Rozdział 3
Pojawił się w kuchni na Grimmaud i pierwszą rzeczą jaką zobaczył był o wiele większy bałagan niż zapamiętał, z ostatniej wizyty, ale wtedy mieszkała tu pani Weasley.
- Stworku. - Powiedział z mocą, zaraz rozległ się trzask aportacji.
- Pan wyzwał? - Zaskrzeczał skrzat kłaniając się nisko mamrocząc. - Pan jest niegodny, bycia panem Stworka. -
- Za każdym razem kiedy zachowasz się, nieodpowiednio masz wymierzyć sobie karę. Nieodpowiednio rozum tak, że jeśli ja bym tego nie pochwalił, to jest nieodpowiednie. Zrozumiałeś? - Spytał twardym głosem.
- Tak panie. - Odpowiedział skrzat, ale już nie dodał mamrotania.
- Dobrze. Udaj się do Hogwartu i poproś Zgredka o spotkanie ze mną. Potem wrócisz i zajmiesz się porządnym sprzątaniem domu. Ma lśnić, każdy pokój. Przedmioty magiczne mają zostać, zniesione do biblioteki, niebezpieczne odpowiednio oznaczone, przed przypadkowym użyciem, a nawet dotknięciem. Znieś do biblioteki, wszystkie księgi, które zostały stamtąd zabrane, a te, których nie będziesz mógł odzyskać, spisz na listę. - Wyliczał polecenia. - Zabezpiecz bibliotekę tak, bym tylko ja mógł tam wejść. Przygotujesz mi sypialnię, dużą. Dodatkowo chcę być powiadamiany, o każdej osobie jaka wejdzie do domu. Usuniesz też portret matki Syriusza, choćbyś miał wyburzyć ścianę. Możesz go zatrzymać, byle bym nie słyszał jego wrzasków. Ruszaj. - Rozkazał.
Po zniknięciu Stworka usiadł przy stole i czekał na Zgredka. Wiedział, że ten się pojawi, raczej szybciej, niż później i nie pomylił się. Skrzat aportował się po niecałej minucie.
- Harry Potter sir wzywał? - Spytał.
- Tak, usiądź proszę. - Powiedział Harry odsuwając mu krzesło. - Mam dla ciebie propozycję, ale najpierw muszę dowiedzieć się, czy jesteś wolnym skrzatem, czy wiąże cię jakaś umowa z profesorem Dumbledorem, albo z Hogwartem. -
- Zgredek podpisał kontrakt o pracę, sir. - Powiedział natychmiast skrzat. - Ale to nie problem, Zgredek może go zerwać. -
- Nie byłbym tego taki pewien Zgredku. Polecam ci się dobrze z nim zapoznać. - Powiedział Harry. - Czy możesz mi znaleźć trzy skrzaty, które szukają pracy, albo nie mają domu, a chciały by pracować. -
- Zgredek może, Harry Potter sir. - I zniknął z trzaskiem.
***
Dokładnie o dziewiętnastej Harry wszedł do holu, by powitać wchodzącego się Dumbledora.
- Zapraszam. - Powiedział głośno Harry. - Nie musimy już przejmować się ciszą w korytarzu, pani Black nie jest już obecna. -
- Coraz bardziej mi imponujesz Harry. - Powiedział dyrektor z uniesionymi brwiami. - Mogę zapytać jak? -
- Rozkazałem to Stworkowi, właściwie to kazałem mu wyburzyć ścianę i spalić obraz, albo go usunąć i w tym wypadku mógłby go zatrzymać, gdzieś poza domem. Choćby w skarbcu Blacków. - Odpowiedział Harry ruszając na piętro, a nie do zwyczajowego miejsca spotkań, jakim była kuchnia.
Wprowadził Dumbledora do przestronnego salonu, który powstał w pomieszczeniu biblioteki, same regały z książkami zdawały się ciągnąć w nieskończoność i ginąć w cieniach. Całe pomieszczenie, aż lśniło czystością, a wielki dywan, niski stół i olbrzymie wygodne fotele zachęcały do korzystania z dobrodziejstw tego księgozbioru. Gdy tylko profesor próbował przekroczyć próg za Harrym, napotkał tarczę. Naprał na nią, ale jego magia rozpłynęła się, próbował ją zbadać, ale odkrył, że nie ma czego badać. Nie było tam, żadnej magii.
CZYTASZ
Mr. Harry Potter is a D.I.C.K
Fanfiction"Zaklęcie monitorujące ustawione przez madame Pomfrey zawyło i szybko ucichło, jednoznacznie potwierdzając zgon. Potter puścił sztylet i podniósł ręce w geście poddania się. - Naprawdę chciałem być tym, który go zabije. - Wyznał z mrocznym uśmiechem...