"Poznanie braci Slendera"

243 23 3
                                    

Gdy sie obudziłam ujrzałam jakoś postać siedzoncom na krańcu łurzka. Jeszcze miałam wszystko rozmazane ,więc nie mogłam rozpoznać kim ona jest. Kiedy już się przyzwyczaiłam to zobaczyłam tam...Amelie...płakała. Obok niej siedział Helen i ją pocieszał.

-Spokojnie wszystko będzie dobrze...

-A jeśli sie nie obudzi? A JEŚLI UMARŁA?!- zaczeła głośjiej płakać Melody. Uniosłam rękę i chciałam ją złapać za dłoń , ale ona wstała i pobiegła do swojego pokoju. Moja ręka opadła i zaczełam cicho płakać. Helen to zobaczył.

-Hej! Obudziła sie!-krzyknoł żeby sprowadzić tu Amelie. Od razu wpadła do pokoju. Zaczeła płakać ze szczęścia.

-D-Dominika..? OBUDZIŁAŚ SIE!!-krzykneła i mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk.

-I-I jak? Ile spałam?-sputałam jak mnie puściła zmęczonym głosem.

-Około dwa dni...i nie radze ci schodzić na duł...-powiedziała Amelia.

- Czemu?-od razu wruciły mi siły i sie podniosłam na łokciach.

- Ymmm...bo...przyjechali...-nie skończył bo Amelia walneła go w głowe.

- AŁ!! A to za co?! Chciałem tylko powiedzieć że bracia Slendera przyjechali. CO W TYM ZŁEGO!?-spytał Boody Piniter. Ja popatrzyłam z zakoczeniem na nich oboje i wstałam z łużka. Poczułam ból w brzuchu i odruchowo sie za niego złapałam.

-Hej...nie wsatawaj jeszcze jesteś osłabiona...-powiedziała po czym mnie złapała i posadziła na łóżku.

- Spoko, nic mi nie jest...-powiedziałam i sie położyłam.

-Nie możesz wstawać przez jakiś czas. Będzie dobrze.-powiedzała po czym wszedł bracia Slendermana. Jeden z nich miał koszule w kropki i kapelusz z czerwonom wstążką, drugi miał szarom koszule troche rospiętom a na głowie kapelusz o takim samym kolorze, trzeci zaś był zaś ubrany modnie. Wszyscy na mnie patrzyli. W końcu jeden z nich powiedział

-O jaka ona słotka! Moge cie przytulić? A tak wogule to jesrem Splendor!-powiedział mężczyzna w meloniku wyciągając do mnie ręce.

- Mmm jaka pięknośç tu sobie leży... Jestem Ofenderman , ale możesz mi muwić miłość swojego życia...-powiedział po czym podarował mi róże. Odrzuciłam jego zaloty...

- Hymmm a myślałaś o modelingu? Weś no wstań.-powiedział po czym kazał mi wstać. Ja odmuwiłam ale on sam mnie podniusł. Znowu poczułam ból i pociekła mi troche krew.

- Puść ją nie widzisz że jest ranna?!-krzykneła Melody i posadziła mnie na łóżku i spowrotem opatrzyłam.

- W sume to jak masz na imię. I wybacz poniosło mnie...Trender jestem...-powiedział i podrapał sie po karku.

- Dominika i nie ma za co przepraszać mogłam od razu powiedzieć.-powiedziałam z miłym uśmiechem.

- No dobra teras prosze wyjść Monika musi odpocząć jasne?-nawet nie zauważyłaś kiedy Slender wszedł i ich wyprosił.

- No i jak sie czujesz..? Wybacz za nich, ale rodzina to rodzina...-powiedział mężczyzna i sie zarumienił.

- Wiesz Trender mnie podniusł i troche mi krew pociekła z rany...-powiedzałam po czym odkryłam brzych. Na nim był bandasz z czerwonom cieczom.

-Oh wybacz to...-nie dokończył bo mu przerwałam

-To nie jest twoja wina...-powiedziałm jakbym czytała mu w myślach.

*kilka dni puźniej*

Wreszcie sie lepiej czyje i moge normalnie chodzić, wstawać itp. Okazało sie, że bracia Slendera zostają na rok...cóż...

Czemu To Akurat JaWhere stories live. Discover now