5-Mamy tyciusieńki problem.

523 25 4
                                    


*Marinette*

Obudziło mnie lekkie szturchanie.Była to Tikki.

-Mari,mamy tyciusieńki problem...

-O czym ty mówisz?

Położyłam lekko ręke na czole i miałam przewrócić się na drugi bok.

-Nie Mari! Nie odwracaj się!

Pociągnęła mnie za kucyk.

-Czemu?

-Chat się przemienił...a ty chyba nie chcesz znać jego prawdziwego ja,prawda?

-TO CHAT TU JEST!?

Tikki schowała się,nie wiem dlaczego.No tak.Marinette obudziła Chat'a.

-Dzień dobry Marinette.

Wyszeptał,po czym lekko przychylił się i wtulił się w moje włosy.

-Chat,jestem w 70% pewna że się przemieniłeś...twoje miraculum ledwo trzyma 2 godziny to co dopiero 12!

-Masz rację!Widziałaś mnie?

-Nie,wiedziałam że musiałeś stać się sobą.

Poczułam jak wstaje.

-Heh,jeśli nie chcesz zobaczyć kim jestem musisz się odwrócić,lub przykryć poduszką.

Nie chciało mi się wstawać,więc położyłam na swojej głowie poduszkę i poczekałam.Poczułam jego lekki dotyk ust na mojej szyi.

-Masz szczęście że dziś sobota pierogu.Zaspałeś,i nie poszedł byś do szkoły.

-Heh..racja.

-Ale czekaj...Z kąd ty się wziąłeś w moim łóżku!Boże,powiedz że my nie...

-N-nie musisz dokańczać.Spokojnie Marinette,do niczego nie doszło.

-Matko,kamień z serca!Ale...to nadal nie tłumaczy:czemu leżałeś w moim łóżku!

-Zasnełaś,a te kocyki i poduszeczki wyglądały tak mięciutko.Nie miej mi tego za złe,taka moja kocia natura.

-No już dobrze.

-Marinette! Zejdź na śniadanie!

-Aaah! Rodzice! Em...schowaj się.Nie mogą się dowiedzieć że tu  jesteś.

Gdy schodziłam,zobaczyłam jak chowa się w szafie.Mimo że był chłopakiem większym ode mnie,zmieścił się tam jak jakaś plastelina.

-Już jestem.

Siadając do śniadania włączyłam wiadomości.

W Paryżu,ponad 60% mężczyzn starszych i młodszych zostało zamienione w róże przez tak zwanego Czarne Serce.Gdzie podziali się nasi wybawcy? Złoczyńca sieje postrach już od ponad trzech dni.Superbohaterów widziano tylko dwa razy.Raz próbujących pokonać złoczyńce,a drugi na krótkiej rozmowie.Wiadomości zyskane dzięki tzw ,,Biedroblog'owi''.

Rodzice patrzeli z przerażeniem.Wybiegłam do pokoju.Nie mogłam znieść tego uczucia,gdy to poczucie winy spływało ze mnie wraz z potem.

Zdążyłam tylko zauważyć jak Chat wychodzi z szafy.Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać.Przytulił mnie.Bolało mnie: Nie mogłam porozmawiać o tym z rodzicami,to wszystko to była moja wina.Cieszyłam się że Chat był ze mną calusieńki czas.

-To nie twoja wina...Nie wiedziałaś że on cię nadal kocha,że to widział,tylko chciałaś się w pewnym sęsie bronić przed tą blondynką.

Wyszeptał.

-Nawet jak to nie moja wina,to on cię i tak skrzywdzi.Zrozumie kiedyś że to ty musisz być jedną częścią mojego serca.Na Adriena pewnie już za późno,w końcu z nim się wtedy całowałam.Ja nie chcę cie stracić.Nie wiem czemu tu jesteś,narażasz się tylko...

-Mari, *Chwycił mnie za podbródek i uniósł ku górze.* Adrienowi na 100% nic nie jest.A mi nic się nie stanie,jestem bohaterem.Jestem tu żeby cię chronić.Ja też nie chcę cię stracić.Biedronka mnie nie rozumie,nie kocha.Marinette,to twoja część w moim sercu jest większa,to ciebię kocham bardziej.Jesteś najlepszą dziewczyną pod słońcem.Kocham cię Marinette,i nic ale to NIC tego nie zmieni.Nawet jakbyś okazała się Biedronką,Volpiną byle kim.Dla ciebię zawsze jest miejsce w moim sercu.

Wyszeptał.Poryczałam się jak małe dziecko,które właśnie zostało osierocone.On zawsze przy mnie stał,bronił,kochał.A ja go ignorowałam dla jakiegoś chłoptasia,który nawet mnie nie zauważa.

-Przepraszam

Ledwo wyjąkałam z zapłakanego głosu.

Miraculum Biedronka i Czarny kot:ZmianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz