5

3.6K 246 8
                                    

Stałam przed ogromnym budynkiem zrobionym z czerwonych cegieł. Lekko uchyliłam ogromne drzwi. Weszłam do środka i zobaczyłam szeroki korytarz, na końcu były schody prowadzące na pierwsze piętro. Wkoło było pusto. Poszłam w stronę schodów. Weszłam na pierwszy schodek, spojrzałam za siebie, czułam czyjeś spojrzenie na sobie. Stąpając coraz wyżej, moja niepewność wzrastała. Byłam w kolejnym korytarzu, tylko na wyższym piętrze. Tym razem, na końcu korytarza są drzwi. Podeszłam do nich i nachyliłam się, aby cokolwiek usłyszeć za ścianą. Kompletna cisza panowała w pokoju, jak i na korytarzu. Uniosłam dłoń, ale w ostatniej chwili się zawahałam i nie zapukałam. A, co jeśli mi nie pomogą? Nie, skoro Leah pomogli, to mnie również. Zebrałam się na odwagę i postanowiłam zapukać, gdy nagle poczułam dotyk na moim ramieniu. Szybko odwróciłam głowę i zobaczyłam Dean'a.
-Dean, co ty tu robisz?- powiedziałam szeptem, aby nie zakłócać panującej ciszy.
-Co ty tu robisz?!- nałożył nacisk na słowo "ty".
-Przyszłam do szlachty, żeby mi pomogli.- chłopak złapał się za głowę i mówił coś pod nosem, był zły? Ale nie na mnie tylko na siebie.
-Miałaś nie przychodzić.
-Co? Ale dlaczego? I co ty tu robisz?- spojrzał głęboko w moje oczy.
-Jestem prorokiem wampira ze szlachty.- Co?! Nie powiedział mi, aż tak istotnego faktu o sobie?
-Co? Czemu mi nie powiedziałeś?
-Nie chciałem, abyś tu przychodziła, chodź, musisz stąd wyjść.
-Nie odejdę, oni mogą mi pomóc, pomogli Leah.
-Amaro, oni jej pomogli tylko pod warunkiem, że cię tu przyprowadzi.
-Po co im ja?
-Jesteś wolnym prorokiem, a jeden wampir ze szlachty, nadal go nie ma. Chcą, żebyś została sługą najważniejszego wampira, czekali na taką osobę jak ty, przez kilkaset lat.
-Nie mogłeś mi tego powiedzieć wcześniej?!
-Ciszej. Zrobiłbym wszystko, abyś trzymała się z dala od tego miejsca, jak i od wampirów. - spuścił wzrok, coś go męczyło.
-Dean, jaka jest twoja kolejna moc?- zerknął na moją twarz i odpowiedział tak cicho, że ledwo mogłam go usłyszeć.
-Potrafię zmieniać wygląd...- teraz rozumiem, to był on. On zmienił się w Luke'a. To nie Luke mnie zranił, tylko Dean. Chciał mnie ochronić, ale jedyne co sprawił to ból w moim sercu. Uderzyłam go z dłoni w twarz, w miejscu uderzenia pozostał tylko czerwony ślad.
-Jak mogłeś?!
-Myślałem, że w ten sposób, odsunę cię od nich wszystkich, że uda ci się uciec jak najdalej, pomógłbym w twojej ucieczce od tego wszystkiego.
-Chciałeś, żebym zerwała z Luke'iem?
-Tak.- ponownie dostał z plaskacza, w to samo miejsce. Nie żałowałam go, nawet przez chwilę.
-Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj!
-Zrobię co każesz, ale musisz stąd wyjść, zaraz się zorientują i będzie po tobie. Chodź.- chwycił mnie za rękę, ale wyrwałam się z jego uścisku. Spojrzał się na mnie smutnym wzrokiem. Po chwili poszedł w stronę schodów, podążałam za nim, wpatrywałam się w niego z pogardą. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem. Odwróciłam się i ujrzałam w nich trzech mężczyzn, byli ubrani w czarne garnitury, mężczyzna po lewej był blondynem, mężczyzna po prawej brunetem, ten po środku, miał włosy koloru brązowego. Na ich twarzach gościł uśmiech. Zrobiłam kilka kroków do tyłu, aby upewnić się, że Dean ciągle jest po mojej stronie. Poczułam jego zimną dłoń na moim ramieniu.
-Co teraz?- szepnęłam.
-Za późno.-odpowiedział zrezygnowany.
-Witaj Amaro! Czekaliśmy na ciebie!- krzyknął miłym głosem mężczyzna stojący po środku. Przybliżał się coraz bardziej. Nie mogłam się ruszyć, stałam jak sparaliżowana. Był już kilka centymetrów ode mnie. Odgarnął kosmyk moich włosów za ucho, położył dłoń na moim policzku i wyszeptał.-Tak długo na ciebie czekałem.



Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam :( Miałam dużo nauki i nie mogłam wcześniej dodać rozdziału :/ ale teraz zamierzam poświęcać więcej czasu na pisanie ;) Właśnie, zapraszam was, również na moje drugie opowiadanie pt. ,,Widzę więcej", narazie dodałam prolog, ale rozdział pierwszy pojawi się nie długo. Do kolejnego :*

Musimy ZaufaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz