R 10

10.4K 718 1.3K
                                        

Ziallarianie! Dla was <3

Przepraszam za kiepskiego smuta :(

___________________________________

Czułem się jak natrętna sąsiadka, gdy raz za razem, zerkałem zza firany. Zayn miał przyjechać po mnie lata chwila i z marzycielskim uśmiechem, wyglądałem za jego samochodem. Nagle cała ulica pogrążyła się w chaosie, a ja miałem wrażenie, jakby ktoś organizował wyścigi monster trucków. Ryk silnika był tak głośny, aż stojąca na blacie szklanka się zatrzęsła. 

W takich momentach cieszyłem się, że nie miałem sąsiadów, bo po chwili już wiedziałem, kto był przyczyną tego chaosu. 

Niczym Arabski książę siedzący na swoim wielbłądzie, tylko że to był Zayn - siedzący na motorze. 

Wolno ściągnął kask, lekko trzęsąc głową, zarzucając włosami.

A co my, w reklamie jesteśmy?

Och na zielone Leprechuany! Co on zrobił z włosami?! Słodki kuferku ze złotem! Wyglądał... Oj, zrobiło mi się ciaśniej w spodniach. I jakoś w buzi zebrało się więcej śliny. Ale kto by mi się dziwił?!

Czy on na pewno miał siedemnaście lat? Może był jakimś tajnym agentem, który próbował rozbić gang złodziei kanapek w szkole? Ostatnio było ich jakoś mnie i to nie przeze mnie! Ograniczyłem do ośmiu dziennie! 

Wziąłem kilka większych wdechów, zanim złapałem klucze od domu i portfel. I gdy tylko wyszedłem z domu, a on na mnie spojrzał, oblałem się rumieńcem. 

Nigdy nie byłem osobą wstydliwą, a wręcz przeciwnie. Było mnie wszędzie pełno, byłem głośny jak cholera! Ale przy Zaynie... Coś we mnie pękało. Może była to kwestia tego, że prawie rozbierał mnie wzrokiem, a może tego że on, Zayn Malik, do mnie uderzał. Nie żebym uważał się za jakiegoś potwora, co to to nie. Boze, przecież miałem w domu lustro nie? Ale on był z wyższej ligi... Wszyscy w szkole za nim wzdychali, nawet najwięksi heterycy z radością padli by przed nim na kolana i ssali... 

- Hej kotku - mruknął. - Wyglądasz zabójczo. 

Obczaił mnie wolno, a uśmieszek na jego twarzy się powiększał. 

- Hej - szepnąłem. 

No Niall, brawo. Jak zawsze wygadany. 

- Gotowy? - zapytał, wystawiając rękę. 

- N-nie wejdę na tego potwora - zarzekłem się.

- Mówisz o moim kutasie czy motorze? To przezwisko pasuje do obu - powiedział wolno, a ja zarumieniłem się jeszcze bardziej. 

Westchnąłem.

- Żartuje Blondi, wskakuj - chwycił mój nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. 

- A gdzie masz niby drugi kask?! Chcesz nas zabić? To nieodpowiedzialne Malik! 

Zayn zaśmiał się cicho, kręcąc głową. Spojrzałem na niego zdezorientowany. 

- Kotku - westchnął, podając mi kask. Drugi znajdywał się u jego stóp. Och. Okej.

Niechętnie włożyłem go na głowę, chwilę męcząc się z zapięciem. Zayn widząc moje zmagania, odepchnął delikatnie moje dłonie i sam go zapiął. 

Czemu wcześniej nie czułem jak świetnie pachniał?! To na pewno Invictus! Paco Rabanne oficjalnie moim Bogiem! 

- Wskakuj już maluchu, bo się spóźnimy. 

- Mamy jeszcze godzinę do seansu - jęknąłem, gdy Zayn pomógł mi usiąść. 

Odpalił maszynę, która zamruczała głośno. 

Cinderella (Larry;Ziall)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz