Rozdział 3

395 30 1
                                    

Nie miałam żadnych wątpliwości, że to był mój ojciec. Zbyt często widziałam bardzo podobną twarz codziennie przed lustrem.

Długo tak staliśmy, patrząc sobie w oczy, lecz po chwili mężczyzna zaczął iść w moją stronę.

- Będzie dobrze Cathy, zobaczysz. - powiedziała Eli na pocieszenie, jak się domyślam.

Miałam ochotę zwiewać gdzie pieprz rośnie, ale było za późno.
On był już obok nas.

- Witajcie w Nowym Jorku, mam nadzieję, że chociaż trochę się poznamy. - powiedział, szczerząc się jak głupi, lecz mi wcale nie było do śmiechu. Co innego Eli...

- Dzień dobry, jestem Elise, ale wolę zdrobnienie Eli. Bardzo miło mi Pana poznać, albo mogę mówić tato? Proszę, zawsze chciałam tak mówić. - powiedziała wszystko na jednym wdechu, a mężczyzna jeszcze bardziej się uśmiechnął.

- Dobrze wiem, jak się nazywacie ... - chciał dokończyć, ale mu przerwałam.

- Czyżby, a gdzie byłeś kiedy ciebie potrzebowałyśmy !? Jakoś wtedy cię to nie interesowało!! - krzyknęłam i szybkim krokiem opuściłam to miejsce. Jego słowa wyprowadziły mnie z równowagi. Słyszałam kroki podążające za mną, ale postanowiłam to zignorować. Byłam wściekła.

- Zaczekaj, wszystko ci wytłumaczę, ale w swoim czasie. Proszę, daj mi to wszystko naprawić. - mówił błagalnym tonem, idąc za mną. Odwróciłam się.

- Tutaj nie ma czego naprawiać, już za późno. Do tej pory żyłyśmy bez ojca, to i dalej damy radę. - powiedziałam bez zastanowienia. Widziałam, że bolały go te słowa, ale zasłużył na to.

- Daj mi ostatnią szansę, proszę, albo przynajmniej zrób to dla niej. - wskazał na Eli, która stała zapłakana, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie mogłam pozwolić by przeze mnie cierpiała, dlatego podjęłam decyzję.

- Niech będzie, dostaniesz ostatnią szansę, ale nie oczekuj ode mnie nie wiadomo czego. Nigdy nie wybaczę ci tego co zrobiłeś, zapamiętaj. - powiedziałam oschle i poszłam do Eli.

- Czemu płaczesz? - spojrzałam jeszcze raz na jej zapłakaną twarz.

- Nieważne, po prostu bardzo ucieszyłam się kiedy w końcu zobaczyłam tatę, a nagle zaczęliście się kłócić, nic nie mogłam zrobić i myślałam, że mnie zostawiasz... - zaczęła mówić bez składu. Wiedziałam, że Eli jest bardzo wrażliwa, dlatego szybko ją przytuliłam.

- Eli, przecież ja cię nigdy nie zostawię, zapamiętaj. W dodatku postanowiłam dać temu człowiekowi jeszcze jedną szansę... - kiedy dziewczyna to usłyszała, od razu się rozpromieniła i skakała z radości. Co ja z nią mam...

- Wspaniale, wiedziałam, że tak będzie!

W naszej jakże wspaniałej pogawędce, przeszkodził nam pewien osobnik.

- Nie chcę przerywać, ale może będziemy się już zbierać? Samochód stoi niedaleko.

- Oczywiście, im szybciej tym lepiej! - powiedziała Eli i ciągnąc mnie za sobą, poszła za naszym opiekunem.

- Swoją drogą, gdzie są nasze bagaże? - szepnęłam do Eli na ucho, bo nie przypominałam sobie żebyśmy je brały.

- Już wysłałem do domu, nie martw się. - odpowiedział mi wcale nie pytany "ojciec". Nie powiem, trochę się przestraszyłam, bo co to za słuch?! Tylko szeptałam, ale mniejsza z tym.

- Aha - nawet nie wysilałam się na odpowiedź.

¤¤¤¤¤

Po godzinnej jeździe, dotarliśmy do nowego domu. Wysiedliśmy, a mi dech zaparło w piersiach.

- Jest piękny. - powiedziała Eli z otwartą buzią, a ja nie mogłam zaprzeczyć. Dom był naprawdę wspaniały. Biały, bardzo nowoczesny, z dużym ogrodem i basenem. W sumie można się było tego spodziewać po znanym prawniku.

- Wejdźmy, pokaże wam pokoje. - mężczyzna zaczął iść w stronę domu, a my bez namysłu ruszyłyśmy za nim.

Wnętrze również było zrobione w nowoczesnym stylu, dlatego wciąż nie mogłam uwierzyć, że będę mieszkać w takim ślicznym domu.

Mężczyzna oprowadzał nas po domu, a my zachwycałyśmy się najdrobniejszymi szczegółami, co oczywiście nie uszło jego uwadzę.

- Widzę, że wam się podoba. Ogromnie mnie to cieszy. Tutaj są wasze pokoje, gdy się rozpakujecie, przyjdźcie do kuchni na obiad. - mówiąc to wskazał na białe drzwi, po czym uśmiechnięty zszedł na dół.

- Dajemy siostra! - zachwycona Eli z rozmachem weszła do swojego pokoju, a ja udałam się do swojego.

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, to był najlepszy pokój jaki mogłabym mieć.

(Zdjęcie w załączniku)

Zastanawiało mnie tylko, skąd wiedział, że kocham czerwony i szary kolor... Pewnie tak zwany "ojciec" jeszcze nie raz mnie zaskoczy...









Always To PurposeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz