-co ty sobie myślisz młoda panno, żeby tak się spóźniać! Jesteś nieodpowiedzialna! - Ash chodził w kolka gestykulując przy tym rękoma
-wiem Ash, masz rację. Zawaliłam, przepraszam - przytuliłam się do niego - obiecuję, że więcej to się nie powtórzy- chłopak był zdziwiony moja postawą. Mówiłam to tylko dlatego, że nie miałam ochoty z nikim już gadać i jak najszybciej chciałam uciec do pokoju-Meg, po prostu nie rób tak więcej, martwię się o ciebie - wtuliłam się w niego i po chwili pobiegłam do pokoju, tam od razu położyłam się do łóżka. Ściągnęłam z siebie jedynkę sukienkę.
Przez ostatnie dni staram się unikać szerokim łukiem Luka. Już wystarczająco byłam zażenowana tą sytuacją. Ash próbował mnie wyciągnąć na plażę z nimi, ale odmówiłam. Nie chce go widzieć, chociaż to pewnie nieuniknione zwłaszcza teraz kiedy będę w tej samej szkole co on...
-Meg no dawaj to ostatni dzień wakacji, nie siedź w domu... -głaskał mnie po plecach - coś się stało? Od dobrych kilku dni nie wychodzisz z pokoju...martwię się
-Ashton wszystko jest w porządku, po prostu muszę przemyśleć dużo spraw..
-Meg co się z tobą dzieje, chodzi o chłopaka? - tak Ash w dodatku twojego najlepszego przyjaciela. oh...
-to skomplikowane... O której na tą plaże? - zmieniłam temat
- za godzinę, Luke po nas przyjedzie - no kurwa świetnie....
- w porządku- co ty gadasz? Nic nie jest w porządku! Halo Megan właśnie będziesz jechała jednym autem z chłopakiem, którego ciągle próbujesz unikać...oh zamknij się... Wstałam z łóżka i szybko podeszłam do szafy zabierając krótkie spodenki z wysokim stanem do tego czerwona, obcięła koszulka z 3/4 rękawem. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w mój outfit, na nogi ubrałam białe conversy. Włosy wyprostowałam i założyłam wianek. Pomalowałam się i w sam raz byłam gotowa, bo kiedy odłożyłam masakrę auto Luka zatrąbiło dając sygnał, że już jest. Niepewnie wsiadłam do samochodu. Chłopak udawał, że niczego nie było ale widziałam, że ciągle spogląda na mnie przez lusterko. Próbowałam to zignorować i weszłam na Twittera. Z tego co widzę,dużo osób będzie na plaży. To ma być wielka impreza i na sam koniec o północy wszyscy mają wystrzelić fajerwerki. Brzmi całkiem nieźle.
- jesteśmy - blondyn oznajmił pakując na teraz już pełnym parkingu. Reszta chłopaków już na nas czekała przed wejściem, przywitałam się z nimi uściskiem i weszliśmy całą paczką. Rozdzieliliśmy się, Ash i Calum poszli po piwa a ja, Mikey i Luke szukaliśmy dobrego miejsca dla nas.
- myślę, że tu za skalą będzie idealnie - wskazałam palcem miejsce. Nikt się nie odezwał,po prostu ruszyli za mną jak owce za przewodnikiem. Mikey rozłożył koc a ja od razu na nim usiadłam. Po mały zachodziło słońce a z tego miejsca widok był niesamowity. -idę po chłopaków, sami tutaj nie trafia - oznajmił czerwonowłosy i zniknął.
- cóż, zostaliśmy sami...-mówił blondyn
-ta, nie martw się zaraz wszyscy wrócę i nie będziesz musiał znosić tylko mojego towarzystwa - warknęłam i wróciłam do oglądania zachodu słońca. Ocean zrobił się pomarańczowy na horyzoncie od zanurzającego się słońca.
-nie chce tego - przysiadł się do mnie - Meg to co wydarzyło się kilka dni temu...to co mówiłaś..
- zamknij się Hemmings ,zapomnij o wszystkim. -przerwałam mu
- to ty się zamknij Meggan i posłuchaj co mam ci do powiedzenia - analizowałam każde jego słowo - jesteś piękna, mądra, zabawna i co najlepsze zadziorna, ale- jak zwykle "ale"- nie jestem dla ciebie odpowiedni. Nie jestem takim chłopakiem za jakiego mnie masz Meg
- ty cholerny idioto...wiem to, każdego dnia sobie mówię, że to nie ma sensu, że powinnam odpuścić ale...ale nie potrafię.. Zadomowiłeś się w mojej głowie na dobre - patrzyłam w jego oczy, błagam powiedz coś... To na nic. Podkuliłam nogi i przyciągnęłam je do piersi zamykając szczelnie. Woda zrobią się już czerwona tak jak moje policzki. Trzy sekundy i słońce całkowicie zajdzie za horyzont i nastanie ciemność. 3...2...
CZYTASZ
End Of The Day
Teen FictionCzasami zakochujemy się w nieodpowiedniej osobie. Czasami nie dostrzegamy ważnych rzeczy. Czasami błądzimy. Czasami nie dostrzegamy tej drugiej osoby dla której jesteśmy wszystkim. Czasami noc staje się lepsza niż dzień.