-Co ty tu robisz?
-Przyszłem do ciebie, aby przeprosić cię jeszcze raz.
-Okay, daruj sobie.
-Mam nadzieję, że kiedyś mi jeszcze wybaczysz.- podeszłam do niego i spojrzałam prosto w jego oczy, w których gromadziły się łzy.
-Nigdy ci tego nie wybaczę.- spuścił głowę, ale po chwili ją podniósł i złożył pocałunek na moim policzku, po czym odwrócił się i odszedł. Poczułam ból w sercu i upadłam na podłogę. Nie mogłam sprawnie oddychać. Rozglądałam się wkoło, ale byłam kompletnie sama. Nagle w moich uszach, rozległ się krzyk tak głośny, że przytłumił wszystkie myśli, kłębiące się po mojej głowie. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć z okropnym odgłosem w uszach. Po krótkiej chwili, udało mi się.-Amaro! Amaro, obudź się!- powoli otworzyłam oczy. Przede mną stał Alexander z wyraźnie przejętym wyrazem twarzy. -Wszystko dobrze?
-Ym... Tak, jest okay.- podrapałam się po głowie i rozejrzałam wkoło. Nie byłam w moim pokoju, tylko w sali, jeśli się nie mylę, to była sala treningowa. -Gdzie jesteśmy?
-To jest pomieszczenie, w którym odkryjemy twoje moce.
-Pomożesz mi?
-Oczywiście, że tak. Niedługo będziemy już zawsze razem, więc postanowiłem pomóc ci w tej kwestii.
-No dobrze. To od czego zaczniemy?
-To jest Victor, znawca mocy proroczych.
-Gdzie on...- nie dokończyłam, bo ktoś chwycił mnie za ramię. Szybko złapałam napastnika za dłoń i przerzuciłam go przed siebie, ale ten zamiast upaść, odepchnął się od ziemi, po czym to on przerzucił mnie przed siebie. W skutkach, miałam bliskie spotkanie z podłogą. Wstałam cała obolała.
-Victor, dzięki zmysłom obserwacji, będzie dostrzegał twoje moce za pomocą walki z tobą.
-Nie rozumiem. Będziemy walczyć, a on dzięki temu odkryje moje talenty?
-Dokładnie. Przygotuj się, to będzie długa walka.
-No dobrze.- odetchnęłam głęboko i odwróciłam się w stronę Victora. Miał czarne włosy, w których można było dojrzeć prześwity szarości. Jego postawa i wyraz twarzy świadczyły o tym, że w swoim życiu, przeszedł wiele walk i ani trochę się tym nie nudzi. Uśmiech, który wydawał się sztuczny, a zarazem skrywał w sobie zafascynowanie i ekscytację. Przymierzył się do walki, a ja mu zawtórowałam. Po pierwszych pięciu minutach, przegrałam sześć razy. Może i mój przeciwnik wydawał się znacznie starszy, to po tych porażkach, mogę z pewnością odjąć mu klika lat. Dodawanie otuchy i dopingowanie, nie było jego mocną stroną. Za to z każdą przegraną, nabierałam coraz więcej siły, dzięki czemu porażka oddalała się, dając mi szansę na wygraną.
Minęło kilka godzin, a ja nadal starałam się zwyciężyć i mieć choćby jedno zwycięstwo na koncie. Nagle Victor przestał walczyć, spojrzał się na mnie i wyszedł z sali. Pobiegłam za nim do sali szlachty. Podszedł do Alexandra i mówił mu coś na ucho. Po chwili uklęknął przed nim, a król szybkim ruchem skręcił mu kark. Odwróciłam głowę, nie chcąc patrzeć na upadające bezwładnie ciało mężczyzny. Gdy znów spojrzałam w stronę Alexandra, ten stał tuż przede mną. Moje serce z przerażenia, znacznie przyśpieszyło.
-I co, odkrył moje moce?- zaczął krążyć wokół mnie.
-Znał wszystkie moce, które posiadasz, prócz jednej.
-Więc, co teraz?
-Teraz pójdziemy do mojej starszej znajomej.
-Gdzie?
-Nie martw się, to dla twojego dobra.
-Ale c...- nagle poczułam ogromny ból z tyłu głowy i zapadła ciemność.Lekko uchyliłam powieki, a przede mną siedziała starsza kobieta. Miała długie, siwe włosy, zaplecione w dwa warkocze po bokach. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Byłyśmy w jakimś namiocie. Pomiędzy mną, a staruszką stał drewniany stół, na którym znajdowały się miseczki z różnorodnymi proszkami. Kobieta, nie zwracając na mnie uwagi, dalej zgniatała w moździerzu na sypką konsystencję jakieś kuleczki, przypominające pieprz. Odchrząknęłam, dzięki czemu udało mi się zwrócić zainteresowanie staruszki. Spojrzała się na mnie ciepłym wzrokiem i dodała mi poczucie bezpieczeństwa poprzez uśmiech.
-Kim jesteś?
-Jestem Aya. Pomogę odnaleźć twoją ostatnią moc.
-Gdzie jest Alexander?
-On nie może tu przebywać. Proszę, podaj mi dłoń.- wyciągnęła rękę w moją stronę. Wiedziałam, że to jedyny sposób, aby dowiedzieć się o mojej mocy. Podałam dłoń, a kobieta ścisnęła ją lekko. Nagle przyciągnęła mnie do siebie, przez co dzieliło nas kilka centymetrów. Patrzyła w moje oczy, a ja mogłam poczuć ją pod moją skórą. Jak przemierza cały mój umysł, szperając w mojej podświadomości. Czułam jej obecność w każdym moim wspomnieniu i w każdej myśli. Wydawało mi się, że trwa to dłużej niż wieczność. Po chwili, kobieta zamknęła oczy, zamykając nasze połączenie.
Brałam głębokie, a zarazem szybkie oddechy, jakbym nie mogła przez ostatnie minuty, wziąć powietrza w płuca.
-Jaka jest moja ostatnia moc?- kobieta, patrzyła się na mnie smutnym wzrokiem.-Proszę Pani?
-Możesz zerwać więź.
-Słucham?
-Możesz zerwać więź, ze swoim stwórcą.
-Czyli... Gdy Aleksander mnie przemieni, mogę odciąć się od niego?
-Tak, tylko wiążą się z tym pewne konsekwencje.
-Jakie?
-Osoba, o której najczęściej myślisz, umrze. Ty będziesz wtedy wolna i z powrotem staniesz się człowiekiem, ale nadal będą polować na ciebie inni.- nie wierzyłam w to. Mogłam zerwać więź z Aleksandrem i dalej uciekać od innych. Ale czy to jest warte śmierci osoby, która zamieszkuje w mojej głowie całymi dniami?
-Dziękuje.
-Nie ma sprawy. To zaszczyt, rozmawiać z tobą. Pamiętaj, powiedz o tym komuś, komu ufasz.
-Dobrze.- wyszłam z namiotu, a przed nim stał Alexander.
-Jak poszło?
-Nie zbyt dobrze...
-To znaczy?
-Bo, ja mogę...Co Amara powie dla Alexandra? Przyzna się, czy skłamie? I z kim rozmawiała przez sen?
Złożyliście już życzenia swoim mamom? Do kolejnego:*

CZYTASZ
Musimy Zaufać
مصاص دماءTeraz, gdy wiem kim jestem, muszę zacząć działać, aby ochronić siebie i moich bliskich, ale najpierw muszę zaufać, komuś komu nie warto wierzyć. Muszę zaryzykować. Mam na imię Amara i jestem prorokiem. **** Jest to druga część opowiadania pt. ,,Prz...