Rozdział 1 》 Nowy początek 《

387 79 23
                                    




Postawiłem swoje bagaże na ziemi, tuż przy łóżku, i głośno westchnąłem, przestępując z nogi na nogę. Nie mogłem uwierzyć w to, że się przeprowadziłem... Normalnie nie miałbym nic przeciwko temu, ale moja matka postanowiła wyjechać do innego państwa, w dodatku przez wzgląd na mnie. Czułem się z tym źle, bo musiała zwolnić się z pracy i zacząć wszystko od nowa, w miejscu, w którym nigdy nie była. Fakt faktem, nie było tak źle, bo w Korei Południowej sytuacja polityczna wyglądała zupełnie inaczej a ludzie mieli tu dużo więcej swobody niż w moim kraju. Na oślep odnalazłem łóżko i opadłem na miękki materac, który ugiął się pod moim ciężarem.

- Shila! – Zawołałem głośno i nie minęła chwila, kiedy poczułem na swoich kolanach pazury. Wyciągnąłem przed siebie dłoń i pogładziłem suczkę po łbie, uśmiechając się lekko pod nosem. Lubiłem tego zwierzaka, chociaż denerwowało mnie to, że matka wzięła go, bo jest odpowiednio wyszkolony na psa przewodnika. – Rany, jak ty cuchniesz... Przydałaby ci się porządna kąpiel – Wstałem z miejsca, uważając aby nie potknąć się o swojego pupila, i wyszedłem z pomieszczenia, poruszając się bardzo powoli. Nie byłem przyzwyczajony do tego miejsca, w starym domu było mi o wiele łatwiej się poruszać, ponieważ jako tako pamiętałem układ pokoi. Zawołałem mamę po imieniu i oparłem się plecami o ścianę, zamykając oczy. Byłem naprawdę wykończony, od dawna się nie wysypiałem bo miałem senne koszmary, w których pojawiały się obrazy z dnia wypadku. Utrata panowania nad samochodem, oślepiające światło, pisk opon i huk. Każdej nocy budziłem się zlany potem, na skraju załamania – wtedy mój pies wdrapywał się na mnie i lizał mnie gdzie popadnie, co, prawdę powiedziawszy, naprawdę mnie uspokajało. Moja mama złapała mnie delikatnie pod ramię i zaprowadziła do innego pomieszczenia, którym okazał się być salon. Usiadłem na kanapie i przeciągnąłem się, co wiązało się ze strzeleniem kilku moich kości.

- Luhan... Chciałabym, żebyś nie rezygnował ze studiów. – Usłyszałem głos kobiety i parsknąłem, w odpowiedzi na jej deklarację. Już dawno rozmawialiśmy na ten temat, jednak jak widać moja rodzicielka nie dawała za wygraną. Przeczesałem dłonią swoje odrobinę przydługie włosy, zastanawiając się co mam teraz powiedzieć. Już wyraziłem swoją opinię niezliczoną ilość razy, ale bez skutku...

- Mamo, jestem niewidomy. Ślepy. Jak niby miałbym się uczyć? Przecież nie zapamiętam wszystkiego z wykładu, a pisać na oślep się nie da.

- Ale alfabet braille'a... - Zasugerowała moja matka, co wywołało u mnie kolejne westchnienie. Podniosłem się z miejsca i wsunąłem dłonie do kieszeni swoich rurek, przygryzając w tym samym czasie dolną wargę.

- Nie dam rady pisać braillem, mogę jedynie zamówić jakieś podręczniki ale muszą być cholernie drogie. To nie ma sensu! – Niepotrzebnie się uniosłem, ale nie mogłem cały czas siedzieć cicho i próbować spokojnie przemówić kobiecie do rozsądku – ona mnie nie słuchała. Odwróciłem się na pięcie i powoli opuściłem salon, opuszkami palców muskając ścianę aby znaleźć wyjście z pomieszczenia. Wiedziałem już, że muszę skręcić w lewo, żeby dostać się do pokoju, leniwie rozchyliłem powieki i zmarszczyłem brwi, dostrzegając rozmytą, jasną plamę. To pewnie światło słoneczne, wpadające na korytarz przez okno... Tak, dostrzegałem takie rzeczy. Cienie, światło, ale nic poza tym. Mogłem poddać się operacji, ale okres oczekiwania był długi a i tak nie było gwarancji, że wszystko pójdzie dobrze. Minęły już dwa lata odkąd straciłem wzrok, a nadal nie potrafiłem się z tym pogodzić. Obwiniałem się w kółko o to, co się stało, zwłaszcza, że to przez moją własną głupotę doprowadziłem do wypadku, w którym ucierpiał też ktoś inny. Całe szczęście, że nie doprowadziłem do śmierci tego kierowcy... Nie wybaczyłbym sobie tego. Shila zaczęła szczekać, znajdowała się gdzieś przede mną, a to oznaczało jedno – przeszkoda. Zwolniłem i wyciągnąłem ręce do przodu, wyczuwając zaraz chropowatą powierzchnie. To jakiś mebel... Pewnie szafka, która i tak zniknie stąd w najbliższym czasie. Dość szybko odnalazłem własną sypialnię, od razu zabierając się za wypakowywanie ubrań z torby. Robiłem to ostrożnie i wszystko układałem na podłodze. Nie mogłem ich co prawda schować do szafy, bo ekipa przewozowa jeszcze nie dostarczyła nam naszych starych mebli. Suczka wdrapała się na moje plecy i zaczęła lizać moje ucho, co wywołało u mnie atak śmiechu.

- Ohyda! Przestań! – Wydusiłem z siebie i wziąłem psiaka na ręce, całując go w pyszczek. Zwierzak był na całe szczęście średniego wzrostu, dzięki temu mogłem wpuszczać go do łóżka a na spacerach bardzo mi pomagał bo łatwo mógł mnie pociągnąć w różne strony i omijałem dzięki temu wszystkie przeszkody. – Wiesz... Może mama ma rację? Może spróbuję pójść na te studia? W końcu i tak nie mam nic do stracenia... Co o tym myślisz? – Shila polizała mój policzek, wywołując uśmiech na mojej twarzy. Wstałem z podłogi i wychyliłem się głowę z pokoju. Zawołałem do siebie mamę i zamknąłem oczy, próbując ułożyć w głowie odpowiednie słowa.

Jak śnią niewidomi?

Oni nie widzą

Błękitu nieba

Zieleni traw

Odbicia w lustrze

Muszą być wrażliwi

Śnić zapachem i słuchem

Żyć światem jaki poznają dotykiem

Mają jedynie wspomnienie

tkwiące gdzieś w pamięci

Obraz lepszych dni

Stracone szczęście

Nadzieję

Mają tylko wspomnienie

Śnią wspomnieniem

Żyją wspomnieniem

Widzą wspomnienie

Jak śnią niewidomi?

~*~

Wiersz nie jest do końca mojego autorstwa, wzorowałam go na znalezionym w internecie poście/wierszu. Niżej podam link, żeby nie było oskarżeń o plagiat :3 Wiem, że rozdzialik krótki, ale naprawdę mam masę sprawdzianów i nie mam chwili wytchnienia. Piszę to na telefonie, po tajniaku, bo nie chciałam kazać wam czekać zbyt długo. Cóż, mam nadzieję, że się podoba, chociaż jest to coś w rodzaju wstępu do dalszej historii. Po tym rozdziale skupię się bardziej na fabule i na samym HunHanie B) Wiem, że czekacie, hehe... I jak zawsze dziękuję gwiazdkowiczom, czytelnikom i komentatorom! Uwielbiam was!



*http://wiersze.kobieta.pl/wiersze/sen-niewidomych-307640

sunrise • hunhan | hiatusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz