Rozdział 14

5.5K 240 26
                                    

Witam,

Przepraszam za opóźnienie. Nie wyrobiłem się na piątek, w weekend przesyłałem do bety, ale ma problemy zdrowotne, więc wróciło do mnie. Sprawdzałem osobiście, więc pewnie nadal jest dużo błędów.

Nadal szukam Bety, więc jak ktoś jest chętny to zapraszam.

Mam nadzieję, że treść wynagrodzi wam czekanie. W piątek powinien pojawić się następny.

Życzę miłego czytania i zapraszam do komentowania.

Rozdział 14

- Aaaaaa... Harry... dość. - Krzyczała zrozpaczona Hermiona, leżąc w kałuży krwi, z wielkim rozcięciem na lewym udzie i złamanym nosem.

- Powstrzymaj mnie magią, a nie błaganiami. - Powiedział zimno, w odpowiedzi na jej słowa. - Malfoy nie wybaczy, Belatrix tylko ucieszysz. Nie ma litości. Musisz wygrać, albo umrzesz. -

Sięgnęła po różdżkę, która leżała kilkanaście centymetrów od niej, ale czarnowłosy kopnął jej dłoń. Do trzasku łamanych kości w palcach dołączył kolejny krzyk Hermiony, połączony z szlochem, po którym zwinęła się w kłębek.

- Bezróżdżkowo. Potrafiłaś jak byłaś podniecona, a nie potrafisz jak jesteś zła? - Szydził. - Wtedy mogłaś, co najwyżej stracić cnotę, teraz grozi ci śmierć. -

Jej płacz trwał chwilę, aż Potter pochylił się powiedział dużo przyjaźniejszym głosem.

- To chyba tyle na dziś. - Odłożył do pochwy na udzie nóż i machnął na przemian dłonią i różdżką.

Rana na udzie dziewczyny, zasklepiła się, tak samo nastawiły się jej palce w ręce i w nos. Harry nie pomógł jej jednak podnieść się, ani nie zaoferował innej pomocy.

- Jak będziesz gotowa, to skorzystaj z eliksirów. - Polecił. - Potem porozmawiam. -

Trwało dobre pół godziny, zanim gryfonka dotarła do fotela na przeciw niego.

- Zadowolona po pierwszym tygodniu treningów? - Spytał wysyłając w jej stronę szklankę z whisky.

Hermiona popatrzyła na niego wściekłym wzrokiem.

- Nie. To było za mocne, za ostre. Miałam wrażenie, że naprawdę chcesz mnie zabić. - Powiedziała wypijając zawartość szklanki i krztusząc się.

- Bo chciałem. - Powiedział szczerze. - Nie nauczysz się magii bezróżdżkowej, nie poznając swoich granic. Musisz być w stanie silnych emocji, przynajmniej zanim nie poznasz mechanizmu, odpowiedzialnego za czarowanie. - Wyjaśnił, jak codziennie. Było to zdaje się, jego jedyne wytłumaczenie.

- Ale to było ekstremalne. - Odpowiedziała po opanowaniu kaszlu. - Moje żebra, moja twarz. Czułam się jak... - Nie dokończyła.

- Podejrzewam, że czułaś się, jak ja podczas pierwszych treningów. - Powiedział. - Z tą różnicą, że mój nauczyciel nie pozwalał mi się leczyć, aż byłem o krok od śmierci. - Uśmiechnął się dziko.

- Wiki. - Zawołał Harry po dłuższej chwili milczenia, a u jego boku pojawiła się skrzatka, w letniej sukience, tym razem w niebieskiej w różowe kwiatki. Wielki nóż kuchenny na jej plecach, budził dodatkową grozę, ale był tylko dodatkiem do jej maniakalnego uśmiechu.

- Słucham. - Powiedziała. Nie było to pytanie, bliżej było temu do oznajmienia faktu.

- Powiedz Hermionie, jak zachowywał się William. - Poprosił.

- A może pokażę zdjęcia. - Maniakalny uśmiech skrzatki się rozszerzył. - Ciekawie wyglądał, jak leżał we własnej krwi i odchodach. Raz znalazłam go nieprzytomnego, bez trzech palców i o ile zdołałam odtworzyć przebieg zdarzeń z własną różdżką wciśniętą w... -

Mr. Harry Potter is a D.I.C.KOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz