(W załączniku Jace)
Po ustaleniu wszystkich za i przeciw, postanowiłam wrócić z samego rana do domu. Może i jestem wściekła na Alexa, ale nie mogę zachowywać się jak rozpieszczona pięciolatka. Po prostu będę się starała omijać go szerokim łukem.
- Trzymaj się, do jutra Cathy. - pożegnałam się Jimem i ruszyłam zmierzyć się z ponurą rzeczywistością.
- Halo, jest tu kto? - krzyknęłam przekraczajac próg domu i zdejmując w tym samym czasie buty.
- Ja. - Na szczęście to był głos Eli, którą wychodziła właśnie z kuchni. - tata mówił, że ma coś do załatwienia i wczoraj wieczorem gdzieś pojechał.
- Tym lepiej, ale to znaczy, że byłaś sama w nocy? - Może nie byłaby to tragedia, ale Eli panicznie boi się zostawać sama w domu.
- Nie skąd, została ze mną. - do pomieszczenia weszła starsza kobieta. Miała krótkie brązowe włosy i okulary na nosie, a na jej twarzy gościł radosny uśmiech. Całości dopełniał kolorowy fartuszek.- Miło mi, jestem Helena, gosposia tego pięknego domu. Przepraszam, że tak późno się widzimy, ale chyba nie ma mi panienka tego za złe? - od początku wiedziałam, że Alex sam tych pyszności nie gotuję.
- Nie skąd, jestem Cathy. Miło mi Panią poznać.
- Kochaniutka, mów do mnie Helena.
- Niech będzie, ale czy to w porządku? - przecież jest dużo starsza ode mnie.
- Oczywiście, lubię od czasu do czasu poczuć się jak kumpelka, a nie dorosła kobieta. - już ją lubię.
Muszę powiedzieć, że razem z Eli i Heleną, spędziłam naprawdę udany dzień. W końcu przestałam myśleć o wczorajszej sprzeczce.
Najpierw urządziłyśmy sobie konkurs gotowania. W kilka godzin każda z nas zrobiła różne dania, przy okazji wygłupiając się ile wlezie. Następnie je zkonsumowaliśmy. Co było do przewidzenia, najlepsze zrobiła Helena, natomiast aż wstyd się przyznać, ale mojego dania nawet zjeść się nie dało. Może trochę przesadziłam dodając do jednej potrawy masło orzechowe i ketchup, ale skąd miałam wiedzieć, że wywoła to rzeczy niepożądane...
Mniejsza z tym, co innego było punktem kulminacyjnym dzisiejszego wieczoru, a mianowicie karaoke. Najpierw śpiewałam ja i chcąc nie chcąc, wypadłam marnie. Spójrzmy prawdzie w oczy, nie potrafię śpiewać, ale przynajmniej było naprawdę zabawnie. Występ Heleny wypadł podobnie, natomiast Eli zaskoczyła nas obie.
Kiedy pociągnęła swoim przepięknym sopranem, razem z Heleną zaniemówiłśmy. Wsłuchując się w jej delikatny glosik, ciarki same zawładnęły moim ciałem, a gęsia skórka pokryła ręce. Wspólnie zdecydowałyśmy, że musimy coś zrobić z jej talentem, bo z pewnością nie może się zmarnować. Dziwne, że nigdy wcześniej go nie odkryłam... A co do swojej osoby, doszłam do wniosku, ze jestem kompletnym beztalenciem. Cóź, to niezwykle smutne.
¤¤¤¤¤
- CATHY !!!!
Słysząc krzyk przy uchu, z gracją sturlałam się z łóżka.
- Czyś ty ogłupiała?! Nie drzyj mi się przy uchu!
Nienawidzę mojej siostry...
I kogo ja okłamuje.
- Oj już dobra. Wstawaj, bo jak zwykle spóźnisz się do szkoły.
- Ej no bez przesady, tylko kilka razy mi się zdarzyło. - Eli wymownie na mnie spojrzała, po czym w podskokach wybiegła z pokoju, zapewne żeby się ogarnąć. No dobra, być może zbyt często przysypiam, ale co ja poradzę, że budzik nie ma ochoty z samego rana mnie budzić?
Już od trzech tygodni chodzę do nowej szkoły i muszę stwierdzić, że naprawdę mi się w niej podoba. Z lekcjami sobie radzę nie najgorzej, a po szkole zazwyczaj chodzę gdzieś z przyjaciółmi, albo spędzam czas z Eli. Wszystko byłoby w całkowitej normie, gdyby nie jedno wychylenie. Tak, mam na myśli Jace'a.
Jak się można domyślić, nadal za sobą nie przepadamy. Nieustannie się wyzywamy i nawzajem docinamy, jednak myślę, że jak na zaciętą "wojnę" to jest zdecydowanie za mało. Zapewne to cisza przed burzą...
Dzisiejszy dzień, nie różni się zbytnio od pozostałych. Po koszmarnym przebudzeniu, wykonałam wszystkie codzienne czynności, czyli: toaleta, śniadanie i ubranie się. Gotowa ruszyłam do szkoły, gdyż od jakiegoś czasu chodzę do niej na piechotę.
Normalnie mogłabym jechać z Alexem, ale jak już mówiłam, staram się go omijać szerokim łukiem, dlatego chodzę sobie 2 kilometry na piechotkę. Miły, relaksujący spacerek, jednak nie dzisiaj.
- Kogo moje oczy widzą. Czyżby to kurdupel we własnej osobie?
Kątem oka zobaczyłam czarny samochód chłopaka, lecz wyjątkowo postanowiłam to zignorować. Nie mam dzisiaj ochoty na kłótnie.
- Hoho, czym sobie zasłużyłem na ten brak zainteresowania z twojej strony? Przecież życzliwie proponuje ci podwózkę, po co masz iść tyle drogi. - podejrzliwie spojrzałam w czarne oczy chłopaka. Tak, też się dziwię, że są czarne, a tym bardziej, że zwróciłam na to uwagę. STOP! Natychmiast przestań, to przecież twój największy wróg!
Dziwne, bo wydaje się wyjątkowo uprzejmy, to na pewno jakiś podstęp...
- Nie dziękuję. Wolę iść piechotą na drugi koniec świata, niż jechać z tobą jednym samochodem. - przyspieszyłam kroku, odwracając wzrok, jednak samochód nadal podążał za mną.
- Jezu Cathy, drugi raz ci nie zaproponuje. - Czy on naprawdę wypowiedział moje imię? Normalnie cud jakiś. Zresztą co mi szkodzi... W dodatku mam bardzo ważny test, jeszcze sobie zdążę powtórzyć...
- Niech ci będzie, ale nie myśl, że chodź trochę ci ufam.
- Ależ skądże, jakbym śmiał.
Otworzyłam drzwi i usiadłam na miejscu pasażera.
Nigdy bym nie przypuszczała, że kiedykolwiek zobaczę uśmiechniętego i nucącego piosenkę z radia Jace'a. Cóż, cuda się zdarzają.
Gdy podjechaliśmy pod szkołę, schyliłam się po torebkę, co było ogromnym błędem z mojej strony.
Pewnie się domyślacie, lecz uściśle. Ten debil zdążył wysiąść z samochodu i zamknąć wszystkie drzwi samochodu!! Potem uśmiechnięty pomachał mi i już go nie było. No po prostu go uduszę! Dobrze wiedział, że muszę być na dzisiejszym teście.
Wiedziałam, że to podstęp i się nie zawiodłam. Jeden zero dla niego. Jednak ja tak łatwo się nie poddaje. Już niedługo pozna smak przegranej.
----------------------------
Hejka ☺☺
Wiem, że wcześniej obiecałam ten rozdział, ale mama popsuła moje dopracowane plany...
Powiem szczerze, że długo męczyłam się z tym rozdziałem i jak dla mnie nie wyszedł 😕 ale nie mnie oceniać ;)Liczę na wasze komentarze, które z resztą bardzo mnie motywują 😊
CZYTASZ
Always To Purpose
Teen FictionCatharina to uparta i wygadana osóbka uwielbiająca swoich przyjaciół oraz niezastąpione karate. Jej mottem życiowym jest " spełniać swoje marzenia i nigdy się nie poddawać". Jednak kiedy umiera ukochana matka dziewczyny, wszystko ulega zmianie. Wraz...