Rozdział 11

286 29 8
                                    

Po długim waleniu w drzwi samochodu i rozpaczliwego wzywania pomocy, zmęczona, opadłam na siedzenie. Jak na złość, nikt nie miał najwyraźniej zamiaru tędy przechodzić. Co za ludzie. Zero współczucia.

Nagle z tyłu samochodu zobaczyłam jakiś metalowy przedmiot. Cóż, może się nada. Kilka razy uderzyłam nim w szybę, która po chwili ustąpiła. Uratowana! Jednak nie pomyślałam, że brunet może mieć w samochodzie, coś takiego jak pomyślmy...alarm?

Ignorując nieznośny dźwięk, wygramoliłam się z samochodu. Przy okazji skaleczyłam prawą rękę. No pewnie, a jakżeby inaczej...

Zaczęłam czym prędzej zwiewać z miejsca "wypadku", bo jeszcze ktoś zechciałby mnie zatrzymać.

Po chwili, gdy dotarło do mnie to co zrobiłam, zaczęłam się historycznie śmiać. Chciałabym zobaczyć minę bruneta, gdy obejrzy swoje cudeńko. Czasami mam niesamowite przebłyski mądrości. I jestem z nich na prawdę dumna.

Do szkoły mi się już wracać nie opłacało, ponieważ minęły cztery lekcje, więc postanowiłam wrócić do domu. Jedne wagary jeszcze nikomu nie zaszkodziły, a tym bardziej nie z własnej winy. Poza tym muszę sobie opatrzyć to skaleczenie. Chociaż i tak było warto.

Jase:

Znudzony do granic możliwości, starałem się nie przysnąć na lekcji chemii. Jak ja nienawidzę tego przedmiotu... Po co ktoś go wogóle wymyślił? Uważam, że świat sobie by bez niego doskonale poradził, a i uczniowie byliby szczęśliwsi, same plusy.

Gdy więc usłyszałem dźwięk alarmu mojego wspaniałego samochodu, natychmiast poderwałem się z miejsca. Rzuciłem jakąś wymówkę panu Flakowi (przezwisko zyskał dzięki rozlazłemu charakterowi) i wybiegłem ze szkoły.

Co też ta Cath wymyśliła? Muszę przyznać, że mój pomysł był doskonały. Już teraz dziewczyna ma przechlapane za ten test.
Ugh, jak ja jej nie znoszę. Te jej durne odzywki albo zachowanie. Myśli, że może sobie wszystkimi pomiatać, bo jest królową świata. Co ten Jim w niej widzi, ja nie wiem. Przygłupia idiotka z niewyparzonym językiem i tyle. W dodatku się rzuca na innych. Może i ma siłę w ręce, ale to nie zmienia faktu, że jest słaba. Już niedługo będzie mnie błagać o wybaczenie, jestem tego pewny, ale ja nie znam litości.

- Nie, nie, NIE!!! Cholera jasna!! Co ta idiotka sobie myślała!? - gdy zobaczyłem stan mojego samochodu, byłem delikatnie mówiąc wściekły. Oczywiście dziewczyny nie było, a szyba nie wyglądała najlepiej. Będę musiał ją wymienić i oczywiście wprowadzić mój plan w życie.

Cathy:

- Skarbie, coś ty zrobiła z tą ręką? - ups, a jednak nie mam zadatków na ninje, wielka szkoda. Moje starania szybkiego schowania się w pokoju legły w gruzach, a Helena czekała na wyjaśnienia. Szybko Cathy, wymyśl coś!

- Yhm... bo...

- Z resztą nieważne. Daj ci ją opatrzę. - uff, upiekło mi się. Gosposia przyniosła apteczke i zajęła się moją ręką. Naprawdę dobra z niej kobieta.

- Dlaczego tak wcześnie dziś wróciłaś ze szkoły? - a jednak, nie ukniknę dzisiaj kłamstwa.

- Nie mieliśmy dwóch ostatnich lekcji. Pani z matematyki jest na urlopie. - myślę, ze uwierzyła. Tym razem miałam szczęście, a ręka po opatrzeniu nie wyglądała już tak źle.

Zjadłam obiad przygotowany przez gosposię, jak zwykle przepyszny. Następnie biorąc ciepłą herbatkę, ruszyłam do mojego królestwa.

Przez dwie godziny czytałam "Niezgodną", popijając błogi napój. Nareszcie znalazłam na nią czas i muszę powiedzieć, że jest świetna. Jednak musiał mi ktoś przeszkodzić, jak zawsze.

- Gdzieś ty była!? Bo na pewno nie w szkole. - siostra rozsiadła się na łóżku i najwyraźniej oczekiwała odpowiedzi. Musiała wracać z tej szkoły? Teraz nie da mi spokoju... Ale z drugiej strony co mi szkodzi, może nawet mi w tym pomoże?

- Powiedzmy, że miałam mały problem... - zdecydowałam się opowiedzieć o wszystkim Eli. Zawsze się sobie zwierzamy i muszę przyznać, że komu jak komu, ale jej ufam bezgranicznie. Co chwila otwierała szeroko buzię ze zdziwienia, ale do samego końca, ani razu mi nie przerwała.

- No siostra, muszę ci powiedzieć, że naprawdę mnie zaskoczyłaś. Nie wiedziałam, że z tego Jase'a taki palant, ale wiesz co? Mam doskonały pomysł. - ten cwaniacki uśmieszek nie wskazywał na nic dobrego, wręcz przeciwnie. Wiedziałam już, że mogę na nią liczyć.

Tym jej pomysłem było wymyślanie przeróżnych zasadzek na mojego wroga. Kończąc, mieliśmy sporą listę z której na pewno kiedyś skorzystam.

Tak szczerze to go nie rozumiem, Jase'a oczywiście. Czemu zachowuje się w stosunku do wszystkich jak kompletny kretyn? Musi być za tym jakiś konkretny powód. Do tego ta akcja w toalecie... Może oni już o niej zapomnieli, ale ja nadal chcę się dowiedzieć, o co wtedy poszło i obiecuję, że dopnę swego.

Robiło się późno, więc aby zdążyć do jutra, usiadłam do lekcji. Wcześniej byłam u Olivii po notatki i oczywiście jak to ona, musiała wszystko wiedzieć o powodzie mojej nieobecności. Czasami mnie to trochę irytuje, ale i tak to moja najlepsza przyjaciółka. Przy okazji poinformowała mnie, że za ten test mam "przesrane", cytuję. Nie no, dobrze wiedzieć.

Tak więc gdy wieczorem męczyłam się z historią, nieoczekiwanie usłyszałam trzask szkła. Natychmiast przestraszona podskoczyłam na swoim krześle i pierwsze co zobaczyłam to okno, a w nim wielką dziurę. Obok na podłodze leżał kamień. Szybko podbiegłam do okna, ale nikogo już tam nie było. Doszłam do wniosku, że sprawca mógł być tylko jeden. Dodatkowym uzasadnieniem tego faktu, była karteczka, doczepiona do kamienia z napisem "Szyba za szybę". Jak widzę, zaczynamy grę na poważnie.

-------------------

Przepraszam, że tak późno, ale wena raz przychodzi raz odchodzi. Nie mam na nią wpływu xD 😅

Dziękuję wam za 2k wyświetleń!!
Jesteście niesamowici!!! 😙😘

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 31, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Always To PurposeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz