Kochani, nie naciskajcie na mnie. Staram się jak mogę dodawać rozdziały regularnie co, oczywiście, nie zawsze wychodzi. Nie mam za dużo wolnego czasu, bo pracuje i jeszcze szarpnęłam się na szkołę weekendową :)
Oficjalnie if we jest zawieszone do odwołania.
Kopciuszek już długo też nie pociągnie. Planuje jeszcze około 9 rozdziałów, bo nie mam na niego pomysłu. Jeśli ktoś z was ma, to proszę piszcie na prv! <3
__________________________________________________________
ChrysteChrysteChryste. Zabawiałem się z Louisem w kinie. Pewnie teraz myśli, że jestem ladacznicą czy ladacznikiem?! Sam już nie wiedziałem!
Przelotnie spojrzałem na swoje jeansy i z ulgą stwierdziłem, że nie są brudne. Wolałbym nie latać po mieście ze śladami moich niegrzecznych poczynań. Nie miałem jednak czasu na rozmyślania, o tym jaki łatwy byłem, bo moje dwie przyrodnie siostry właśnie parkowały różowego garbusa. Musiałem trochę przyśpieszyć.
Wbiegłem do kuchni, brudząc sobie twarz mąką. Zgarnąłem włosy w koka, zanim założyłem na nie siateczkowy czepek.
- Ahslizilla i Brazilla przyjechały - poinformowała mnie Mary, wchodząc do kuchni. - Chciałam dać B sernik, ale stwierdziła że musi się odchudzać, bo Louis nie lubi puszystych - pokręciła głową. - Szkoda, że nie wie, że jego penis praktycznie był w twoich ustach! Jakie to romantyczne!
- To obrzydliwe - jęknąłem, przebierając się w jasno brązowy uniform.
- Nie mówiłeś tak kiedy Tommo ci ciągnął, eh?
Zarumieniłem się mocno, bo przecież to nie tak, że robiliśmy z Louisem jakieś brzydkie rzeczy, prawda? Cholerka. Jednak robiliśmy.
- Marcel! Marcel! - usłyszałem krzyk.
- Pytały mnie co tutaj robię, jak nalewałam im kawę - westchnęła, jedząc bitą śmietanę. - Powiedziałam, że nasikałam do ekspresu. Opluły stół. Z góry przepraszam.
- A nasikałaś?
- Może - odpowiedziała, uśmiechając się szeroko.
- Marcel!!
- Jak ona skrzeczy - jęknąłem, zatykając na chwilę uszy. - Szkoda mi jej przyszłego męża. Muszę iść.
- Weź jakiś krucyfiks! - zaśmiała się, zanim zniknąłem za drzwiami. - Chociaż może kołek były lepszy...
Poprawiłem swoje włosy, próbując wepchnąć niesforny lok pod czepek.
- Co tak długo głupku? - zapytała Briana, piłując swoje różowe tipsy.
Stół nadal nosił na sobie plamy kawy, bo żadna z nich nie raczyła ich nawet zetrzeć.
Briana nawet nie uraczyła mnie spojrzeniem. Czemu wcześniej nie zauważyłem opatrunku na jej nosie? I czemu jej usta były opuchnięte niczym te Jennerówny? Robiła ten głupi challenge?
- Niektórzy muszą pracować - wymamrotałem, nie mogąc oderwać wzroku od jej ust.
- Mówiłeś coś?
- Nie. Coś potrzebujecie?
- Pieniędzy - prychnęła Ashley, jakby była to rzecz oczywista. - Potrzebuje pozbyć się tego tłuszczyku.
- Potrzebujecie na karnet na siłownie?
Obie zaśmiały się głośno, kręcąc głową.
- Po co mam się pocić i męczyć, skoro można to zrobić w godzinę u doktora Cornwella?

CZYTASZ
Cinderella (Larry;Ziall)
RomanceWspółczesna wersja Kopciuszka! Harry jako Nerd, chowający się za swoimi dużymi okularami i okropnymi ubraniami. Louis jako Pan Popularny, kapitan szkolnej drużyny piłki nożnej. Zayn jako najlepszy przyjaciel Louisa, bad boy, szaleńczo zakoc...