Miłość

180 11 5
                                    

Gdy Louis już się u mnie pojawił zrobiłem mu tosty. Później pokazałem mu jego pokój. Po posiłku położył się do łóżka. Rozległo się pukanie do drzwi. Zaraz ktoś zawołał tubalnym głosem:
- Proszę otworzyć drzwi! Tu policja!
Szybko zszedłem na dół. Otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazali się dwaj mężczyźni. Jeden z nich pokazał dowód.
- Luck Harper. Komenda policji. Czy zastaliśmy Pana Louisa Tommlisona?
- Tak...to znaczy śpi.
- Tak słucham?- Usłyszałem za sobą głos Lou.
- Dowód osobisty proszę.
- A może być legitymacja?
Policjant skinął głową.
Gdy Pan Harper dostał dokument zaczął go wertować.
- Louis ...Mlison zamieszkały sratata.... Lat 16.-Mruczał
Podniósł głowę.
- Zabieram Pana.
- Ale... Próbował protestować.
- Bez dyskusji.- Powiedział surowo policjant.
- ALE TO MÓJ KUZYN!- Zawołałem nieoczekiwanie
- Jego ojciec go szuka.
- Jego ojciec to... Pijak! I źle go wychowuje i... I... I go bije!
Louis energicznie przytaknął.
- Uhhh... Więc serdecznie przepraszamy. Dowidzenia.
Wyszli. Louis przytulił się do mnie.
-Eee????- Spytałem
- Dziękuję ci! Jesteś zawsze dla mnie taki dobry! Dzięki!
Objąłem go mocno.
- Louis z tym trzeba coś zrobić. Będę musiał cię ukrywać...
- Nie... Ja wrócę do ojca...  To mogłoby się źle skończyć...
- Nie ma mowy.
Nagle chwyciłem go za nadgarstki i pocałowałem go w usta. Jednak zaraz odbiegłem. Zamknąłem się  w pokoju. Oparłem się o drzwi oddychając szybko, próbując uporządkować myśli.

Never LonelyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz