Rozdział VIII

11 2 0
                                    

5 lat później

Rozlozyla skrzydła i wzbila sie w powietrze.
Z góry dostrzegła Matta wchodzącego do jakiegoś starego budynku, Sam idącą główną ulicą i małą sylwetkę Maxa biegajacego po ścianach.
Podleciala wyżej. Rozejrzala sie. Nagle coś przykulo jej uwagę. Przerazila sie.
- Matt! - krzyknęła - Sam! Max!
Gwałtownie zapikowala w dół i wylądowała przed Sam.
- Co sie stało?
- Wielka armia zombie zmierza w naszym kierunku.
- Co?
- Uciekaj! Musisz sie ukryć w bezpiecznym miejscu.
- Dobra.
Sam pobiegła w stronę wzgórza. Jennifer wzbila sie w powietrze i poszybowala do Matta.
- Matt! Matt! - zajrzala do budynku do którego wchodził ostatnio - Matt?
Cisza.
- Matt!?
Jej głos przybrał niepokojaco wysoki ton.
- Tu jestem - brunet stał w drzwiach obok. - Co sie stało?
Odetchnęła z ulgą. Po chwili odpowiedziała:
- Armia zombie sie zbliża, znajdź Sam i ukryjcie sie gdzieś.
- Jasne - Matt ruszył w stronę, w która wczesniej pobiegła Sam. Jennifer leciała w stronę Maxa.
- Max - zalowala, że ostrzega go na końcu - nadciagaja zombie, uciekaj!
Brunet odwrócił się i spojrzał na nią. W tym momencie zza budynku wyskoczył na niego żywy trup, złapał go w pasie i pociągnął w dół. Zdezorientowany chłopak nie zdążył zareagować i spadł razem z zombiakiem. Jennifer krzyknęła. Max próbował się wyrwać, ale napastnik trzymał go mocno. Jenn wylądowała i rzuciła się w stronę zombiaka, w międzyczasie wyciągając broń. Najpierw strzeliła kilka razy, potem zaatakowała nożem, zanurzajac go głęboko w czaszkę trupa. Dopiero wtedy znieruchomial, a po chwili osunął sie na ziemię. Jennifer odetchnęła, a Max kopnął zombiaka i wstał.
- Dzię... - zaczął.
- Uwaga!
Nagle ściana, przy której stali, przewróciła sie, pod naporem zombie. Agentka złapała towarzyszą i odciagnela go od ściany. Ozywiency rzucili sie na nich, tratujac sie nawzajem. Max odskoczyl na najbliższą ścianę, zaś Jennifer wzbila się w górę.
- Biegnij na wzgórze! - krzyknęła. - Już!
Brunet skinal głową i ruszył po ścianie z niewyobrażalna prędkością. Dziewczyną oczywiście wyprzedziła go z łatwością, ale odwaracala sie co chwilę, by w razie czego ochronić towarzysza. Po chwili obaj byli w obserwatorium. Znaleźli sie tam też Sam z Mattem, wiec mogli chwilę odpocząć, zamiast ich szukac.
Po jakimś czasie Max powiedział, ze boli go głowa, a potem zemdlal. Położyli go delikatnie na podłodze i zdjęli z niego kurtkę.
- O nie... - powiedziała Sam.
- Co się stało? - spytała Jenn z niepokojem.
Sam milczała. Pokazała jej tylko jego ramię, a na nim ślady ugryzienia.
Jennifer zamarła.
- A to znaczy... - zaczął Matt.
Zapadło milczenie.
- Sam, wiesz co trzeba zrobic...
Wszyscy spojrzeli na nią. Po jej policzku splywala pojedyncza łza.
- Tak - szepnela cicho.
- Sam? - powiedziała Jenn ze współczuciem. - Chyba najlepiej będzie, jak ty to zrobisz...
- Wiem... - głos się jej załamał. - Wiem, tylko...
- Jenn, może nie należy jej kazać... - Matt był niespokojny.
- Nie - Sam wstała. - Zrobię to. Tylko... Dajcie mi chwilę.
- Jasne, nie będziemy ci przeszkadzać. - Jennifer położyła jej pistolet na kolanach - Wiem, że tego nie chcesz, ale tak trzeba.
Sam nie odpowiedziała. Matt i Jenn wyszli z pokoju i zamknęli drzwi. Po chwili usłyszeli odgłos wystrzału i płacz.

ObdarowaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz