kilka dni temu myślałam, że to właśnie Londyn będzie moją ucieczką, a przy tym początkiem czegoś wyjątkowego. Co za ironia losu...

Dlatego nie mogłam tu zostać ani sekundy dłużej. Niczym burza dotarłam do garderoby, w której Harry zrobił dla mnie małe miejsce, bym mogła powiesić ubrania na wieszakach. Zdjęłam walizkę z półki, szybko ją otworzyłam i gdy miałam upchnąć w niej pierwszą bluzkę, moja ręka nienaturalnie zawisła w powietrzu. Wszystkie moje rzeczy wisiały pomiędzy jego, jakby tworzyły jedność. Patrząc na to, miałam wrażenie, że w jakiś pokręcony sposób należę do jego życia, stanowię jego nieodłączną część. Tym bardziej poczucie pustki mnie bolało. Niemo mnie odtrącił, nawet nie zadając sobie trudu, by to wyjaśnić.

The Great Rotten WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz