Rozdział IV

6.4K 349 16
                                    

Zacznijmy wszystko od nowa. Hej, jestem Cholie. Nienawidzę siebie, swojego ciała i za każdym razem kiedy spojrzę w lustro czuję obrzydzenie. Jestem wstrętna. Odrażająca. Ludzie mówią, że gorzej już być nie może. Nieprawda. Zawsze może być gorzej i powoli zaczynam się o tym przekonywać.

- Cholie wstawaj!- usłyszałam kobiecy głos dobiegający z dołu. Mozolnie zeszłam z łóżka przecierając opuchnięte od snu oczy. Już miałam sięgać po ubrania leżące na półce, wyciągnęłam rękę, jednak coś mnie zatrzymało. Cofnęłam rękę i powoli podeszłam do dużego lustra. Kiedy już byłam przy lustrze podniosłam koszulkę odkrywając przy tym brzuch. Musnęłam go delikatnie palcami. Nie wiem na co liczyłam. Chyba na to, że przez noc schudnę 10 kilo...
Boże- pomyślałam. Nie dowierzałam własnym oczom. Byłam tak gruba. Ale musiałam schudnąć. Jedna łza spłynęła mi po policzku, a potem druga... -Dobra Cholie weź się w garść!- skarciłam się w duchu. Nałożyłam dresy i bluzę, wybierałam tylko za duże ubrania, szerokie i bezkształtne, wszystko po to aby zakryć to, czego moim zdaniem było za dużo. Zeszłam na dół. Dotarł do mnie zapach jajek i smażonego bekonu.
- Siadaj Cholie, weź sobie co tam chcesz.- powiedziała mama krzątając się po kuchni.
- Nic nie chcę.- wyszeptałam i opadłam na stojące przy stole krzesło. Na widok takiej ilości jedzenia zaczęło mnie mdlić.
- Słucham?- chyba nie usłyszała, może nawet i dobrze, nie będzie zadawała męczących pytań.
- Nic. Głowa mnie boli...- bąknęłam w odpowiedzi.
- To idź się połóż bo o dwunastej idziemy na zakupy.- usiadła naprzeciwko mnie i sięgnęła po świeżo usmażony bekon.
- Po co?- spytałam bawiąc się nerwowo palcami.
- Żeby się rozerwać!- oznajmiła z uśmiechem podnosząc na mnie wzrok. Gdy nasze spojrzenia się spotkały uśmiechnęłam się do niej nieznacznie po czym poszłam na górę. Przez kolejną godzinę przymierzałam te same ciuchy. Byłam taka tłusta, że nic na mnie nie pasowało. W końcu nałożyłam czarne jeansy i czarną bluzkę. Zeszłam na dół
- Gotowa?- spytała mama wyjmując klucze z torebki.
- Tak.- oznajmiłam.
- To jedziemy!- w przeciwieństwie do mnie była bardzo entuzjastycznie nastawiona.

**

Droga do galerii minęła szybko. Kiedy dotarłyśmy na miejsce spostrzegłam, że było mnóstwo ludzi. Usiadłyśmy w przytulnej kafejce, która mieściła się obok fontanny znajdującej się w centrum galerii.
- Jak tam w szkole?- spytała mieszając małą łyżeczką wcześniej zamówioną kawę nalaną do eleganckiej porcelanowej filiżanki.
- Chris ze mną zerwał.- rzuciłam po krótkiej chwili i spuściłam wzrok na swoje przysłonięte stołem trampki.
- Nie martw się i tak go nie lubiłam.- stwierdziła z dezaprobatą kobieta, po czym wzięła spory łyk napoju.
- Mamo?- szepnęłam nieśmiało nie odrywając oczu od znoszonych butów.
- Hm?- wzięła kolejny łyk kawy.
- Nie uważasz że jestem za gruba?- podniosłam na nią wzrok.
- Kochanie no co ty!- odłożyła filiżankę i nieznacznie pochyliła się w moją stronę.
- Chciałabym trochę schudnąć...- mama dokładnie przypatrywała się mojej twarzy, a następnie spojrzała mi się w oczy.
- Wyglądasz normalnie.- zbagatelizowała i znów sięgnęła po napój jakby ta rozmowa nie miała miejsca.

Odwiedziłyśmy wiele sklepów, ale ku zaskoczeniu mamy na nic się nie zdecydowałam. Miałam wrażenie, że nagle wszystkie ubrania w moim rozmiarze jakie przymierzałam były za ciasne i źle się układały. Widziałam tylko wzrok ekspedientki i byłam przekonana, że gdyby tylko mogła wyrzuciłaby mnie ze sklepu. Kobieta ze sztucznym uśmiechem zbierała przymierzane przez mnie ubrania. Wyszłyśmy ze sklepu, mama cała w skowronkach szła w stronę parkingu z papierowymi torbami pełnymi nowych ubrań. Ja snułam się za nią przygnębiona z opuszczoną głową i wzrokiem wtopionym w podłogę.

Anoreksja-moja przyjaciółka ✔️ [w trakcie korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz