Rozdział XII

463 64 15
                                    

Ok, miały być trzy komentarze i są trzy, z tym że dwa od jednaj osoby XD w każdym razie, będę wdzięczna jeśli pod tym rozdziałem znajdzie się pięć komentarzy. Wystarczy krótkie "przeczytałam", muszę wiedzieć, że po coś to robię :<

Zapraszam x

                                                                                             *

Obudziły go promienie zimowego słońca wpadające przez nie zasłonięte okno. Zmarszczył czoło i próbował z powrotem zapaść w sen, jednak miał poczucie, że ktoś mu się przygląda. Odwlekał ten moment najdłużej jak mógł, jednak w końcu otworzył zapuchnięte od snu oczy. Harry patrzył na niego z prawdopodobnie największym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widział. Mógł przysiąc, że było to najpiękniejsze, na co miał okazję patrzeć w całym swoim ponad stuletnim życiu. Przez długą chwilę milczeli po prostu się w siebie wpatrując.

-Wesołych świąt Lou- Harry przerwał przyjemną ciszę jaka między nimi zapadła- I wszystkiego najlepszego z okazji urodzin- o ile to możliwe jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, kiedy podniósł niewielkie pudełeczko, leżące na szafce nocnej, które Louis, z oczywistych powodów przegapił. Podniósł się do pozycji siedzącej i zmarszczył czoło przyjmując podarunek.

-Harry, ja nie mam urodzin, jestem Aniołem, zapomniałeś?- Harry przybrał zdecydowany wyraz twarzy.

-Nie Louis, to ty zapomniałeś. Jesteśmy ludźmi a z tego co wiem, ludzie kochają urodziny-powiedział z przekonaniem, dla efektu unosząc palec wskazujący.- Dzisiaj przypadają twoje, więc otwieraj prezent- dźgnął palcem jego nagą klatkę piersiową.

Louis zaśmiał się i posłusznie uniósł wieczko. Jego oczom ukazała się wisiorek na długim łańcuszku. Ostrożnie wyjął go z pudełka i pogłaskał kciukiem srebrną jaskółkę.

-To symbol- powiedział Harry ostrożnym szeptem- Twoje anielskie ja, które wciąż jest przy tobie w formie skrzydeł, a jednocześnie początek nowego życia.-powiedział próbując odczytać coś z twarzy przyjaciela. Louis kiwał nieznacznie głową nie spuszczając wzroku z prezentu. Tak pokręconą symbolikę mógł wymyślić tylko Harry. W końcu podniósł wzrok i uśmiechną się wdzięcznie do przyjaciela. Harry odetchnął z ulgą i zadowolony pomógł przy zapinaniu łańcuszka.-To nie koniec niespodzianek- oznajmił kiedy siedzieli w kuchni przygotowując coś do jedzenia.- Po śniadaniu ubieramy choinkę!- wykrzyknął z nadmiernym entuzjazmem. Louis ukrył uśmiech za kubkiem z herbatą i pokręcił głową z niedowierzaniem, muskając palcami jaskółkę. Harry był naprawdę podekscytowany, uwijał się jak w ukropie, dekorując drzewko świecidełkami i różnobarwnymi bombkami. Louis patrzył na niego kątem oka nie mogąc powstrzymać uśmiechu, kiedy widział Harry'ego zaplątanego w kolorowe łańcuchy i świecące lampki. Koło południa choinka była ubrana, Harry pozwolił Louisowi umieścić na jej czubku złotą gwiazdę. Chłopak nie mógł się nadziwić jak drzewko zmieściło się w ich niewielkim salonie. Harry nie dał mu odpocząć, tonem nie znoszącym sprzeciwu oznajmił, że wychodzą na spacer. Szwendali się po mieście przez dobrą godzinę, zanim znaleźli się pod drzwiami sierocińca. Louis wszedł do środka lekko zmieszany, były święta, wszyscy kręcili się po korytarzach, każdy czymś zajęty, odwiedziny raczej nie były mile widziane. Harry odbył krótką rozmowę z dyrektorem a kilka minut później szedł w jego stronę trzymając za rękę rozemocjonowaną Key w drugiej niosąc jej wypchany plecak. Louis przytulił ją mocno i zmierzył przyjaciela pytającym wzrokiem.

-Mamy oddać ją jutro, do tego czasu jest cała nasza- odpowiedział prosto, wzruszając ramionami.

Powrót do domu zajął im znacznie więcej czasu niż się spodziewali. Przekroczyli próg mieszkania dopiero po szesnastej, zziębnięci i przemoczeni do suchej nitki. Louis mógł przewidzieć, że w którymś momencie rozwinie się bitwa na śnieżki. Tak samo jak mógł przewidzieć, że Key skuszona wizją dodatkowych ciasteczek stanie po przeciwnej stronie barykady, naprawdę mógł. Teraz siedzieli we dwoje na kanapie, podgryzając pierniczki, które Harry upiekł poprzedniego dnia i pijąc ciepłe kakao. A sam chłopak krzątał się po niewielkiej kuchni, wyganiając każdego, kto choćby spróbował zaproponować pomoc.

Koło siedemnastej rozległo się pukanie do drzwi. Key poderwała się z miejsca i pobiegła je otworzyć, a Louis podążył za nią lekko zdziwiony, zazwyczaj spodziewałby się Nialla, ale chłopak kilka dni temu wyleciał do Irlandii, żeby spędzić święta z rodziną. Dziewczynka wydęła wargę, kiedy zamiast Mikołaja ujrzała wysokiego szczupłego mężczyznę w długim ciemnym płaszczu z włosami postawionymi na żel.

-Zapomniałem wspomnieć- głowa Harry'ego wyłoniła się zza rogu- Zayn wpada na kolację- wyszczerzył zęby i zniknął z powrotem w kuchni.

Malik zupełnie zignorował przyjaciela, przykucnął witając się z Key i wręczając jej dużego pluszowego misia. Louis ze zdumieniem przyglądał się Zaynowi, który zazwyczaj tajemniczy i zdystansowany zmienił się nagle w uroczego szczeniaczka. Key miała naprawdę duży wpływ na ludzi. Chwilę później pobiegła do kuchni, chcąc pokazać Harry'emu swój nowy nabytek. Zayn nie potrzebował zaproszenia, poklepał Louisa po ramieniu, wszedł w głąb mieszkania i rozsiadł się na kanapie chwytając miskę z pierniczkami.

-Tobie już wystarczy- Louis powstrzymał Key, która sięgała do naczynia- Jeszcze trochę i nie zjesz kolacji.

-Spokojnie tatuśku- Zayn przewrócił oczami podając Key ciastko- To ostatnie, okay?

Ośmiolatka skinęła głową patrząc na Louisa i chwyciła ciastko nie słysząc od niego sprzeciwu. Louis uniósł ręce w geście poddania, jednak chwycił miskę i odstawił ją na szafkę ja najbardziej oddaloną od kanapy.

Harry naprawdę dobrze gotował, kilka godzin później cała czwórka, z brzuchami napełnionymi świątecznym jedzeniem rozwaliła się na kanapie oglądając jeden z kiepskich świątecznych filmów, które były niemal na każdym kanale. Key zasnęła opierając się o klatkę Harry'ego, w jej ramionach spoczywał miś, a jej szyję zdobił łańcuszek z zawieszką w kształcie skrzydeł. Chłopak podniósł ją ostrożnie i zaniósł do ich sypiali, otulając ją szczelnie kołdrą i całując w czoło.

Wrócił do salonu zbierając naczynia i zaniósł je do kuchni. Westchnął zrezygnowany, zrzucając resztki do kosza i już miał zawołać Louisa, kiedy dotarł do niego strzęp rozmowy.

-Kiedy w końcu weźmiesz sprawy w swoje ręce?- zamarł wciąż trzymając talerz w dłoni. Zayn brzmiał na rozbawionego- Nie rób takiej miny, dobrze wiesz co mam na myśli.

-Jest dobrze tak jak jest- odpowiedział mu Louis, wyraźnie chcąc zmienić temat.

-Jesteś idiotą- prychnął Zayn, Harry nie musiał go widzieć, żeby wiedzieć, że właśnie przewrócił oczami- Obaj jesteście, chodzicie wokół siebie na palcach od pół roku i nic z tego nie wynika.- Harry usłyszał, że Louis coś mu odpowiedział, jednak ściszył głos na tyle, że nie mógł rozróżnić pojedynczych słów. Potrząsnął głową karcąc się w myślach za podsłuchiwanie. Drzwi wyjściowe trzasnęły nieznacznie, a Louis pojawił się w kuchni moment później i bez słowa pomógł Harry'emu sprzątnąć bałagan.

Późnym wieczorem leżeli na kanapie, mocno się do siebie przytulając. Harry wiedział, że to tylko dlatego, że inaczej nie zmieściliby się na niej obaj, ale i tak czuł ciepło w sercu. Louis przebiegał palcami przez jego loki nucąc pod nosem jedną ze świątecznych piosenek, które były wszędzie.

-Dziękuję, to najlepsze urodziny jakie w życiu miałem- Harry był na granicy snu, kiedy poczuł usta Louisa na swoim policzku.- I najlepsze święta, oczywiście.

Harry'ego przebiegł przyjemny dreszcz, cieszył się z ciemności panujących w pokoju, czuł, ze jego policzki są gorące. -To twoje pierwsze urodziny tak samo święta, więc nie liczy się. Ale i tak nie ma za co.- zaśmiał się nie patrząc mu w oczy.

-Mówię poważnie, dziękuję Harry.- przyciągnął go bliżej siebie- Lepszych świąt nie mógłbym sobie wymarzyć. Ty i Key jesteście najlepszym co mi się w życiu przytrafiło.

Harry wstrzymał oddech, bał się, że Louis wyczuje jego przyspieszone tętno. Nie mógł zasnąć przez długie godziny, po prostu wsłuchiwał się w spokojny oddech przyjaciela i miarowe bicie jego serca.


It's too cold outside (for angels to fly)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz