Rozdział 4

398 34 10
                                    

(W załączniku zdjęcie Cathy)

Gdy już nacieszyłam się widokiem pokoju, postanowiłam wziąć prysznic, tak na orzeźwienie. Założyłam czarne rurki z dziurami na kolanach oraz białą bluzkę z kolorowym napisem. Długie włosy spięłam w wysokiego kucyka. Całości dopełniły moje ukochane conversy.

Tak ubrana, zeszłam na dół. Nie miałam najmniejszej ochoty na pogaduszki rodzinne przesiąknięte uprzejmością, no ale już trudno. Poza tym jestem okropnie głodna.

- No nareszcie, myśleliśmy, że się już nigdy nie zjawisz. - spojrzałam na dwoje uśmiechniętych ludzi. Widzę, że dobrze się czują w swoim towarzystwie. Poczujcie ten sarkazm.

- Gdybym nie była taka głodna , na pewno bym was nie zaszczyciła swoją obecnością. - palnęłam bez namysłu, lecz widząc przygaszoną siostrę szybko dodałam. - Ej młoda, co ja tu widzę, moja ulubiona potrawa! To pewnie twoja sprawka, wiesz że uwielbiam zapiekankę. - poczochrałam siostrę jak to już mam w zwyczaju. Zawsze dobrze działa na poprawienie jej humoru.

Szybko chwyciłam do ręki widelec i zaczęłam wszystko pochłaniać. Tak, zdecydowanie byłam głodna.

Mimo moich obaw, atmosfera przy stole była bardzo przyjemna, a ja nawet starałam się być miła. Również obiad był bardzo smaczny. Czuję, że przez te pyszne jedzenie szybko przybiorę na wadzę. Muszę się za siebie porządnie wziąść!

- Dziewczyny, może pojedziemy na zakupy? Na pewno przydadzą wam się nowe ubrania do szkoły.

Wiedziałam, że w tej kwestii nie będę miała nic do gadania, a to ze względu na pewną młodą osóbkę...

-Tak!!! Jestem jak najbardziej za!! -krzyknęła Eli i już gotowa czekała przy drzwiach. Ehh, jak ja ją dobrze znam. Odkąd pamiętam to właśnie ona ciągała mnie i mamę po wszystkich możliwych sklepach. Uwielbiała zakupy. Z lekkim ociąganiem ruszyłam za nią.

- Catharina, jak nie chcesz nie musisz jechać, bo widzę, że chyba nie odpowiada ci ten pomysł, co?- powiedział ojciec, z troską w głosie? Nie, niemożliwe.

- Nie, pojadę. Chcę się pokazać w nowej szkole z jak najlepszej strony. Jeszcze mnie wezmą za jakiegoś obdartusa czy coś.

- Świetnie, w takim razie ruszajmy. - i tak też się stało.

¤¤¤¤¤

Po trzygodzinnym bieganiu od sklepu do sklepu, byłam wykończona, chociaż myślę, że nie tylko ja.

- Skąd kobiety biorą siłę na te wszystkie zakupy? Nigdy ich nie zrozumiem. To zdecydowanie nie moja bajka. - wydyszał z lekkim uśmiechem ojciec.

- Widzisz tatku, nie tylko ty nienawidzisz zakupów. - odparłam, śmiejąc się z niego. Naprawdę nie rozumiem co wszystkie dziewczyny widzą w zakupach, to męczarnia.

- Alex, mów mi po prostu Alex, jasne? Czuje sie wtedy nie taki stary.- widzę, że naprawdę ma świetny humor. A niech tam, ten jeden raz mu daruję.

- Jak słońce. - nagle zobaczyłam księgarnię przed sobą. Oczywiście nie przepuszczę takiej okazji, jaką jest zakup nowiuśkich książek.

- A więc Alex, mogę zachaczyć o jeszcze jeden sklep? Niedługo do was dojdę.

- Pewnie, poczekamy z Eli w samochodzie. - i już ich nie było.

Uradowana pewnym krokiem skierowałem się do mojego ukochanego sklepu. Zaczęłam przeglądać po kolei książki aż w końcu natrafiłam na trylogię "Niezgodnej". To będzie idealne. Wzięłam wszystkie trzy i poszłam do kolejki. Była dość długa, więc przygotowałam się na czekanie, jeszcze tego mi brakowało...

- No muszę ci powiedzieć, że masz zarąbisty gust.

To do mnie? Nie, na pewno nie. Dalej patrzyłam sobie na przechodzących ludzi. I po co oni się tak śpieszą? Jakby miała zaraz nastąpić jakaś zaraza i wszyscy przed nią uciekają.

Nagle przed oczami zauważyłam migającą rękę.

- Haaloo! Ziemia do czarnowłosej niewiasty, która nie chce nawet spojrzeniem obdarzyć zwykłego śmiertelnika. - na te słowa wybuchnęłam niepochamowanym śmiechem. Przede mną stał wysoki szatyn, nie powiem całkiem przystojny, a już na pewno z poczuciem humoru. Na oko mógł być w moim wieku.

- Przepraszam, zamyśliłam się. Co cię do mnie sprowadza młodzieńcze? - przejęłam pałeczkę.

- Pomyślałem, że możesz być ciekawą osobą i się nie zawiodłem madame. Jestem lord Jim, do usług. - powiedział, po czym z szarmanckim uśmiechem się ukłonił. Naprawdę przez tą sekundę zdążyłam go polubić.

- W takim razie, rozkazuje ci abyś towarzyszył mi do mojego skromnego powozu, zrozumiano? - starałam się zabrzmieć srogo, lecz nie mam zbytnio talentu aktorskiego, więc nie wyszło po mojej myśli. Na szczęście nie przeszkadzało to niejakiemu Jimowi.

- Z przyjemnością. Mogę chociaż poznać imię mojej wybranki?

- Cathy, miło mi. - czekaj czekaj, czy on powiedział wybranki?? Zrobiłam wielkie oczy, ale chłopak się tym nie przejął i dalej kontynuował.

- Widzę, że naprawdę się dogadamy. - powiedział po czym jeszcze bardziej się uśmiechnął, jeśli jest to wogóle możliwe.

Kupiłam książki i razem z Jimem ruszyłam w stronę samochodu. Dowiedziałam się, że uwielbia aktorstwo i wiąże z tym swoją przyszłość. W sumie, myślę że się idealnie nadaje, naprawdę. W dodatku wspaniałym zbiegiem okoliczności było to, że będziemy w jednej klasie. To była naprawdę świetna wiadomość , ponieważ będzie mi łatwiej zaklimatyzować się w nowej szkole.
Widząc auto taty, pożegnałam się z Jimem i wsiadłam do samochodu.

- No córa, zostawiam cie samą na pięć minut a ty już poznałaś chłopaka, ładnie ładnie. - postanowiłam tego nie komentować, ale mimowolnie uśmiech zawitał na mojej twarzy. To był naprawdę udany wypad.

¤¤¤¤¤

Gdy nareszcie dotarliśmy do domu, bez namysłu skierowałam się do pokoju. Umyłam się i przebrałam w moją ulubioną piżamę. Trochę za małą, ale bardzo wygodną koszulę z Mulan... Spójrzmy prawdzie w oczy, od małego kocham bajki i chyba nigdy nie przestanę. A ta była akurat moją ulubioną.

Zmęczona padłam na łóżko z myślą zaśnięcia, ale spojrzałam jeszcze kątem oka na wyswietlacz telefonu: 2 wiadomości od Giny i numeru nieznanego. Weszłam w wiadomości.

Gina:
Część kochana, jak tam podróż i spotkanie z "ojczulkiem"???

Szybko coś tam opisałam, żeby się nie martwiła.

Numer nieznany:
Witam przyjaciółko :D już za tobą baardzoooo tęsknię :) słodkich snów czarnulko :*do jutra :) Jim

Jejku, ilu on buziek pomieścił w tym sms-ie. No, ale to przecież Jim. Cieszę się, że mam takiego zabawnego kolegę, w sumie przypomina mi trochę Nathana. Szykowałam sie do odpisania, lecz mi się nie udało, bo nie wiedząc kiedy zasnęłam.

Witam kochani ;)
Dawno nie dodawałam, ale nareszcie mi się udało.

Ciekawi mnie co sądzicie o bohaterach... Może macie swoich ulubionych?

Piszcie śmiało, ja nie gryzę :D
Nawet zwykła buźka zmotywuje mnie do pisania ;)

Always To PurposeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz