Nocne zchadzki mają swoje konsekwencje

49 6 2
                                    

Obudziłam się dokładnie minutę przed alarmem. Poszłam ogarnąć włosy i wróciłam do łóżka. Zaczęłam się bawić telefonem a gdy zegar pokazywał za pięć trzynastą do mojego pokoju wkradła się Vic.

-Znowu marzysz o Bielikovie?- zapytała z uśmiechem.

Nie wiem jaką musiałam mieć minę, że tak stwierdziła.

-Nie w ten wieczór Vic.

Usiadła na swoim miejscu, czyli na skraju łóżka i zaczęła wypytywanie:

-Co się z tobą stało po powrocie? Wiesz jaki był zdenerwowany Jac?

-Był zdenerwo... znaczy ja zemdlałam albo zasnęłam w łazience. -już się zdążyłam zaczerwienić.

-Ale nic sobie nie zrobiłaś prawda?

-Nie Vic, nic mi nie jest.

Dobra, a co sie stalo dokładnie i potem jak przyszedł Jac i w ogóle?

-Rozebrałam się i miałam się umyć ale urwała mi się taśma. Obudziłam się i zobaczyłam Jacoba który właśnie mnie przykrywał kocykiem. Po czym Damen krzyknął czy nic mi nie jest i Jacob wyszedł go uspokoić. -musiałam pominąć ten pocałunek, Vic nie dałaby mi spokoju przez najbliższy miesiąc.

-No prosze. Gdy Jac wrócił to zaciągnął Damena do pokoju i później już nic nie wiem co się działo. Położyłam się do łóżka i czekałam aż któryś pójdzie sprawdzić czy śpię. Gdy Jac już wyszedł nastawiłam zegarek i poszłam spać.

W tym momencie ktoś bardzo mocno załomotał w drzwi mojego pokoju.

-Otwórz to Lil to nie czas na żarty! -zadarł się Dam i stuknął ponownie w drzwi

-Już idę! Pali się czy co?

- Vicki nie ma. I mam niejasne przeczucie, że jest u ciebie.

Za chwilę na schodach usłyszałam odgłosy bosych stóp Jacoba który właśnie ogarniał sytuacje.

Otworzyłam te drzwi i obaj strażnicy wparowali mi do pokoju. W tym czasie Vic zdążyła się bardziej zagrzebać w mojej pościeli i patrzyła z niemałym rozbawieniem na całą naszą trójkę.

Ja w spodniach od piżamy i topie chlopaki w samych spodniach dzięki czemu można było zobaczyć ich świetnie wyrzeźbione brzuchy. A Vic mało co nie wybuchnie śmiechem!

-No co?- mruknęłam w stronę Vic i wróciłam na łóżko.

Chłopaki przyglądali się nam w milczeniu i przysiedli się do nas. Jac cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku.

-Nie róbcie nam tego! Dziewczyny, jakby nie było jesteśmy za was odpowiedzialni. A tu w jeden dzień najpierw znika Lil później nie ma Vic! My chcemy jeszcze pożyć!

-Nie żebyśmy nie byli nieśmiertelni- ten uśmiech! I ten wzrok..-Ale spokoju byście trochę dały! Wyspać się nie można. A tak na serio, chyba nas nie obgadywałyście nie?- szelmowski uśmiech Jacoba powalał na kolana.

-Jasne, że nie musiałyśmy sie po prostu wygadać. Jeden dzien z głowy a kto wie ile jeszcze takich bedzie.

-Napewno wiele. - stwierdzili obaj i zaczęliśmy sobie spokojnie rozmawiać.

*

Gdy już mieli wychodzić Jac stwierdził, że musi mi coś powiedzieć i wygonił Dama i Vic.

-Powiedziałaś coś o nas Victorii? -spytał intensywnie wpatrując się w moje oczy.

-A miałam?- Nie nic jej o nas nie mówiłam.

On uśmiechnął się szerzej i rzucił się na mnie jednocześnie wgniatając mnie w materac.

-Słuchaj słonko podobasz mi się. I dopóki jestem twoim ochroniarzem nie pozwolę żadnemu skurczybykowi się do ciebie zbliżyć- rozumiesz?

Pocałował mnie w usta i powoli zaczął całować także moją szyję. Przez chwilę myślałam, że wbije mi się w tętnicę ale tego nie zrobił. Zamiast tego podniósł się ze mnie i wyprostował się.

-Dobrej nocy L|li-

-Dobranoc strażniku- wyszeptałam do strażnika po czym poszłam zamknąć za nim drzwi na klucz.

Miałam taką wielką ochotę żeby go przytulić! To już wiem o czym będę myśleć przez kolejne godziny. bo przecież nie zasnę.

____n_o_t_k_a________________

Nawet nie wiem czy ktoś to czyta. Mam wrażenie że statystyki nabijam ja i Wiki. Więc jeśli tu jesteś to proszę napisz chociaż kropkę. Postaram się pisać dłuższe rozdziały ;)

Dziękuję -autorka

Jeśli chodzi o piosenkę- polecam serdecznie!

RevampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz