Rozdział 12.

133 19 1
                                    

Po godzinie ktoś wali w drzwi, wzięłam kołdrę i się nią owinęłam wokół tali, bo nawet nie zdążyłam się ubrać. Zeszłam na dół, ale nie potrzebnie, bo Harry sam już wszedł do środka. Zobaczył mnie bladą na schodach, szybkim tempem podbiegł do mnie, bo zrobiłam się cała blada.

-Alice, jak Ty wyglądasz?! -Pyta zmartwiony, ale nic nie odpowiadam. -Gdzie masz ciuchy? Jesteś cała naga.

-Tam. -Odpowiedziałam nie mając siły. Prawdopodobnie zorientował się, że chodzi o pokój Marcela. Podniósł mnie i zaniósł na łóżko, następnie zaczął mnie ubierać. Marcel już w tym czasie się przebudził i szedł do swojego pokoju, w którym Harry mnie ubierał.

-Pieprzyłeś się z nią w moim domu?

-Ty się z nią pieprzyłeś!

-Ja? Serio? Ja nie pamiętam.

-Ty nie pamiętasz? A spójrz jak ona wygląda. Jest cała posiniaczona, to wszystko twoja zasługa!

-Moja? Mordo zluzuj porty, możemy teraz trójkąt zrobić, nigdy jeszcze nie widziałem Ciebie nago, zresztą Ty pewnie mnie też nie widziałeś. -Usłyszałam śmiech Marcela.

-Na humor to masz czas, a, żeby mi pomóc ją ubrać to już nie łaska?

-Najpierw mi udowodnij, że to ja ją przeleciałem.

-W koszu są trzy użyte prezerwatywy, wyjaśnij to.

-To mój ojczym bzyka moją matke.

-Jasne. Teraz ogarnij tu, bo zadzwoniłem po twoich starych.

-CO?! -Marcel tak się wydarł, że automatycznie się przebudziłam. Wstałam raptownie nie wiedząc, że Harry się nade mną pochyla, zderzyliśmy się czołami.

-Aua! -Pisnęłam z bólu, a Harry upadł na łóżku. Zaczęłam rozglądać się po pokoju, zauważyłam, że Marcel stoi koło kosza nagi, a ja jestem pół rozebrana. Miałam na sobie tylko majtki i spodnie.

-Co tu do cholery się dzieje?!

-Uprawialiśmy seks. -Podchodzi do mnie bliżej Marceli. Zaczynam się cofać na łóżku, aż uderzyłam głową o ścianę. Wszedł na łóżko, następnie ciągnął mnie za nogawki, ale przypomniało mi się, że ja się nie zmieniłam, nadal jestem tą zbuntowaną 14-latkom, niestety nic to nie daje. Harry podnosi się staje za Marcelem, wziął go za ramię i odpycha go ode mnie.

-Zakładaj stanik i bluzkę szybko! -Powiedział zdenerwowany. -Gdzie masz torbę?

-Pod łóżkiem. -Schylił się, a ja ubierałam szybko stanik i bluzkę.

-Dobra już mam torbę możemy już jechać do twojej szkoły.

-A która godzina?

-Jest jeszcze wcześnie.

-Która godzina? -Pytam jeszcze raz.

-6:30... -Mamrocze pod nosem.

-6:30?! Wcześniej nie mogłeś przyjechać?

-Przyjechałem o 5:40, więc no.

-Dobra, ale jedziemy do Ciebie, ubrania oraz książki mam. -Wstałam z łóżka, a następnie podążałam za Harry'm, aż do przedpokoju gdzie znajdowała się na wieszaku moja kurtka, a obok drzwi buty.

-Harry... -Mówię do niego zmęczonym głosem, zakładając trampki.

-No? Czego?

-Co Ty zły? -Parsknęłam śmiechem.

-A Ty byś nie była wkurwiona gdybym się bzykał za twoimi plecami z twoją przyjaciółką?

-Noo.... troche..

Droga namiętności.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz