-Amaro, proszę. Nie rób mi tego więcej.
-Ale, o co ci chodzi?-zapytałam ziewając.
-Znowu się dusiłaś podczas snu.
-Nie panuję nad tym.
-Chodź, dojechaliśmy już.- wysiadłam z auta i rozejrzałam się. Byliśmy w jakimś małym miasteczku. Zobaczyłam sklep i od razu pobiegłam tam, aby kupić nowy telefon. Kupiłam najtańszy jaki był i schowałam do kieszeni, którą zaraz potem zapięłam, aby zapobiec zgubieniu go, przy okazji wyjęłam karteczkę i wyrzuciłam ją do kosza. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić. -Amaro, my pójdziemy się rozejrzeć. Spotkamy się za 20 minut, w tym miejscu.
-Okay, idę się przejść. Do zobaczenia. - ruszyłam w stronę parku. Szłam pustymi alejkami, mijając zwiędłe kwiaty. Co to za miejsce? Nikt o nic tu nie dba. Nie dziwię się, że jest tu tak pusto. Nagle, ponownie poczułam tą samą woń, co ostatnio. Czułam czyjeś spojrzenie na sobie. Odwróciłam się, a przede mną była ta sama osoba, co w śnie.
-To ty.
-Tak, Amaro.
-Zostaw mnie w spokoju.
-Czekaj, porozmawiajmy. Jesteśmy tacy sami. Posłuchaj mnie.- nie miałam zamiaru wysłuchiwać kłamstw, które będzie mi wmawiał prosto w twarz.- Poczekaj.- złapał mnie za ramię, przez co doprowadził mnie do irytacji, moje oczy zmieniły kolor.
Odwróciłam się w jego stronę i chwyciłam jego nadgarstek. Widziałam jak próbował się wyrywać, ale nie wychodziło mu to. Poczułam błogość. Cierpienie innych dawało mi satysfakcję, to sprawiało, że bałam się sama siebie. Nagle jego oczy, również przybrały krwisty kolor, odrzucił mnie do tyłu. Wylądowałam na plecach.
Nie odczułam żadnego bólu, a raczej zapragnęłam więcej. Rzuciłam się na niego z szybkością światła i przewróciłam na ziemię. On chyba, także nie czuł bólu.
Ta walka trwała by nieskończoność, w końcu postanowiłam postawić się wściekłości, ale nie mogłam, to za bardzo mnie pochłaniało. Wymierzałam ciosy w jego twarz, ale za każdym razem robił uniki. Wkurzałam się coraz bardziej. Po jego oczach, mogłam stwierdzić, że on także się w tym pochłania. Nie byłam zmęczona, jedyne co wypełniało moje serce i ciało to złość, złość, która się nie kończyła.
Po jakimś czasie, wstałam z niego, zamierzając z nim walczyć, miałam nadzieję, że może tak go pokonam i wygram pojedynek. Jedyne co zobaczyłam to zmieniający się kolor jego tęczówek. Wstał i wpatrywał się we mnie, wielkimi, błękitnymi oczami. -Amaro, musisz znaleźć osobę, która utrzyma cię przy sobie. Myśl, za kogo oddała byś życie?- i wtedy dotarła do mnie myśl, że to zawsze była moja mama, że to ona utrzymywała mnie przy normalności. A teraz ona nie żyje.
Teraz moje serce wypełnił smutek.
Poczułam, że moje oczy przybierają czekoladową barwę. Odczułam nagłe zmęczenie i omal nie upadłam, ale w ostatniej chwili, złapał mnie nieznajomy. -Już jesteś bezpieczna.- nie znałam go, ale w tej sytuacji, chyba zasłużył na moje zaufanie. Wysłucham go, ale nic nie obiecuję. Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i posadził delikatnie na ławce.
-Dziękuję.
-Nie ma sprawy.
-Czyli naprawdę jesteś taki jak ja?
-Tak i rozumiem co przechodzisz. Amaro, ty jesteś wyjątkowym prorokiem. Możesz porozumiewać się z innymi przez sen, możesz nawet zmieniać przyszłość. Masz wszystkie cechy proroków.
-Co to oznacza?
-Każdy prorok może mieć dwie lub jedną cechę, ty masz wszystkie.
-A ile ich jest?
-Dwanaście. Tylko nie których nie potrafisz odkryć na własną rękę, dlatego potrzeba ci doświadczonej osoby.
-Znasz taką?
-Ja ci pomogę.
-Ty? Jesteś doświadczony?
-Jeszcze dużo o mnie nie wiesz.
-Tak, między innymi, jak masz na imię?
-Jestem Dean.
-Miło mi, a skąd wiesz tyle o mnie?
-Od jakiegoś czasu cię obserwuję.
-Znasz Leah, prawda?
-Tak, niestety. Byliśmy kiedyś razem, ale jej zależy tylko na sobie i na tym chłopaku z którym przyjechałaś. Wykorzystała mnie, aby się tu dostać.
-Przykro mi.
-Teraz, na niej mi nie zależy, teraz obchodzisz mnie ty i chce ci pomóc.
-Dlaczego?- złapał mnie za dłonie i spojrzał głęboko w moje oczy.
-Bo jesteśmy tacy sami.- nieświadomie się uśmiechnęłam, nie wiem czemu, ale to chyba więź między prorokami, bo poczułam, że mogę mu zaufać.Heej! Dziękuję wam wszystkim za gwiazdki i miłe komentarze, to dla mnie bardzo dużo znaczy. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Chcecie, aby Amara była z Luke'iem, czy może bardziej pasuje do Dean'a?
Do kolejnego! ;*

CZYTASZ
Musimy Zaufać
VampiriTeraz, gdy wiem kim jestem, muszę zacząć działać, aby ochronić siebie i moich bliskich, ale najpierw muszę zaufać, komuś komu nie warto wierzyć. Muszę zaryzykować. Mam na imię Amara i jestem prorokiem. **** Jest to druga część opowiadania pt. ,,Prz...