Tylko nie to, durny budzik.
Gdy już nie mogłam dłużej znieść hałaśliwego i jednocześnie najbardziej przeze mnie znienawidzonego urządzenia, z niechęcią podniosłam głowę, wzięłam do ręki poduszkę i z całej siły cisnęłam nią w budzik.
- Ha!!! Nareszcie! Zasłużyłeś sobie!!!
Oczywiście nie obyło się bez spadnięcia z łóżka, w końcu jestem największą fajtłapą na świecie.
Nagle drzwi do mojego pokoju otworzyły się z hukiem i po chwili stanęła w nich moja kochana siostrzyczka.
- Matko, co ty znowu wyprawiasz !? Chcesz żebym zawału dostała!? - krzyknęła.
- Oj nie przesadzaj Eli, tylko niechcący spadłam z łóżka ... - mruknęłam, wstając.
- Dobra nieważne. Zapomniałaś co dzisiaj za dzień???
- Jaki? Oświecisz mnie?
- Przecież dziś się wyprowadzamy! A ty oczywiście nawet nie spakowana.
Razem z tymi słowami, mój dobry humor poszedł na spacer, albo raczej na koniec świata. Nie miałam żadnego zamiaru gdziekolwiek się stąd ruszać, a już na pewno nie do "wspaniałego tatusia", który zostawił żonę i dwoje małych dzieci na pastwę losu. Nigdy, przenigdy mu tego nie wybaczę.
Eli ze spuszczoną głową usiadła koło mnie i po chwili powiedziała:
- Wiem Cathy, że nie chcesz jechać. Przecież ja też go nawet nie znam, ale nie przekonamy się jaki on jest, nie poznając go.
- Kto by pomyślał, że będzie mnie pouczać moja młodsza siostra. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Widzisz, czasy się zmieniają.
- Tak, nawet za bardzo...
Przed oczami stanął mi obraz mojej rodzicielki. Piękne blond włosy i nietypowa uroda. Zdecydowanie wygląd Eli odziedziczyła po mamie.
Niestety ja nie miałam tyle szczęścia i jak to mama mówiła, byłam "wierną kopią taty", jeszcze tego mi brakowało. Chętnie bym przemalowała swoje długie, czarne włosy, a na piwne oczy założyła soczewki tylko, żeby nie być do niego podobna...
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Eli.
- Skończ wreszcie tak bezczynnie siedzieć i ubierz się chociaż, bo zaraz wpadają twoi przyjaciele.
Kompletnie zapomniałam! Przecież Gina i Nathan mieli przyjść się pożegnać. Tak, nawet oni myślą, że pojadę. Pff ...
Szybko wzięłam do ręki koszulę w kratę i czarne rurki, i poszłam do łazienki. Po chwili ubrana i delikatnie pomalowana wyszłam z domu, by poczekać na nich i przy okazji się dotlenić.
Usiadłam na ławce przed domem, a po chwili przysiadła się do mnie Eli.
- Przyniosłam ci kanapkę, bo niedługo zostanie z ciebie sama skóra i kości. - szeroko uśmiechnięta podała mi jedną kanapkę, a sama zaczęła jeść drugą.
- Wiesz, tak sobie myślę, że to ja powinnam się o ciebie troszczyć. Jestem żałosna, tylko użalam się nad sobą... - powiedziałam ze smutkiem.
- Nieprawda, to właśnie ty mnie pocieszałaś po wypadku mamy, teraz chcę ci się odwdzięczyć.
- Jesteś najlepszą siostrą na świecie, wiesz?
- Ty też. - powiedziała wtulając się we mnie. Może to dziwne, że siedemnastolatka przytula się z czternastolatką, ale takie już jesteśmy. Potrzebujemy siebie nawzajem.
- Przeszkadzamy ?? Może przyjdziemy później? - usłyszałam znajomy głos.
- Gina! Nathan! Jak dobrze was widzieć. - szybko podbiegłam i uściskałam przyjaciół.
- To ja nie przeszkadzam. -krzyknęła Eli i szybko zniknęła w domu.
- Ciebie też kochana. Jak się czujesz? Gotowa na nowe życie? - spytała z lekkim uśmiechem Gina, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- Oczywiście, że nie?? Przecież nie chcę nigdzie jechać. - odparłam zdenerwowana.
- Tylko tak mówisz. Pewnie już myślisz jakich to przystojniaków spotkasz w Nowym Jorku. - odparł z głupkowatym uśmiechem blondyn. Cały Nathan, wkurzający i upierdliwy, ale i tak go uwielbiam.
- No coś ty, po za tym gdzie ja znajdę przystojniejszego chłopaka od ciebie? - odpowiedziałam uśmiechnięta.
- Faktycznie, masz całkowitą rację.
Brązowowłosa trąciła Nathana w ramię.
- Chyba nie przyszliśmy po to, żeby podziwiać twoją urodę, nie sądzisz kretynie?? - warknęła Gina.
- Dobra, dobra, dokończymy to później. - kolejny uśmiech.
- Chodźmy do środka, wypijemy meliskę na odstresowanie. - uśmiechnięta wprowadziłam przyjaciół do domu.
Długo rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Kochałam tych wariatów, którzy dokazywali sobie na każdym kroku. Już teraz kłócili się jak stare, dobre małżeństwo, to co będzie kiedyś?
Po długich namowach z ich strony, w końcu zgodziłam się na ten okropny wyjazd. Nie chciałam zostawiać ani ich, ani mojej cioci, która z nami mieszkała, lecz dziś od rana była na zakupach. Nie chciałam także pożegnać się z karate, na które chodziłam od dziecka, i nie powiem, miałam trochę osiągnięć, lecz niestety, okoliczności mnie do tego zmuszały ... Ciocia była biedna, a ja nie dałabym rady jej pomagać, bo mam szkołę, w dodatku ojciec sam zaoferował, że się nami zajmie. Chore, nie powiem, ale cóż, muszę się z tym pogodzić...
- Nie chcę was zostawiać - powiedziałam ze smutkiem, gdy się żegnaliśmy.
- My też nie chcemy się rozstawać, ale jest to nieuniknione... - odpowiedziała Gina ze łzami w oczach.
Po raz ostatni ich uściskałam. Oczywiście nie obyło się bez łez.
- Kurde, żegnacie się jakby Catharina szła na ścięcie głowy. Litości przecież jeszcze się zobaczymy. Poza tym nic jej nie grozi, bo każdemu w razie potrzeby porządnie skopię dupę.- powiedział z uśmiechem Nathan. Nie znam osoby, która byłaby radośniejsza od niego.
- Fakt, trzymaj się i przyjedź niedługo. - Gina ciężko westchnęła, siląc się na uśmiech.
- Pewnie, kiedy tylko będzie się dało. - odpowiedziałam, machając oddalającym się przyjaciołom.
Gdy zniknęli mi z oczu, niewiele myśląc poszłam do pokoju Eli.
- Hej, mogę wejść?
- Jasne - powiedziała smutna.
- Zastanawiam się czemu ty nie spotkałaś się z Tiril. Przecież od dziecka się przyjaźnicie. - powiedziałam, siadając na jej łóżku.
- Niestety nie ma jej w domu. Jest we Włoszech z rodzicami, w końcu są wakacje...- powiedziała ze smutkiem.
- Rozumiem... Ale Eli przecież zaraz wraca ciocia i jedziemy na lotnisko, a ja nawet nie spakowana!!
- Faktycznie, chodź bo nie zdążymy. - zawołała Eli i pognała do mojego pokoju.
Naprawdę nie wiem skąd ona bierze tyle entuzjazmu. Wolnym krokiem ruszyłam za nią.
Witam wszystkich :) wiem, że na razie jest mega nudno, ale z czasem będzie lepiej ;)
Z całego serca zapraszam do gwiazdkowania i komentowania :)
CZYTASZ
Always To Purpose
Teen FictionCatharina to uparta i wygadana osóbka uwielbiająca swoich przyjaciół oraz niezastąpione karate. Jej mottem życiowym jest " spełniać swoje marzenia i nigdy się nie poddawać". Jednak kiedy umiera ukochana matka dziewczyny, wszystko ulega zmianie. Wraz...