#6

14 2 0
                                    

- no nareszcie! ileż można się przebierać! A ty Luke zabłądziłeś po drodze czy jak?

- poszedłem załatwić jedną sprawę - puścił oczko do Ashtona

- no stary opowiadaj jak było! Ładna była? - oj nie chciałbyś wiedzieć Ash...
- cóż, było ostro - spojrzał na mnie dyskretnie ale ja to zignorowałam. Podeszłam do Alice i razem otworzyłyśmy wino

- wiec ty i Michael jesteście już razem?- upiłam łyk

- nie jestem pewna, my tylko się pocałowaliśmy. Myślę, że to nic nie znaczyło dla niego - zabrała mi butelkę i upiła naprawdę spory łyk.

- Alice, mamy okropnego pecha względem facetów - położyłam głowę na jej ramieniu i obserwowałam rozbijające się fale o skałę

- a ty i Luke? - podała mi butelkę
- to przeszłość, niech zajmie się tą solarą - szybko upiłam ostatni łyk nawet nie wiem kiedy to się stało- skończyło się - potrząsnęłam butelką w dół pokazując brak zawartości. Podeszłam do plecaka któregoś z chłopaków i wyciągnęłam dwie butelki piwa. Cóż, nie powinnam tego tak mieszać, ale nie przejmowałam się tym. Potrzebowałam teraz ostro się napić, mój humor był okropny. Cale szczęście, że jutro sobota bo bym nie wyrobiła w szkole.

- Meg nie przesadzaj, już wystarczająco wypiłaś - próbował mnie powstrzymać Calum

- Cal, nie przesadzaj słonko - użyłam mojego seksownego tonu i pocałowałam go w policzek. Chłopak wyrwał mi butelkę z ręki przez co upadłam na niego, próbowałam wstać z niego ale nie miałam już na to siły

- myślę, że powinnaś już wracać do domu Meg-oznajmił

- m-myślę, że tak - chłopak pomógł mi wstać - Alice wracasz? - spojrzałam na blondynkę ale ona tylko pokiwała przecząco głową.

- Ash zawiozę ją do domu, jako jedyny jestem w stanie jeszcze prowadzić auto - blondyn tylko pokiwała głową i wrócił do picia. Pf odpowiedzialny braciszek... Calum pomógł mi wsiąść do auta po czym zapiął mój pas jak dziecku

- Cal jeszcze umiem się zapiąć, nie traktuj mnie jak dziecko

- nie traktuje cię tak Meg - ucałował mnie w czoło na co ja prychnęłam. Teraz dziękowałam Bogu, że rodzice pracują w szpitalu i mają nocną zmianę. Przecież gdyby zobaczyli mnie w takim stanie to by mnie zabili i uziemili moje zwłoki na bardzo długo czas. Calum pomógł otworzyć mi drzwi po czym zaprowadził mnie do pokoju.

-musisz się rozebrać Meg

- pomóż mi Cal - szepnęłam do jego ucha po czym stanęłam przed nim i wyciągnęłam ręce do góry, na reakcję nie musiałam czekać długo. Chłopak opuszkami palców przejechał wzdłuż mojej talii po czym chwalić za kawałek koszulki i płynnie ją ściągnął ze mnie. Czułam na sobie wzrok bruneta. Cofnęłam się odrobinę i położyłam na łóżko rozpinając przy tym guzik, ciało chłopaka znalazło się między moimi nogami

- cholera Meg nawet nie wiesz jak bardzo cię pragnę w tej chwili - złapał za boki spodnie i pociągnął je do siebie przez co moja stopa znalazła się na jego krocze

- weź mnie tu i teraz - szeptałam. Chłopak zaczął składać pocałunki na moim brzuchu idąc coraz to wyżej. Szybko ściągnęłam koszulkę z chłopaka dzięki czemu mogłam zobaczyć jego umięśnione ciało, na sam ten widok przygryzłam wargę. Obróciłam chłopak, teraz to ja górowałam. Pod sobą czułam twarde wypuklenie, ucieszyłam się na samą myśl,że tak na niego działam. Zabrałam się za rozpinanie jego spodni

-nie, nie chce tak tego robić - złapał moje dłonie, na mojej twarzy pojawił się grymas - zrobimy to kiedy będziesz trzeźwa i pewna tego co robisz Meg - pocałował mnie krótko w usta po czym ubrań się - dobranoc - mruknął do mnie po czym zostawił samą. Nakryłam się szczelnie kołdrą i odpłynęłam w krainę morfeusza.

-Meg! nie uwierzysz Mike zabiera mnie na randkę! - piszczala podekscytowana blondynka

- na miłość boską, Alice błagam łeb mi pęka - naciągnęłam na siebie poduszkę

- oh daj spokój Meg - pociągnęła za moją kołdrę- wstawaj i idź się umyć! Raz raz - pogoniła mnie. Niechętnie wstałam z łóżka i owalnie poszłam do łazienki. Szybki, zimny prysznic to to czego teraz potrzebuje. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki

- no no, jeżeli będę częściej miał takie widoki to się chyba tutaj wprowadzę - blondyn zaśmiał się za mną

- odwal się Hemmings - pokazałam mu środkowego palca i weszłam do swojego pokoju . Blondynka szczerzyła się jak głupi do sera na dźwięk wiadomości

- Clifford?- uniosłam brew

- tak, straszna z niego świnia - zarumieniła się

- o mój boże, chyba nie pisze ci o tym jak to cię przeleci ?
-nie - powiedziała wysokim głosem - może- jej policzki oblały się czerwienią. Wybuchłam śmiechem, ale szybko tego pożałowałam bo mój kac dał o sobie znać. Ubrałam się w jakiś luźniejszy dres i zeszłam na dół aby wziąć kilka tabletek na kac.

- jak się czujesz po wczorajszym? - uśmiechnięty od ucha do ucha Calum wyciągnął z lodówki browary

- jak człowiek z kacem, łeb mi pęka - uśmiechnęłam się

- nieźle zabalowałaś wczoraj - mruknął. Oh nie, na pewno zrobiłam coś głupiego

- błagam, powiedz, że nic głupiego nie zrobiłam

- po mimo tego że, dobierałaś się do mnie to nic - zaśmiał się a ja strzeliłam buraka - i co lepsze podobało mi się to - wyszeptał. Moje źrenice powiększyły się natychmiast a ciało zadrżało.

End Of The DayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz