Nagle poczułam jak coś przylega do moich ust. To Luke... Odwzajemniłam pocałunek a słońce zeszło zostawiając ciemność. Usłyszałam zbliżające się do nas głosy chłopaków, więc od razu się od siebie odsunęliśmy.
- Luke nie uwierzysz kogo spotkaliśmy- mówił rozbawiony Cal - Brianna, ta, z którą byłeś jeszcze niedawno, właśnie puściła się z Norbitem, tym kujonem z kółka szachowego - chłopak nie mógł wytrzymać i aż upadł ze śmiechu na piach. Luke wyraźnie sie napiłął. Nie zwracałam już na niego uwagi. Muszę zapomnieć o nim i tej sytuacji z przed chwili. Wzięłam butelkę piwa i nim zdążyli się zorientować upijałam z niej już piąty łyk.
-Megan! Nie przesadzaj! Odłóż to!
- Ash daj spokój, ty już dawno w moim wieku piłeś.
- ale ja, to co innego!
- nie Ashton, nic innego. - wstałam z koca i otrzepałam tyłek z piasku. - idę się przejść - oznajmiłam i ruszyłam wzdłuż wybrzeża. Ściągnęłam trampki z nóg aby po chwili moje stopy zanurzyły się w zimnej wodzie.
- Meg zaczekaj! -krzyczał zdyszany Calum za mną - cholera, nie mam już takiej kondycji jak kiedyś - złapał się za klatkę -i chyba mam zawał! - mimowolnie zaśmiałam się, cała ta sytuacja była zabawna. Chłopak w końcu odzyskał spokojny oddech i się wyprostował.
- więc co się dzieje młoda?
- to, ugh nie ma sensu... Dlaczego wy chłopcy jesteście takimi idiotami
-wypraszam sobie! Mam większe IQ niż nasza cała paczka razem wzięta! - wskazał kciukiem za siebie
-Cal....
-no już... -objął mnie ramieniem -mam coś na poprawę humoru - wyciągnął z kurtki butelkę piwa. Tego teraz potrzebowałam
- ty zawsze wiesz czego trzeba -uśmiechnęłam się w kierunku chłopaka i wzięłam otwartą już butelkę. Pocałowałam go w policzek.
- więc... czym zawinił ten chłopak?
- uznał, że jest dla mnie nieodpowiedni...po czym zaczął mnie całować...jesteście bardziej skomplikowani niż kobiety -wyrzuciłam rękę w górę
- odpuść go sobie, skoro tak robi to nie jest ciebie wart i on sam o tym wie...poza tym masz mnie - wydal wargi a ja zaczęłam się śmiać jak oszalała
- tak Cal mam ciebie - przytuliłam się do niego - idę popływać - oddałam mu butelkę po czym ściągnęłam z sobie ubrania aby już po chwili zostać w samej bieliźnie. Spojrzałam jeszcze tylko na chłopaka za mną i wybiegłam do wody. Zimne fale uderzały we mnie ale to nic. To sprawiało jedynie przyjemne uczucie.
- Meg jesteś chora, woda jest lodowata-brunet stanął tuż obok mnie-daj spokój Cal, wymiękasz? - podniosłam zadziornie brew
- ja? Nigdy - chłopak chwycił mnie w talii po czym usadowił na swoim umięśniony brzuchu, a ja splotłam swoje nogi wokół jego talii. Kciukami głaskałam jego policzki. Uśmiech nie schodził nam z twarzy, nagle chłopak gwałtownie ruszył w głąb oceanu
- Calum! nie tak głęboko! - złapałam się go mocniej. Zimna woda dotykała już moich pośladków a klatki piersiowej chłopaka. Byłam przerażona, nie potrafiłam pływać tak dobrze na głębokiej wodzie.- wymiękasz Irwin?
-n-nie po moim trupie
-skoro tak - ruszył dalej a woda coraz to bardziej się podnosił
- Calum, idioto nie! Błagam nie! Boję się - oczy mi się zeszkliły. Chłopak uśmiechnął się zadowolony efektem jaki osiągnął po czym zaczął iść w kierunku plaży.
-nigdy więcej tak nie rób! Dobrze wiesz ,że boję się panicznie głębokich wód
-Dobrze wiesz, że ze mną nic ci nie grozi - przytulił mnie do sobie mocno. W jego ramionach odnajdywałam spokój i czułam się bezpiecznie po mimo zaistniałego incydentu przed chwilą
-jesteś idiotą Hood
- a ty jesteś idiotką Irwin - uniósł mój podbródek i przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Światło księżyca odbijało się w jego brązowych tęczówkach. Były piękne. Chłopak zaczął przybliżyć się do mnie.
-Cal, m-my musimy wracać - odwróciłam się od chłopaka i szybko wyszłam z wody. Naciągnęłam na siebie ubrania
-zaczekaj, chyba nie chcesz tak wrócić? -wskazał palcem na moje piersi, cholera, ma rację mój mokry stanik sprawił, że na mojej koszulce pojawiły się dwie, duże ,mokre plamy.
- cholera! - próbowałam jakoś się tego pozbyć
-trzymaj-mówił ucieszona, po czym dał mi swoją kurtkę. Szybko ubrałam ją na siebie i zakryłam plamy- dziękuję - uśmiechnęłam się niepewnie i ruszyłam do przodu. Calum udawał, że nic się nie stało i zachowywał się tak jak zwykle. Był głupkiem, ale bardzo lubiłam tego idiotę. Potrafił mnie rozweselić,bez wyjątku co by się stało. Czasami śmieję się że nawet zmartwychwstanie tylko po to,a żeby poprawić mi humor.
-jesteś idiotą Hood - uderzyłam go roześmiana w ramię. Chłopak teatralne zaczął masować "bolące " miejsce i ułożył usta w "ała"
-wiedzę, że już lepiej się czujesz! -krzyczał Ashton, ewidentnie był już pod wpływem alkoholu - chwila dlaczego jesteście mokrzy i czy ty masz jego kurtkę?
- pływaliśmy - mówił ucieszony Hood a ja miałam ochotę tylko go uderzyć, bo wiedziałam na jakie wspomnienia tak się cieszy. Wzięłam butelkę piwa i usiadłam na kocu. Za jakieś półtorej godziny mają być fajerwerki
-Luke poszedł kupić kilka "świetlików" - Mikey szukał jakieś piosenki. Żadna mu nie pasowała bo od chwili kiedy wróciłam przełączył już z pięć. - o, ta jest idealna - zostawił na piosence Coldplay, lubię ten zespół
- czy mogę? -Calum wyciągnął rękę w moją stronę a ja bez zastanowienia chwyciłam ją. Już po chwili kołysaliśmy się do utworu "hymn for the weekend ".When I was down, when I was hurt
You came to lift me up-myślę, że nie powinnaś tracić czasu na tego idiotę - spojrzał mi w oczy
- tak, ja też tak myślę- nagle za plecami ni stąd ni zowąd pojawił się Hemmings
-odbijamy- zgrabnie zabrał moje dłonie z ramion Hooda i położył na swoje
- czego ty chcesz Luke - wyszeptałam- sprawić, że zapamiętasz mnie do końca życia Meg- na jego twarzy pojawił się ten cwaniacki uśmiech
- po moim trupie Hemmings
- założymy się? - uniósł brew
- spierdalaj Luke, jesteś takim idiotą...- odsunęłam się od chłopaka i wróciłam na koc.
I'm feeling drunk and high
So high, so high
-dalej Meg odpal to w końcu! - krzyczał Mike za mną
- próbuję - odpaliłam zapalniczkę i przystąpiłam do sznurka od fajerwerki. -a! Zapaliłam! -cieszyłam się jak małe dziecko i pobiegłam do chłopaków
- 3! 2! 1! - wszyscy odliczaliśmy do wybuchu fajerwerki. Całe niebo pokryło się kolorowymi światełkami,które po chwili znikały i pojawiały się nowe. Było magicznie
- pieprzyć to Meg - Luke stanowczo szarpnął mnie za ramię w konsekwencji byłam obrócona twarzą do niego. Już po sekundzie mogłam poczuć jego malinowe usta na swoich, był pewny tego co robi. Odwzajemniłam to. Odsunęłam się od niego nim ktokolwiek mógł nas zobaczyć. Koniec wakacji mogę uznać za ciekawy i udany?
CZYTASZ
End Of The Day
Fiksi RemajaCzasami zakochujemy się w nieodpowiedniej osobie. Czasami nie dostrzegamy ważnych rzeczy. Czasami błądzimy. Czasami nie dostrzegamy tej drugiej osoby dla której jesteśmy wszystkim. Czasami noc staje się lepsza niż dzień.