-dalej Meg skacz! To nie jest takie trudne! - zielonooka przyjaciółka próbowała zachęcić mnie do skoku ze skały. Okropnie się bałam wysokości, ale nie chciałam stchórzyć zwłaszcza, że na dole był mój największy crush i nie chce aby pomyślał sobie, że wymiękam. Odliczyłam od trzech, wzięłam długi rozbieg i skoczyłam na "bombę". Po sekundzie cała zanurzyłam się w ciepłej cieczy.
-nieźle Meg, a już myślałem, że stchórzyłaś- blondyn uśmiechał się w moją stronę zadziornie.
-nic sobie nie zrobiłaś? Wszytko w porządku Meggan? -ugh, jak zwykle mój brat musi zjawić się w najmniej odpowiem momencie. Zawsze się o mnie martwi bo jestem najmłodsza, ale kurczę bez przesady.
-Ash, wszytko okey, daj spokój i baw się - odwróciłam się od chłopców i popłynęłam w stronę przyjaciółki. Jak zwykle próbowała poderwać Michaela. Współczuję jej, uważam, że powinna sobie go odpuścić. To nie facet dla niej. Jest za młoda. Nagle poczułam jak ktoś bierze za moje nogi i po sekundzie znalazłam się na kimś a właściwie Calumie.
-o Chrystusie! Wystraszyłeś mnie ciołku!
- wystarczy Calum - uśmiechnął się a ja to odwzajemniłam. - waaalka!- brunet szybko podszedł do Michaela. Chłopak szybko zabrał na plecy Alice i po chwili zaczęła się nasza walka. Próbowałam za wszelką cenę zrzucić ją do wody, ale to było niemiłosiernie trudne i męczące. W ostateczności zagadałam ja i kiedy odwróciła się aby spojrzeć w stronę gdzie pokazałam jej, wykorzystałam nieuwagę dziewczyny i zgrabnym ruchem zrzuciłam ją do wody.
-hah! My zawsze wygrywamy!- krzyknął Cal w stronę przyjaciół - niezła robota Meg - przybiliśmy sobie piątkę.Wszyscy siedzieliśmy przy ognisku i próbowaliśmy się ogrzać. Ashton przyniósł z domku gitarę i już po chwili zaczął brzdąkać. Luke nie czekał długo i zaczął śpiewać
I wish I found some better sounds no one's ever heard,I wish I had a better voice, sang some better words,
I wish I found some chords in an order that is new,
I wish I didn't have to rhyme every time I sang.
Jego nieziemski głos krążył w mojej głowie i błagałam w myślach aby ta chwila trwała zawsze. Zamknęłam oczy i rozmarzyłam się. Nie wiem jak długo byłam w takim stanie, po prostu straciłam rachubę czasu
-Meg, chodź, wracamy do domu - Ash kiwnął głową na znak abym ruszyła do auta. Niechętnie wstałam z pieńka i pożegnałam się ze wszystkim... No prawie wszystkim, Luka jak zwykle gdzieś wcięło i go nie było. Cóż nie będę ukrywać, że smutno mi z tego powodu. Na pożegnaniu z nim najbardziej mi zależało. Owalnym krokiem szłam w kierunku jeepa i niezdarnie weszłam do auta rozcinając sobie kawałek dłoni. Rana nie była głęboka, więc nie potrzebowałam opatrunku. Przeżyje.Głośne dźwięki wydobywały się zza ściany uniemożliwiając mi przy tym kontynuowanie snu. Naciągnęłam poduszkę na głowę w celu zgłuszenia dźwięków, ale to na nic. Poddałam się po chwili. Jak zwykle Ashton musiał zrobić próbę zespołu z rana, kiedy rodziców nie ma w domu. Wyklinając pod nosem spojrzałam na wyświetlacz zegarka i wstałam do pozycji siedzącej. Dziesiąta pięćdziesiąt. Przetarłam oczy i energicznie wstałam. Wyciągnęłam z szafy zwiewna sukienkę i ubrałam się w nią. Obmyłam twarz zimną wodą i umyłam zęby. Jak na szesnastolatkę przystało pomalowałam jedynie delikatnie usta balsamem,nałożyłam krem bb i pomalowałam brwi, ponieważ ledwo je widać. Nienawidzę ich.
↪ Teylor zaprasza nas dziś do sobie na małą imprezkę!
↩ o której?
↪ koło osiemnastej 😀
↩ w porządku, wpadniesz do mnie? Pomożesz mi się ubrać! 👸- wystukałam ostatnia wiadomość na telefonie i wróciłam do robienia śniadania. Skroiłam ostatnie owoce i wrzuciłam do blendera.
- cześć młoda - blondyn przywitał się ze mną swoim zniewalającym uśmiechem. Zarumieniałam się.
-cześć -odpowiedziałam krótko i odwróciłam się aby nie widział moich rumieńców
- co dziś dobrego robisz? - pojawił się szybko obok
- smoothie - nie raczyłam na niego spojrzeć
- pychota - spojrzał na mnie lustrując od stóp do głowy - ślicznie wyglądasz - przygryzł wargę. Chwila. Czy własnie Luke, pieprzona perfekcji powiedziała mi, że ślicznie wyglądam? To chyba sen
- d-dziękuje - jęknęłam przy czym moje policzki płonęły. Chłopak uśmiechał się tylko łobuzersko i przejechał dłonią wzdłuż moich nagich pleców. Przeszedł mnie przyjemny dreszcze pod jego ciepłym dotykiem. Blondyn zabrał butelkę wody z blatu i wrócił na górę. Jeszcze chwilę analizowałam co się tak właściwie stało.-Ashton wychodzę, wrócę po 11 - weszłam do pokoju gdzie o dziwo siedzieli jeszcze chłopacy i grali w fife
- dokąd? - uniósł brew
- idę do kolegi, robi małą imprezę
- o nie,nie ma mowy! Pewnie będziecie pić alkohol!
-Ashton! Przestań dobrze wiesz, że moi znajomi tacy nie są!- skłamałam
- stary daj spokój, sam lepszy nie byłeś w jej wieku - brunet zaśmiała się
- dzięki Cal, chociaż ty mnie rozumiesz - uśmiechnęłam się
-ja też uważam, że nie powinnaś tam iść. - nagle odezwał się Luke. Oh tego brakowało żeby on układał mi życie.
- o nie, nie ma mowy. Idę czy ci się to podoba czy nie Ashton. Nie jestem już dzieckiem. - nim zdążył odpowiedzieć wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Przyjaciółka czekała na mnie przed domem. Zabrałam tylko z wieszaka ramoneskę i wyszłam. Teylor nie mieszkał tak daleko, doszłyśmy tam w pięć minut.
- dziewczyny! Jesteście nareszcie! - czarnooki wyłonił się zza drzwi nim zdążyła któraś z nas zapukać. Zachowywał się dziwnie. Przywitałam się z chłopakiem i poszłam w głąb domu - rodziców nie będzie całą noc także możemy zaszaleć! Barek mam pełen- wskazał na otwarty już mebel
- nie chce mieć kłopotów
- Meg daj spokój kiedyś to musiało się wydarzyć - mówiła ochoczo Alice. Miała rację, kiedyś musiałam mieć ten pierwszy raz...
- w porządku, ale nie wypiję dużo-chłopak uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. W ogrodzie było już kilka osób z byłej klasy. Wszyscy mieli jakieś procesy w kubeczkach i widać było, że już są lekko pod ich wpływem. Wzięłam kubeczek z piwem i upiłam łyk. Gorzka ciecz rozlała się po całym moim ciele,nie smakowało mi to,ale nie mogłam przestać pić, wyśmialiby mnie. Po kilku minutach wpadłyśmy na pomysł, że pójdziemy popływać. Chłopak miał duży basen w ogrodzie więc bez problemu mogłyśmy wskoczyć do niego. Zdjęłam moją sukienkę zostając tylko w bieliźnie. Chłopcy nie mogli oderwać ode mnie wzroku. Muszę przyznać, że właśnie o to mi chodziło. Podobało mi się kiedy byłam w centrum uwagi, a chłopacy uganiali się za mną. Wieczór minął nieubłaganie szybko i nim się obejrzałam była już 11.
-muszę już wracać- mówiłam roześmiana. Cóż wypiłam trochę więc miałam bardzo dobry humor.
-Meg nie rób mi tego- zrobił minę szczeniaka
-obiecałam bratu, że wrócę o 11,muszę iść-mówiłam już bardziej stanowczo.
-jak chcesz, od pierwszej klasy wiedziałam, że sztywniaczka z ciebie - ała...
-cóż, a ja od początku wiedziałam, że totalny idiotą z ciebie Teylor!
-wiec co tu robisz sztywniaczko?
-to! - chwyciłam kubek wypełniony cieczą i wylałam ją prosto na głowę chłopaka
- pożałujesz tego Irwin! Pożałujesz! - wściekły chłopak krzyczał za mną ale nie obchodziło mnie to. Nikt nie będzie mi wmawiał, że jestem sztywniaczka. Trzasnęłam z hukiem drzwiami i ruszyłam w stronę domu. No niezupełnie, usiadłam na przystanku chowając twarz w dłonie. Pękłam... Nie wytrzymałam tego już. Czy naprawdę jestem sztywna? To, że nie mogę zostać dłużej nie znaczy, że nie potrafię się bawić! Ugh tak bardzo nie lubię ludzi w moim wieku. ( Alice jest wyjątkiem),o wiele lepiej czuję się w towarzystwie starszych ludzi. Takich jak przyjaciele mojego brata.
↪ cholera! Meggan gdzie jesteś? Już jest dawno po 11!
↪ jeśli za 2 minuty nie zobaczę cię w domu to przyjdę po ciebie i zrobię ci takiego wstydu,że odechce ci się spóźniać!
↪Meggan!
Ugh, imbecyl. Szybko wstałam z ławki i ruszyłam w stronę domu. Nagle poczułam, że na coś wpadłam a raczej na kogoś...
-Luke, uważaj jak chodzisz! -warknęłam
- to ty patrz pod nogi! - spoważniał-Co się stało? - patrzył w moje oczy czekając na odpowiedź.
- jestem sztywniaczką - burknęłam i próbowałam go wyminąć.
- wcale nie! Meg zaczekaj -złapał mnie za ramię - co się tam wydarzyło?
- nic, po prostu Tyler powiedział, że sztywniaczka ze mnie bo muszę wracać na określoną godzinę...ale nie martw sięl już mu dałam popalić - zaśmiałam się na samo wspomnienie
- jak to- uniósł zadziornie brew
- wylałam na niego piw.... Wodę.. tak! wylałam na niego wodę - ugryzłam się w język za to, że omal nie wygadałam się
- piłaś? Niegrzeczna - zaśmiał się i nagle przyciągnął mnie do siebie. O matko Luke mnie przytulił! Mój brzuch zaraz eksploduje. -lubię cię Meg
- ja lubię cię bardziej Luke - o nie powiedziałam to. Szybko oderwałam się od chłopaka. Był zdezorientowany - tzn lubię cię jak kolegę.... Um.. Ja...muszę iść, pa! - szybko pobiegłam w stronę domu nim zdążył zareagować. Wlanie palę się ze wstydu. Jesteś durna Meggan.
CZYTASZ
End Of The Day
Teen FictionCzasami zakochujemy się w nieodpowiedniej osobie. Czasami nie dostrzegamy ważnych rzeczy. Czasami błądzimy. Czasami nie dostrzegamy tej drugiej osoby dla której jesteśmy wszystkim. Czasami noc staje się lepsza niż dzień.